Nic do zyskania, wszystko do stracenia
Zapowiedź meczu Levante – Real Madryt
„Madridismo to ciągła wiara”, „Historia, którą stworzyłeś. Historia do stworzenia...”, „Hala Madrid... y nada más”... Nie, nie dzisiaj. To nie ten moment. Trzeba znać umiar i wiedzieć, kiedy przestać bazować na szantażu emocjonalnym i kiedy położyć kres żerowaniu na cudzej naiwności. Choć i tak pewnie o 21.00 większość z czytających ten tekst odpali dzisiejszy mecz, bo tak naprawdę przecież nie da się całkowicie odwrócić od ukochanego klubu, nie ma co się oszukiwać, że przeciwko Levante stoczymy jeden z dwunastu pozostałych do końca ligowego sezonu sparingów. Sparingów, w których do zyskania nie ma już praktycznie nic, a do stracenia jest wszystko. Mimo że rany po sobotnich derbach Madrytu jeszcze nie zdążyły się zagoić, wręcz przeciwnie – coraz bardziej ropieją – już wieczorem czeka nas kolejna ligowa potyczka. Przeciwnikiem ostatnia drużyna w tabeli – Levante. Jeśli zniechęciliśmy was tym wstępem, przepraszamy. Po prostu mówimy, jak jest.
Sytuacja, w której znajduje się obecnie Real Madryt jest – eufemistycznie rzecz ujmując – niezbyt cukierkowa. Mówiąc wprost – jest zła. Bardzo zła. Porażka w derbach, w których stawką był honor, coraz bardziej nerwowe oglądanie się za siebie w obawie, że już za momencik na karku możemy poczuć oddech Villarrealu, kontuzje, zawieszenia i pogorzelisko, które zostawił po sobie Cristiano Ronaldo wypowiedziami w strefie mieszanej. To tak w dużym skrócie. Do dzisiejszego spotkania Królewscy przystąpią bez sześciu graczy podstawowego składu. Z powodu urazu nie wystąpią Bale, Benzema, Marcelo i Modrić, zawieszeni są natomiast Sergio Ramos i Dani Carvajal. Zinédine Zidane ma więc nie lada ból głowy, szczególnie jeśli chodzi o zestawienie defensywy. Pewne pocieszenie może stanowić fakt, że wreszcie do zdrowia wrócił Pepe, który po dłuższej pauzie znalazł się wśród powołanych. Co do przednich formacji, wczoraj hiszpańskie media informowały, że sporą szansę na występ od pierwszej minuty w obliczu kontuzji Karima ma Borja Mayoral.
O ile zastąpienie Benzemy osiemnastolatkiem w potyczce z Atlético mogło budzić skrajne odczucia, o tyle przy obecnym stanie rzeczy trudno nie zgodzić się z tym, że nieprędko nadarzy się lepszy moment, w którym młodziutki napastnik mógłby udowodnić swoją przydatność do pierwszej drużyny. Nawet jeśli w derbach nie pokazał on tak naprawdę nic szczególnego, nie można mu było zarzucić braku zaangażowania czy chowania się od gry. Na tle słabszego rywala powinniśmy dostać dużo pełniejszy obraz jego faktycznych możliwości. Pozostaje mieć nadzieję, że Borja stanie się jednym z nielicznych pozytywów, o których będzie można wspominać przy całościowym rozliczeniu sezonu.
Jeśli ktoś znajduje się w jeszcze gorszym położeniu niż Real Madryt, jest to właśnie Levante. Ostatnie miejsce, 20 punktów w 26 meczach, trzeci najgorszy wynik jeśli chodzi o strzelone bramki (24 gole, gorsze są tylko Betis i Málaga, które jednak w tej kolejce zaczynają swoje mecze przed starciem Levante z Realem, więc statystyka ta może jeszcze ulec zmianie). Widmo spadku zagląda ekipie z Ciutat de Valencia coraz głębiej w oczy. Obecnie do bezpiecznej strefy dzisiejszym gospodarzom brakuje sześciu oczek. W pięciu minionych kolejkach, Levante przegrało aż cztery razy (1:3 z Sevillą, 0:2 z Barceloną, 0:2 z Eibarem i 0:3 z Villarrealem) i zaledwie raz zwyciężyło, niecałe dwa tygodnie z Getafe (3:0). Tym, który ma pomóc w utrzymaniu w najwyższej klasie rozgrywkowej i w którym dopatrują się w cudotwórcy, jest pozyskany tej zimy Giuseppe Rossi. Jeśli nie wierzycie, że we Włochu kibice Levante widzą prawdziwego strażaka i jedynego człowieka, który może odwrócić niekorzystną kartę, wystarczy, że włączycie sobie ten filmik z jego prezentacji:
Real znajduje się w niezwykle niekorzystnej sytuacji. Ewentualne zwycięstwo nie będzie znaczyło zbyt wiele, natomiast porażka stanowiłaby wskoczenie na kolejny poziom udręki. Sprawę z tego zdają sobie pewnie także sami zawodnicy, którzy po prostu muszą być świadomi tego, że jeśli dziś nie uda się zwyciężyć, będą skończeni co do jednego. Jak bardzo byśmy na nich nie byli wściekli, nie wypada im jednak tego życzyć. Tak po ludzku. Może jeszcze są w stanie zaskoczyć nas w tym sezonie jeszcze jakimś – choćby najmniejszym – pozytywem?
Początek meczu o 21:00. Transmisję przeprowadzi STS TV.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze