Advertisement
Menu
/ marca.com

Hierro: Byłoby zdrowo, gdyby Real wygrywał ligę

Hiszpan dla <i>Marki</i>

Były piłkarz Realu Madryt, a obecnie trener Oviedo, Fernando Hierro, udzielił wywiadu na wyłączność dla Marki. Hiszpan rozmawiał o odczuciach związanych z byciem trenerem, o doświadczeniach wyniesionych z pracy na poprzednich posadach, a także o obecnej sytuacji w Primera División. Jego zdaniem presja na zwycięstwo w Lidze Mistrzów w zespole Królewskich zdaje się spadać, a podstawowym problemem są gorsze wyniki w lidze.

Jak ci się powodzi w życiu trenera?
Dobrze. Chciałem tego spróbować, miałem taką nadzieję. Wewnętrznie nie miałem ochoty na to, żeby pozostać z wątpliwościami czy uczuciami, że tak naprawdę tego nie chcę. To okazuje się być fantastycznym doświadczeniem. Bardzo, wręcz ogromnie, pomaga mi moja przeszłość. Moje doświadczenia z wieloma trenerami, te wyniesione z pracy dyrektora sportowego w federacji, dyrektora generalnego w Máladze, drugiego szkoleniowca… Jako dyrektor sportowy jesteś obecny, ale tak jakby cię nie ma. Pracujesz z dnia na dzień, ale nigdy nie prowadzisz zwykłych rozmów, nie podejmujesz pewnych decyzji, nie wybierasz przygotowania do meczu. Byłem bardzo ułożony. Moi szkoleniowcy mieli niezbędną swobodę, niezależność. Byłem wszystkiego świadom, ale nigdy nie podjąłem decyzji, która by na nich wpłynęła. Wyrażałem moją opinię swobodnie i niezależnie, ale decydowanie należało do nich.

Wyobrażałeś sobie trenowanie takim, jakim rzeczywiście jest?
Wyobrażałem sobie, czym może być, jak mogą potoczyć się sprawy. Kiedy ktoś podejmuje decyzje, wybiera między czarnym a białym, tak lub nie. Obecnie to ja jestem tym, który musi decydować. Wiem już, czym jest powołanie kogoś, wytypowanie jedenastki, posadzenie kogoś na ławce rezerwowych lub pozostawienie na trybunach.

Zaczynasz więc czuć się trenerem.
Nie łatwo jest podejmować decyzji. Na początku trochę cię to kosztuje, ale każdego dnia czuję się z tym bardziej komfortowo. Wiem już, jak to jest nie móc spać w nocy. Trener w istocie jest nonkonformistą. Przechodziłem to już jako drugi szkoleniowiec. Gdy wygrywasz, to wygrywasz. Gdy przegrywasz, to przegrywasz. Mecz zawsze wraca do ciebie w łóżku. Wcześniej mogłem powiedzieć: „tak, dobrze, cóż…”, ale się na to nie decydowałem. Przed kilkoma laty spotkałem piłkarza Realu na lotnisku, powiedział mi wtedy, że przechodził obok mnie cały rok, mówiąc, że jeszcze się na coś nie zdecydował, a dzisiaj nie może już tak powiedzieć. To była święta prawda. Powiedziałem mu o tym w odpowiedni sposób, miał rację.

Segunda División to idealne miejsce na start?
Tak, sądzę, że tak. Jest bardzo bogata we wszystko, w trenerów, w piłkarzy. Tutaj pracuje się w fantastyczny sposób. Wszystkie zespoły mają swój pomysł na futbol. To bardzo wyrównana kategoria. Pewien trener powiedział mi niedawno, że byłem bardzo odważny, przystając na to wyzwanie, po tym, jaką przeszłość miałem za sobą. Ja nie uważam, że to była odwaga. Piłka nożna to moja pasja, oddaję jej wszystko.

Gdybyś był trenerem zespołu z Primera División, zmieniłbyś swoje założenia?
Nie wiem, co by się stało, gdybym był trenerem Realu lub Barçy. Najmądrzej jest myśleć o tym, gdzie się idzie. Nic więcej. Zastanawiam się tylko nad moim projektem. Moi piłkarze i mój klub, który dał mi szanse, są najlepsze. Nie spoglądam ponad to. Popełniłbym błąd, gdybym myślał o innych rzeczach.

Atlético, Real Madryt i Barça już są na szczycie, jak zawsze.
Normalne, ale to nie są jedyne zespoły z Primera División, które trzeba obserwować z bliska. Komu nie podoba się Villarreal ze swoim idyllistycznym projektem? Kto nie lubi Sevilli ze wszystkim, co wygrała w ostatnich latach? A Valencia też wraca do czołówki. Te trzy zespoły są na wielkim poziomie. Dla mnie Atletico jest już na poziomie pozostałej dwójki, mają trenera o niesamowitych zdolnościach. Mają również tyle samo szans na wygranie ligi co pozostała dwójka. Atleti to nie tylko solidność w defensywie, również w środku i z przodu mają wiele do zaoferowania.

Twój Real nadal nie przekonuje?
Real ma teraz nadzieję charakterystyczną dla zespołu, który sporo czasu nie wygrał rozgrywek ligowych. Liga to zawody na regularność. Liga Mistrzów jest bardziej impulsywna, krótsza, nie trzeba być aż tak regularnym. Królewscy potrzebują zwycięstwa w lidze złożonej z trzydziestu ośmiu kolejek, aby poczuć się dobrze. Gen Ligi Mistrzów jest wewnątrz zespołu. Znam go od środka klubu, ponieważ mieliśmy trzydzieści dwa lata bez zwycięstwa w tych zawodach. Byłoby zdrowo, gdyby Real wygrywał ligę co każde dwa, trzy lata. Presja na obowiązek zwycięstwa w Lidze Mistrzów w każdym roku się zmniejsza.

Co powiesz o Barcelonie?
Nie sądzę, żeby można było powiedzieć coś nowego o jej wyniku i wkładzie w ostatnich latach. Barça to model i sposób myślenia o rzeczach niesamowitych. To sposób czucia futbolu i doprowadzania go do granic. Przy ich osobowości, jest to przygniatające. Real jest bardziej zmienny w swoim modelu, bo ciągle szuka zwycięstwa. Te zmiany w Madrycie dają drużynie spore bogactwo, umiejętność wychodzenia z trudnych sytuacji. Nikt tego nie ma. Te dwa kluby mają różne style.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!