Ramos: Głód sukcesu powinien być większy niż w Lizbonie
Konferencja prasowa z udziałem kapitana
Sergio Ramos, razem z Marcelo i Zidane’em, wziął udział w konferencji prasowej przed finałem Ligi Mistrzów. Oto co miał do powiedzenia kapitan Realu Madryt:
Ostatnio mówi się dużo o różnego rodzaju przesądach otaczających finał. Simeone przywiązuje uwagę do wszystkiego. Chciałem zapytać, czy ty, tak wyjątkowy człowiek z Lizbony, robiłeś coś specjalnego w tym tygodniu? Masz jakieś przesądy, czy podchodzisz do tego z pełnym spokojem?
Dobry wieczór. Nie, nic specjalnego, mam swoje przyzwyczajenia i przesądy, ale niewiele osób o tym wie. Po takim cudownym doświadczeniu, które przeżyliśmy, myślę, że nie trzeba nic zmieniać. Nie staram się niczego wynajdywać, ani zmieniać rzeczy, które wychodziły dobrze. Jestem bardzo zmotywowany, mam wielką ochotę, żeby zmierzyć się z tym wyzwaniem i czekam już na jutro.
Co zmieniłbyś w tym finale, w porównaniu do poprzedniego? Co chciałbyś zmienić?
Nie zmieniłbym nic (śmiech). Takie było przeznaczenie albo i nie, ale to już zostało napisane i musimy teraz iść dalej. Nie możemy wracać do przeszłości i myśleć o niej, kiedy czekają na nas nowe wyzwania. Z tamtych chwil mam piękne wspomnienia i jeśli to miałby być jakiś film, wziąłbym w ciemno taki scenariusz. Jednak nie możesz żyć przeszłością. Musimy podejść do tego finału tak, jakbyśmy nie zdobyli żadnej Ligi Mistrzów. Głód sukcesu powinien być ten sam albo nawet większy, te same nadzieje i chęci.
Na co w ostatnich dniach najbardziej naciska Zidane, o czym najczęściej mówi?
To byłoby niemądre, gdybym to powiedział (śmiech) i cały świat miałby się dowiedzieć. Jednak doskonale wiemy, o co Zizou nas prosi i co mamy zrobić. Musimy teraz to wykonać, pracując z maksymalną intensywnością, jasnymi pomysłami i popełniając jak najmniej błędów. Tak jak powiedział Marcelo, w finale decydujące są detale. Musimy bronić i cierpieć razem jako drużyna, tak jak to robiliśmy w ostatnich miesiącach. Jeśli będziemy mieć dobry dzień, wierzymy, że wszystko się dobrze ułoży.
Można odnieść wrażenie, że na Atlético, przez porażkę w Lizbonie, spoczywa większa odpowiedzialność i presja. Zgadzasz się z tym?
Myślę, że nie. Kiedy przeżywasz taki finał, który dla nas był pięknym momentem, a u nich pozostawił niesmak, po porażce nie możesz leżeć zrezygnowany na ziemi. Podnosisz się i oni to zrobili, dalej walczą, dalej pracują i zdobywają nowe szanse. Tak czy inaczej, nie wiem, czy oni odczuwają większą presję, ale my myślimy o sobie. Kiedy grasz taki finał, presja istnieje, trzeba umieć sobie z tym radzić. Spróbujemy zrobić to jak najlepiej. Jednak, jak już mówiłem wcześniej, nie mamy mniejszej ochoty na zwycięstwo, bo zdobyliśmy ten puchar dwa lata temu, wręcz przeciwnie. Chcemy znów wygrać i dalej zdobywać trofea. Nasi kibice zasługują na szczęście.
Pamiętam, że dwa lata temu powiedziałeś na konferencji prasowej, że wydaje się, że tylko jedna drużyna pracowała, chodzi o Atlético. Wydaje ci się, że na obie drużyny patrzy się inaczej, na Real Madryt i Atlético?
Nie wiem. Należy uszanować opinie wszystkich, nie będziemy w to wchodzić. Jednak nas też, tak samo jak Atlético, wiele kosztowało dotarcie do finału. Czasami docenia się to mniej lub bardziej, ale dla nas to bez znaczenia. My mamy swoje zadanie, własny cel ponad wszystko i jesteśmy już o krok od niego. Damy z siebie wszystko, żeby go osiągnąć.
Wszyscy mówią, że Atlético Madryt jest drużyną, z którą bardzo trudno się mierzyć. Carlo Ancelotti mówił, że zostawisz im trochę wolnej przestrzeni i oni to wykorzystają. To wynika z taktyki czy również z nastawienia psychologicznego, ponieważ jeśli Real Madryt przegra finał, przegra też cały sezon, bo nie zdobędzie żadnego tytułu. Dla Atlético natomiast już sam awans do finału jest czymś pozytywnym.
Nasz były trener Ancelotti dobrze mówi i przy okazji chcielibyśmy go pozdrowić, bo darzymy go specjalnym szacunkiem. To prawda, że Atlético cię karze, jeśli stracisz koncentrację nawet na jedną sekundę. Przez to musimy być dodatkowo zmotywowani przy stałych fragmentach i przy wszystkich akcjach. Ogólnie w Lidze Mistrzów, nie tylko w starciu z Atlético, musisz mieć wyostrzone wszystkie zmysły, ponieważ mając naprzeciw siebie tak utalentowanych piłkarzy, w sekundę możesz przegrać mecz. Z drugiej strony, nie uważałbym braku tytułu za klęskę, ale za utraconą szansę, ponieważ wiele nas kosztowało dotarcie do finału Ligi Mistrzów. Wszyscy razem pracowaliśmy i cierpieliśmy, żeby tutaj być. Chcemy się tym cieszyć, mam nadzieję, że będziemy mogli.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze