Patrzmy tylko na siebie
Przed meczem z Las Palmas
Po niesamowitym meczu na Estadio de la Cerámica Real Madryt wraca na Santiago Bernabéu. Nareszcie można zapomnieć o kontrowersjach związanych z Gilem Manzano czy torebkach które nosił Tinky Winky sędziów z Primera División. Królewscy wreszcie mogą myśleć tylko o sobie. O punktowaniu w każdym kolejnym meczu, o grze w piłkę nożną. Tym razem do Madrytu zawita Las Palmas, które w tym sezonie pokazało, że może zagrozić najlepszym. Zadanie Królewskich na dziś – pokazanie, że nie wszystkim.
Zinédine Zidane ma do dyspozycji – tradycyjnie już – niemal całą kadrę pierwszego zespołu. Raphaël Varane leczy co prawda dość poważny uraz, ale na szczęście zdrowi są ci, którzy mogą go zastąpić, czyli Nacho i Pepe. Do kadry wrócił też Marco Asensio, który od miesiąca ma okazję prezentować swoje umiejętności wyłącznie na treningach. Wśród niepowołanych dużym zaskoczeniem jest Casemiro, jednak jak pokazał niedzielny mecz, Brazylijczyk potrzebuje odpoczynku, by nabrać sił na najważniejsze starcia.
Forma Realu Madryt to wciąż spora niewiadoma. Mimo że w ostatnich kilkunastu dniach rozgrywał mecze w środku tygodnia, niewiele osób jest w stanie stwierdzić, od czego tak naprawdę zależą siła i słabość Królewskich. W starciu z Napoli przespali początek, ale potem grali bardzo dobrze i weszli na wyżyny swoich umiejętności. O 90 minutach na Estadio Mestalla pewnie chcieliby zaś jak najszybciej zapomnieć, tak samo zresztą jak o pierwszej godzinie z Villarrealem. Przebudzenie nadeszło dopiero później – wypada tylko trzymać kciuki za to, by właśnie z taką werwą zaczęli mecz także dzisiaj.
Rywal Królewskich przez długie miesiące był jedną z rewelacji La Liga. Świetnie w drużynie odnalazł się Kevin-Prince Boateng, a w styczniu dołączył do niej Jesé Rodríguez. Las Palmas nie zaczęło jednak piąć się w ligowej tabeli. Ostatnio poniosło cztery porażki z rzędu – z Granadą, Sevillą, Málagą i Realem Sociedad. Wszystkie starcia przegrało jednak tylko jedną bramką, co pokazuje, że Królewscy wcale nie muszą mieć dziś łatwo. Zwłaszcza że wspomniany wyżej Jesé coraz lepiej czuje się w barwach Los Amarillos, a jak wiemy, wychowankowie Los Blancos lubią od czasu do czasu dokuczyć byłemu klubowi.
Chociaż Barcelona zagra dziś tuż przed Realem Madryt, Królewscy mają świadomość, że liga znów jest w ich rękach. Kilka lat temu Joan Laporta, były prezes klubu z Katalonii, powiedział, że mistrzostwo Hiszpanii za sezon 2006/2007 jego klub podarował madrytczykom, że to nie Real wygrał, lecz Barcelona przegrała. Teraz sytuacja nieco się odwraca. Pozwolenie nie najlepiej grającej przecież Blaugranie na prześcignięcie się byłoby bowiem niczym więcej jak zmarnowaniem całego dotychczasowego dorobku. Do końca rozgrywek jeszcze daleko, ale ciągle mamy przeświadczenie, że tej ligi nareszcie nie stracimy. Czas na kolejną cegiełkę pod wyczekiwany sukces.
Początek meczu o 21:30. Można go obejrzeć na platformie Player.pl lub w STS TV.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze