Hugo Sánchez: Cristiano przewyższył nas wszystkich
Wywiad Meksykanina dla <i>Marki</i>
Były napastnik Realu Madryt, Hugo Sánchez, udzielił wywiadu dla Marki. Meksykanin rozmawiał na temat obecnej sytuacji w klubie, bardzo chwalił przy tym Zinédine'a Zidane, Sergio Ramosa i Cristiano Ronaldo. Hugo szczególnie docenia to, że Portugalczyk przewyższył osiągnięcia wszystkich byłych napastników Blancos
Zidane znalazł się wczoraj na okładce Marki jako „Człowiek roku 2016”. Jak się na niego zapatrujesz?
Podoba mi się sposób, w jaki prowadzi drużynę, bo pokazuje, że będąc rozważnym i zdolnym, można wznieść najlepszy klub na świecie jeszcze wyżej. Chcieliśmy już, żeby zrobił to kto inny! A mu udało się tego dokonać bez doświadczenia w Primera División, co było zaskakujące. Jednak równocześnie udowadnia moją teorię, wedle której przy odpowiednim przywództwie, przekonaniu i dobrych relacjach z piłkarzami można triumfować. Po prawdzie, mnie udało się tak zrobić z Pumas.
Dalej zaskakują cię statystyki Ronaldo? To jeden z niewielu, którzy w Realu przewyższyli twoje osiągi.
Tak, cieszy mnie, że on tego dokonał. Bardzo podoba mi się również progres, który następuje w kwestii ochrony graczy, to jest w sytuacjach, kiedy na przykład zostaną uderzeni. Dobrzy są chronieni i tak powinno być. Powinno się ich bardzo osłaniać. Jest wiele kamer, które pokazują całą tę agresję. Gdy piłka wychodzi poza boisko, a ty leżysz i ktoś cię szturchnie, nikt tego nie zauważa.
Ty również nie byłeś święty, Hugo.
Chodzi o to, że w dżungli trzeba się osłaniać i chronić. W mojej epoce było bardzo raptownie, naciskali ci na stopę każdej niedzieli. Były dzikie linie defensywne, które musiały bronić przeciwko mnie.
Jesteś przekonany, że w obecnych czasach też strzelałbyś tyle bramek?
Nie lubię porównań, bo pokazują brak szacunku wobec innych generacji, wcześniejszych i późniejszych niż moja. Powiem tylko jedną rzecz – wielcy strzelają gole w każdej epoce, to pewne. Gento, Di Stéfano, Raúl, Cristiano… triumfowaliby zawsze.
Jaka jest twoja czołówka strzelców w historii Blancos?
Uff, trudne pytanie. Trzeba by ocenić to pod względem czasu, przez który każdy był w klubie. Na przykład ja nie jestem najlepszym strzelcem w historii Meksyku. Sam nie zagrałem tylu meczów, kiedy byłem w Europie! Jednak cóż, odpowiem na poprzednie pytanie. Krótko mówiąc, na podium widzę Di Stéfano, Puskása, Raúla, Cristiano… jednak na przykład Santilliana nigdy nie zdobył Pichichi, ale również strzelił wiele goli, tak jak i Zamorano. Prawdą jest, że później przyszedł Cristiano i przewyższył nas wszystkich. Dalej trafia i wysuwa się daleko na prowadzenie.
CR7 gra teraz na bardziej centralnych pozycjach. Uważasz, że skończy na szpicy?
Może grać na każdej z trzech pozycji w ataku, po prawej stronie, na lewej i na szpicy. W każdym wypadku sądzę, że zawsze potrzeba napastnika z pewną dozą swobody, aby dostał dość dużo okazji, tak jak było ze mną czy Butragueńo. Oczywiście potencjał fizyczny słabnie i już teraz strzela z większą rozwagą, z intuicją, która pozwala mu wiedzieć, gdzie trafi piłka. I tutaj wchodzi czynnik inteligencji, który Cris ma. Mówiąc to, na boisku nie widzi się już, że kryje go jeden rywal, lecz dwóch, a nawet trzech, to komplikuje sprawę. Nie zobaczymy już jego wielkich dryblingów, to jasne, ale dalej będzie strzelać.
Co sądzisz o wielkich zdolnościach strzeleckich Sergio Ramosa?
Ma wiarę, to najbardziej imponuje mi u Sergio. Wie, że wciśnie piłkę do siatki, wychodzi do piłki, uderza i trafia. Tego nie robi każdy, to trudne. Dochodzi także intuicja i inspiracja. Pokazuje już kolegom, aby zrobili mu miejsce i wszystko kończy się golem. To trochę jak zagrywki z koszykówki. Dodatkowo potrafi dobrze się wybić, to wybuchowa mieszanka. Ale to da się wytrenować, tak? To poziom Zamorano, Santillany, Cristiano czy Bale'a.
Popierasz sędziowanie przy pomocy powtórek wideo?
Tak, bez wątpienia, z uwagi na kopniaki, które się zdarzają. Technologia chroni tych, którzy tworzą spektakl.
Jest Zidane, jest Ronaldo, Roberto Carlos… Czujesz się zawiedziony z powodu tego, że nie masz żadnej reprezentacyjnej roli w Realu, choćby nawet w Ameryce?
Jeśli mógłbym pomóc bardziej, a Butragueńo, który za każdym razem, gdy jest w Meksyku mnie o to prosi, zrobiłbym to z chęcią. Byłem ambasadorem La Liga, ale przy przejściu z BeIN do ESPN straciłem tę pozycję, bo liga hiszpańska lepiej współpracuje z tym pierwszym medium. Chciałbym mieć więź z klubem, który zawsze będę kochać. Florentino o tym wie.
Uważasz, że Morata jest konkurencją, o której zawsze wspominałeś, dla Benzemy?
Tak, ma umiejętności, aby wywalczyć sobie miejsce. Uważam, że nie trzeba zostawiać piłkarzy w stanie, w którym czują, że mają zagwarantowaną pozycję. Zawsze muszą mieć kogoś za plecami, aby się nie poddawali.
Czego brakuje ci w tym Realu z tego, co miał twój?
Nie jestem w szatni, abym miał to oceniać. Obecnie panuje mniejsza bliskość z fanami. Wcześniej widzieli jak trenujemy, prosili o autografy przy wyjściu… Każdego dnia czterdzieści pięć minut mijało mi na podpisywaniu ich. Obecnie już tak nie jest. Jednak zarówno wcześniej, jak i dziś, jedna rzecz pozostaje taka sama – Real Madryt jest największy.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze