Advertisement
Menu
/ marca.com

Cristiano: Bez piłki moje życie byłoby utrapieniem

Wszystkie wypowiedzi z rozmowy z <i>France Football</i>

Cristiano Ronaldo udzielił wywiadu France Football. Wszystkie odpowiedzi spisała MARCA, dzięki czemu dostępne są one tak szybko. Rozmowa dotyczyła głównie finału EURO, ale pojawiają się także odniesienia do Realu Madryt.

– Zawsze śpię dobrze. Nigdy nie śnię o piłce. Kiedy obudziłem się w dniu finału, obok mnie leżały trzy blondynki [śmiech]. Nie, na poważnie, obudziłem się ze świadomością, że to ważny dzień, że gramy finał o mistrzostwo Europy z Francją. Przespałem osiem godzin. Mogłem budzić się w nocy przez nerwowość, ale tak nie było. Kiedy zszedłem na śniadanie, od razu przekonałem się, że atmosfera jest bardzo pozytywna.

– Przygotowuję się do meczów zawsze tak samo. Oczywiście nie każdego dnia gra się w finale EURO. Ja miałem już jeden za sobą w wieku 18 lat. Nigdy nie będę mógł zapomnieć tamtego dnia, ale wiedziałem, że w wieku 31 lat pojawiła się druga szansa. Różnice? Oczywiście odpowiedzialność. W pierwszym czułem malutką odpowiedzialność, ale światła nie były skierowane na mnie tak jak w tym drugim meczu. W 2004 roku chciałem przede wszystkim żyć chwilą, cieszyć się tym, a tym razem czułem, że wszyscy na mnie liczą i że na pewno to dla mnie ostatnia szansa. Dla mnie i całej tej generacji.

– Presja? Dużo rozmawiałem z rodziną, ale byłem spokojny w pokoju. Najważniejsze to się zrelaksować. Jako kapitan i jeden z graczy z największym doświadczeniem właśnie to chciałem przekazać kolegom, że możemy wygrać, ale nie trzeba się stresować. Byłem przekonany, że kluczowy jest spokój. Mieliśmy wielką przewagę, nie byliśmy faworytem. Francuzi myśleli, że łatwo wygrają. Przynajmniej takie sprawiali przed nami wrażenie. My czuliśmy w powietrzu tego dnia tę aurę spokoju.

– Finał w Paryżu a finał w Mediolanie? Kiedy dojechałem na Stade de France, zdawałem sobie sprawę, że nie jest to mój pierwszy finał. Nie czułem takiej presji jak półtora miesiąca wcześniej, gdy z Realem grałem przeciwko Atlético. Ostatecznie wiedzieliśmy, że z Portugalią nie mamy nic do stracenia. To nie my byliśmy faworytami. Wtedy zrozumiałem, że bardziej doświadczeni piłkarze muszą przekazać pewność siebie młodszym. Na tym polegał nasz sukces. Real to Real i tam zawsze jesteś zobowiązany do wygranej. Tak nie było w przypadku Portugalii, która nigdy niczego nie wygrała. Wierzyłem też mocno w Fernando Santosa. On był tak pewny, że nie dało się za nim nadążyć. Po jego przemowie wiedziałem, że Francja zaatakuje nas 50 razy i że będziemy musieli się bronić, ale dostaniemy naszą szansę i coś trafimy.

– Przed turniejem widziałem, że mamy małe szanse, bo jechaliśmy z młodą ekipą, do tego dochodziło kilka innych powodów. Jednak im dłużej trwał turniej, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że możemy wygrać.

– Varane i Benzema? Nie rozmawiałem z nimi w trakcie turnieju. Przed rozpoczęciem gry w szatni Realu faktycznie żartowaliśmy o EURO. Wielu mówiło mi: „Cristiano, ale w tym roku będziesz mieć długie wakacje!”. Niewielu wierzyło, że Portugalia dojdzie do finału. Pożartowaliśmy swoje z Kroosem i Hiszpanami, ale nie z Varane'em i Benzemą. Rafa był kontuzjowany, a sytuację Karima dobrze znacie. To był delikatny moment dla nich obu.

– Przemowa przed meczem? Na EURO musiałem przemówić 4-5 razy, ale ani razu przed finałem. Rozumiałem to tak, że przemowa trenera była tak dobra, że nie chciałem nic zepsuć. Jego przesłanie było pozytywne i widziałem, że przyjęło się wśród zawodników. Ja rozmawiałem osobiście z każdym z kolegów. Chciałem zdjąć z nich presję przez odpowiednie hasła. Na przykład Pepego, który ma swoje doświadczenie, poprosiłem, żeby pomagał młodszym i żeby dawał im wskazówki co do gry na murawie. Z kolei Renato powiedziałem, żeby był spokojny i żeby po stracie wracał do obrony.

– Przywitanie z Francuzami? Tu będę szczery. Kiedy wyszliśmy na rozgrzewkę, zauważyłem, że Francuzi są dosyć zrelaksowani. Oczywiście masz pełne prawo uśmiechać się przed meczem, ale tam wszyscy wyglądali na mocno zadowolonych. Wyglądało, jakby już wygrali finał. Sądzę, że to była nasza przewaga. Mówiłem kolegom: „Chłopaki, Francuzi wierzą, że wygrają ten finał. Ale zobaczą, co gramy i stwierdzą, że Portugalia to najtrudniejszy rywal”. Było dokładnie tak. Ich gesty też pokazywały przesadną pewność siebie, a ja jako kapitan to wykorzystałem.

– Po wejściu Payeta myślałem, że to tylko stłuczenie, co ma miejsce wiele razy. Jednak kiedy zacząłem biegać, poczułem, że kolano mi puchnie. Od razu zszedłem i wbiegłem jeszcze raz, ale zrozumiałem, że nie dam rady grać dalej. Nawet nie mogłem zgiąć nogi, biegłem, a kolano wypełniało się krwią. To nie był finał, o którym marzyłem. Nie mogłem grać dalej pomimo całych moich prób.

– Najgorszy moment w karierze? W tym momencie tak. To był najsmutniejszy dzień, jaki przeżyłem. Chciałem grać, ale ciało i kolano na to nie pozwalało. Wyobraź to sobie. Wszedłem do szatni, żeby lekarz dał mi pierwszą diagnozę. Czułem się źle, płakałem, bo myślałem, że uraz będzie jeszcze groźniejszy. Myślałem, że więzadło zostało całkowicie zerwane. Lekarz mnie uspokajał, ale znowu się rozpłakałem. Ludzie dookoła mnie pocieszali. Potem zobaczyłem mecz w telewizji i uspokoiłem się. Skupiłem się na spotkaniu i pytałem przyjaciół czy powinienem iść na ławkę. Drugą połowę też oglądałem w szatni. Zapomniałem o kontuzji i skakałem przed ekranem. Byłem nerwowy. W końcu nie wytrzymałem i poszedłem na ławkę.

– Przemowa w przerwie? Tak, mówiłem. Powiedziałem kolegom, że czuję się dobrze i żeby skupili się na meczu. Próbowałem ich przekonać, że możemy wygrać. Niczemu nie służyło gadanie o moim kolanie. Wtedy nie leżałem już na noszach, miałem obandażowane kolano i chodziłem po szatni. Chciałem przekazać pozytywne uczucia, nie czułem już bólu. Byłem wypełniony meczem, tym momentem. Wiedzieliście sami, jak w dogrywce wyskakiwałem z ławki. Byłem w stanie tego stresu i euforii, że możemy wygrać. Francja nie grała źle, ale nie dominowała. Nie zamykała nas.

– Dogrywka była nie do wytrzymania. Chciałem być spokojny, ale to było niemożliwe. Było gorzej niż przy oglądaniu w szatni. Prawda jest taka, że przegiąłem, w pozytywnym znaczeniu, przy dopingowaniu naszych graczy, jak gdybym był drugim trenerem. Jednak wiedziałem, że dzięki temu robię coś przydatnego, bo zdawałem sobie sprawę, że mam szacunek kolegów.

– Gol Edera? To był jak wybuch, coś niesamowitego. Nie mogłem kontrolować ciała. Robiłem ruchy bez zdawania sobie z nich sprawy, to był produkt nerwów i emocji. Gadałem coś do trenera, ale sam nie wiem co. Wiedziałem jednak, że muszę być obok niego, bo on pozostawał sam.

– Porównanie do Realu? Kiedy zaczynasz grę w Lidze Mistrzów z Realem, to wiesz, że możesz wygrać, ale z EURO z Portugalią… Do cholery, nie myślisz tak. Było przynajmniej 5-6 ekip lepszych od nas. Jeśli wygrywa Francja czy Niemcy, jest to normalne. W przypadku Portugalii nie.

– Położyłem się spać o 7 rano, do kolana przyłożyłem lód. Wstać musiałem o godzinie 9. Tak naprawdę to nie spałem.

– Futbol? Zdradzę wam jedno. Bez piłki moje życie byłoby utrapieniem. Nie miałoby takiego sensu. Nudzę się, gdy nie gram.

– Złota Piłka? Moim celem jest wygrywanie jej w każdym roku. Nie zdobyłem ostatniej, ale dwie poprzednie już tak. Mam nadzieję, że wygram najbliższą. Faworyt przez tytuły? To chyba ma sens, prawda? Sądzę, że to jest kluczowe. Rok Realu był imponujący, bo w połowie sezonu byliśmy martwi, ale się podnieśliśmy. Z Portugalią podobnie było na EURO. To pokazuje, że futbol nie jest sprintem, a maratonem. Wygrywa się na końcu.

– Griezmann był bardzo smutny po finale. On jest moim sąsiadem w Madrycie. W poprzednim sezonie był świetny. Zagrał w dwóch finałach i w obu ze mną przegrał. To naprawdę sympatyczny chłopak i życzę mu, żeby dalej szedł tą drogą. Jest młody i dalej się rozwija. Jest zabawny. Niedługo po finale spotkałem go z narzeczoną w Miami w restauracji. Podszedł przywitać się do mojego stolika i z miłym uśmiechem powiedział: „Cristiano, nienawidzę cię”.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!