Sergio Llull znowu to zrobił
Real Madryt lepszy od Barcelony (76:75)
Emocjonujące starcie dwóch zwaśnionych klubów, Realu Madryt i FC Barcelona Lassa, rozstrzygnął jeden celny rzut, autorstwa samego Sergio Llulla. Królewscy nie rozegrali najlepszego meczu, ale sprostali wymaganiom postawionym przez katalońskiego przeciwnika. Pokonali go różnicą jednego punktu (76:75) i awansowali na drugie miejsce w klasyfikacji Ligi Endesa.
Wieczór nie rozpoczął się udanie. Madrycka drużyna niemal przez całą pierwszą kwartę funkcjonowała bez zbiórek, a to zmniejszało ich okazje do punktowania i zapewniało ogromną swobodę rywalom. Barcelona czuła się na wrogim terenie komfortowo i nie miała żadnych kłopotów z rozrzuceniem obrony miejscowych. Wydawało się, jakby ci nieustannie byli krok za nią, nawet jeśli tablica wyników nierzadko wskazywała remis (23:23).
Dynamikę meczu odmieniły roszady w składzie, za sprawą których gra zyskała na szybkości. Zawodnicy rezerwowi sprawniej wymieniali się piłką, zatroszczyli się o zbiórki i zagrali agresywniej w obronie. Madryt z każdą minutą czuł się pewniej i to przekładało się na wynik. Gospodarze schodzili na przerwę z jedenastoma punktami zapasu (47:36), po klasycznym trafieniu Sergio Llulla, z rozbrzmiewającą w tle syreną.
Niecodzienna energia i podekscytowanie, jakie wytworzył wspomniany rzut, ulotniły się w czasie przerwy. Koszykarze Realu Madryt wrócili na parkiet ospali, z niedbale przygotowanymi atakami i spóźnionymi interwencjami w obronie. Przewagi nie tylko nie udało się powiększyć, ale nawet utrzymać. Barça w końcu dopadła rywala, a to doprowadziło do niezwykle wyrównanej końcówki spotkania.
Madrytczycy nie zachowali spokoju, roztrwonili przewagę i po krótkiej wymianie trafień w ostatniej minucie starcia obudzili się z jednym punktem straty (74:75). Mieli jednak do dyspozycji posiadanie i niecałe siedem sekund. Ciężar ostatniej akcji wziął na siebie, rzecz jasna, Sergio Llull i to właśnie on umieścił piłkę w koszu, na pięć setnych sekundy przed końcową syreną. Scenariusz doskonale znany, wręcz przewidywalny, ale za każdym razem sprawiający tyle samo radości.
76 – Real Madryt (23+24+15+14): Llull (16), Mačiulis (9), Taylor (2), Randolph (9), Ayón (6) – Draper (-), Fernández (3), Dončić (4), Reyes (6), Carroll (14), Hunter (7).
75 – FC Barcelona Lassa (23+13+21+18): Rice (6), Oleson (8), Claver (7), Perperoglou (16), Tomić (14) – Faverani (4), Vezenkov (6), Eriksson (9), Diagné (-), Koponen (3), Renfroe (2).
Skrót spotkania | Statystyki | Tabela
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze