Sezon 2014/2015 okiem redakcji RealMadryt.pl
Zapraszamy do lektury
Sezon 2014/2015 niestety kończymy już w ten weekend. Od sierpnia Real Madryt zdobył Superpuchar Europy i wygrał Klubowe Mistrzostwa Świata, ale poległ na najważniejszych frontach – półfinał Ligi Mistrzów, drugie miejsce w Lidze, do tego odpadnięcie w Pucharze Króla z Atlético. W tych kilku miesiącach razem z Wami żyliśmy meczami Królewskich. Nadchodzi czas podsumowań, dlatego możecie zapoznać się z opiniami sześciu redaktorów RealMadryt.pl, którzy podsumowują poczynania zawodników, dzielą się opinią na temat trenera, a także mówią o życzeniach i planach już na kolejny sezon. Zapraszamy do lektury.
Jaką ocenę wystawiłbyś Realowi Madryt za sezon 2014/2015?
Jarosław Chomczyk, El Jarek: 3,5 w skali od 1 do 6. Pół sezonu wyśmienite, 2/3 trofea, 22 kolejne wygrane, kolejne pół praktycznie fatalne, bez iskry, 0/3 trofea. Więc 3/6 za formę i grę, ten plusik za serię zwycięstw i te trofea, które jednak zdobyliśmy.
Janusz Banasiński, Banan: Wystawiam drużynie ocenę dobrą (4). Uważam, że po prostu zabrakło nam szczęścia. Być może stwierdzenie, że w piłce decydują detale jest już i nieco wyświechtane, jednak moim zdaniem to najzwyczajniej w świecie prawda. Dobra postawa na boisku nie zawsze przekłada się na zdobywanie trofeów i tak właśnie było tym razem. W przekroju całego sezonu nie przeszłoby mi przez myśl, by powiedzieć, że graliśmy piach.
Mateusz Wojtylak, Klatus: Znacie mit o Ikarze i Dedalu? Właśnie tak wyglądał sezon Realu Madryt. Od sierpnia do grudnia szybowaliśmy ku słońcu, ale w styczniu zaczęło nas przygrzewać, by w maju z hukiem wpaść do oceanu. Za pierwszą część śmiało można wystawić nam piątkę, ale w drugiej zasłużyliśmy co najwyżej na mocno naciąganą tróję.
Maciej Leszczyński, Leszczu: Od sierpnia gablota z trofeami powiększyła się o – nie oszukujmy się – puchary pocieszenia. Real Madryt przegrał starcia o trzy najważniejsze trofea, więc trudno o pozytywną ocenę sezonu. Były przebłyski, była bardzo dobra gra, ale zabrakło najważniejszego. Królewscy przyzwyczaili do wygrywania, pozostając w szkolnej terminologii – są uczniami szóstkowymi. Czwórka, jaką bym wystawił, jest więc zawodem i nieakceptowalne jest określanie jej jako oceny dobrej.
Mateusz Kupiec, Mateo: Real Madryt rozpoczął sezon znakomicie – od zdobycia Superpucharu Europy. Media pisały wówczas o początku drogi do sześciu trofeów… Niestety już kilka tygodni później trzeba było przełknąć porażkę z Atlético w Superpucharze Hiszpanii. Następnie mogliśmy cieszyć się długą passą zwycięstw podopiecznych Ancelottiego, lecz ostatecznie przełożyły się one tylko na zdobycie Klubowego Mistrzostwa Świata. Od początku 2015 roku drużyna zawodziła, przez co na kolejne trofeum trzeba będzie poczekać co najmniej do przyszłego roku. Myślę, że sezon powinien zostać oceniony na tróję z minusem.
Dawid Król, Cover: W piłce nożnej nikt nie pamięta stadiów pośrednich, ale każdy pamięta końcowy rezultat. Nic dziwnego, bo to on liczy się najbardziej. Na tym polu Real Madryt zawiódł w tym sezonie zupełnie. Cele startowe były jasne – zdobyć każde trofeum, które jest do zdobycia. Rozczarowanie, które czują obecnie kibice, pokazują, jaka jest rzeczywista wartość Superpucharu Europy czy zwycięskie Klubowe Mistrzostwa Świata. Trzy, to maks, co może z tego być, a to tylko dzięki okresowo fantastycznej grze i tym pomniejszym trofeom.
Bohater sezonu?
El Jarek: Pół Kroosa, pół Jamesa. Pierwsza połowa sezonu dla Toniego, który nie dość, że przyszedł do nowej ekipy, to jeszcze zaczął grać na innej pozycji i musiał nią dowodzić. Poszło mu wyśmienicie, plus te bardzo dobre jakościowo wrzutki. Pamiętacie, że w podsumowaniu na nowy rok to jego wskazałem jako to odkrycie, objawienie, topową postać. To był zdecydowanie jego czas. Nowy rok to już czas Jamesa, który nawet pomimo kilku tygodni kontuzji ciągnął ofensywę za uszy. Pokazał niedowiarkom, że nie przyszedł tu za koszulki czy autostrady. Zarzucano mu, że ani to dryblingu, ani szybkości, ale ten gość potrafi grać do przodu. Ode mnie też pochwały za strzał, rzadko zawodnicy mają taką moc uderzenia, praktycznie z każdej możliwości może mocno przywalić.
Banan: Dla mnie największym plusem sezonu jest Toni Kroos. W moim odczuciu Niemiec piłkarsko jest lepszy pod każdym względem od Xabiego Alonso. Wiele mówiło się o tym, że Toni jest przemęczony, że gra za dużo. Ja jakoś tego nie byłem w stanie zauważyć. Były pomocnik Bayernu to prawidziwa maszyna. Nie jest efektowny, jednak pod względem efektywności nie ma sobie równych. Transfer na lata, zdecydowanie.
Klatus: Trudno wskazać bohatera, gdy kończymy z pustymi rękami. Jednak te rozgrywki pokazały na pewno jak ważny jest dla nas Luka Modrić i że czasem warto wstrzymać się z krytyką pewnych transferowych wymian, bo gdy patrzy się na grę i liczby Jamesa, to nikt o zdrowych zmysłach nie tęskni już chyba za Ángelem Di Maríą.
Leszczu: Cristiano Ronaldo. Tak bardzo przyzwyczailiśmy się do tego, że Portugalczyk strzela w każdym meczu, że teraz jego kosmiczne rekordy spychane są na dalszy plan. A on po prostu nie zwalnia tempa. Jasne, można oczekiwać od niego czegoś innego, ale z upływem lat Cris jest coraz bardziej świadomy swoich możliwości – dlatego coraz częściej wykańcza akcje jako „dziewiątka” niż jako skrzydłowy schodzący z piłką do środka, by oddać strzał zza pola karnego. A w szukaniu pozycji w okolicach bramki rywala wciąż jest najlepszy na świecie.
Mateo: Wydaje mi się, że w całym sezonie nie było zawodnika, który grałby tak równo jak Toni Kroos. Niemiec był maksymalnie eksploatowany przez Ancelottiego, a mimo to niemal zawsze spisywał się znakomicie. Kontuzje sprawiły, że Kroos musiał nadrabiać braki zmienników. To był jego pierwszy sezon w Realu Madryt, a mogłoby się wydawać, że grał tu od zawsze.
Cover: Kiedy myślę o bohaterze tego sezonu, przypomina mi się dawny, dziś już, jak to się brzydko mówi, oklepany motyw z kilku seriali animowanych. Wszyscy walczą, czekając na bohatera, który, gdy już przebędzie, odmieni losy walk i przechylał szalkę zwycięstwa na stronę dobra. Tutaj takim bohaterem bezsprzecznie jest Modrić, tyle że jemu nie udało się wrócić na czas. Brak Chorwata jest początkiem łańcuszka niepowodzeń w tym sezonie i najmocniej zaważył na końcowym rezultacie, o czym świadczy również gra zespołu z czasów, w których Luka był jeszcze pod dyspozycją trenera.
Fot. Getty Images
Największy zawód sezonu?
El Jarek: Okres od stycznia do maja pod każdym względem. Nie podnieśliśmy się i widzę tu winę wszystkich. Trener nie potrafił zareagować, poszczególni gracze nie wzięli na siebie gry, działacze obserwowali to bez reakcji, eksperci medyczni i fizjoterapeuci dopuścili do kontuzji zmęczeniowych. To był fatalny okres, nawet jeśli były momenty złudnego odradzania się.
Banan: W zeszłym sezonie gra Bale'a budziła mieszane uczucia, jednak Waliczyka broniło to, że trafiał do siatki w najważniejszych momentach. W tym sezonie natomiast wyzbył się wszelkich argumentów, które pozwoliłyby ocenić go w pozytywny sposób. Ktoś powie, że przecież się starał. Nawet jeśli przyjmiemy, że to prawda (choć moje postrzeganie pojęcia „starania się” jest nieco odmienne), cóż, ja też bym się starał. Szkopuł w tym, że w tych rzekomych staraniach brakowało jakiejkolwiek jakości czysto piłkarskiej. Cristiano i Bale różnią się tym, że pierwszy potrzebował na aklimatyzację w drużynie dwóch tygodni, zaś drugi ma z tym problem po dwóch latach.
Klatus: Nie wskażę kozła ofiarnego na boisku, bo piłkarze nie zawiedli mnie w aż takim stopniu jak trener. Spodziewałem się, że Iker będzie dalej wybiegał po winogrona, kopał po autach i zaliczy kilka spektakularnych baboli, Cristiano nie pociągnie całego wózka w każdym meczu, ławka rezerwowych wniesie niewiele pozytywnego, a Bale nie stanie się drugim Ronaldo, który zagwarantuje 50 goli w sezonie.
Leszczu: Gdybym miał wybierać jednego piłkarza, byłby nim Gareth Bale, który po pierwszym sezonie bez pretemporady dał nadzieję na wielki drugi rok w Madrycie. Oczekiwania wobec niego były ogromne, miał szybciutko przejąć pałeczkę po Ronaldo w roli lidera drużyny, ale na dziś do tej funkcji nie ma ani umiejętności, ani charakteru. Nie oznacza to jednak, że pozbyłbym się go z drużyny. Poza Walijczykiem zawodził mnie Dani Carvajal, który także w drugim sezonie miał definitywnie udowodnić, że jest graczem na miarę Realu Madryt – zamiast tego mieliśmy wiele bezbarwnych albo po prostu kiepskich meczów – tak jak w San Sebastián, gdy maczał palce przy czterech golach dla rywala.
Mateo: Najbardziej zawiodła mnie ławka rezerwowych. Kiedy zespołowi nie szło i trzeba było gonić wynik, Ancelotti nie miał dużego wyboru, dlatego często kończyło się to zmianą obrońca za obrońcę lub brakiem zmian. W rewanżowym starciu z Juventusem Carlo w drugiej połowie wpuścił na murawę Chicharito i… tyle. Na ławce nie było już nikogo, kto realnie mógłby wzmocnić siłę ofensywną.
Cover: Cristiano zawsze był po części piłkarzem egoistycznym, zawsze chciał windować nowe rekordy, równać do Messiego, myślę jednak, że to już czas, aby zaakceptował pewne fakty – ma już trzydzieści lat, nie może grać w każdym meczu po dziewięćdziesiąt minut, lepiej zrobić jedną asystę z Barceloną niż pięć hattricków z Elche, czy też to, że nie bije rzutów wolnych najlepiej w drużynie, myślę, że bliżej mu nawet do przeciwnego bieguna. Portugalczyk okazał się bezużyteczny w kluczowych momentach sezonu, zresztą i wcześniej długo nie mógł odnaleźć dobrej formy.
Jak oceniasz Ancelottiego i jego przyszłość w drużynie?
El Jarek: Trudna sprawa, ale jednak mam dużo zastrzeżeń, więc tylko 3. 2/6 możliwych trofeów, ostre lanie w derbach, ciąg porażek w derbach, także cały ten 2015 rok. Wiecie, że Carlo to nie moja bajka, mam innego faworyta, inny styl prowadzenia ekipy i codziennego życia w klubie. Jednak czy powinniśmy go pożegnać? Nie wiem i zazdroszczę ludziom, którzy mają jasny, 100% pogląd na tę sytuację. Ja go nie mam, szczerze.
Banan: Włoch otrzymuje ode mnie ocenę dobrą (4). Jestem absolutnie za tym, żeby Carlo kontynuował pracę w Madrycie. Pomijając już fakt, że Ancelotti sprawia wrażenie naprawdę równego gościa, jest przede wszystkim świetnym trenerem. To nie on stał w bramce Walencji na Bernabéu, to nie on był nieskuteczny pod bramką w Klasyku na Camp Nou, to nie on uprawiał voodoo, które sprawiało, że piłkarze odnosili kolejne urazy (w mordercze obciążenia na treningach raczej nie wierzę). Nie uważam, że Carletto nie popełnił żadnych błędów, jednak moim zdaniem zrzucanie na niego odpowiedzialności za rzeczy, które tak naprawdę zależały od zrządzenia losu jest sporą przesadą.
Klatus: Brak rotacji, późne zmiany, marna ławka rezerwowych i przede wszystkim katastrofalna postawa w spotkaniach z drużynami z topu. Tylko jedna wygrana z Atlético w ośmiu meczach to idealny przykład tego, jak Włoch uparcie trzyma się jednego lub dwóch schematów taktycznych i nie potrafi reagować na boiskowe wydarzenia. Można zwalić całą winę na kontuzje, ale można też zastanowić się czy masa tych kontuzji nie byłaby mniejsza, gdyby mądrzejsze szachowanie ilością minut poszczególnych graczy.
Leszczu: Tu podobnie jak w ocenie całego sezonu – nie można go ocenić pozytywnie. Nie wierzę w wielkie znaczenie rotacji czy późnych zmian w kontekście kontuzji. Sądzę, że dwa czy trzy mecze Kroosa mniej nie zmieniłyby tego, że w rewanżu z Juve zabrakło mu sił. Nie obwiniałbym też sztabu szkoleniowego za kontuzję Modricia w meczu reprezentacji w listopadzie czy złamanie Jamesa – a to te dwa zdarzenia najbardziej wpłynęły na grę Królewskich. Ancelotti na pewno popełniał błędy – zbyt długo nie mógł znaleźć sposobu na Atleti. Wiem, że przeciwnicy pozostania Włocha lubią gdybać – „Bale w Walencji i Ramos w Lizbonie go uratowali, bo nie byłoby nic”. Odpowiem tym samym: gdybyśmy w meczu z Valencią zamienili się z rywalem bramkarzami, a w Turynie Sturaro nie zablokowałby strzału Jamesa… Tak czy inaczej – według mnie zasługuje co najmniej na wypełnienie kontraktu.
Mateo: Myślę, że wielu kibiców jest w tym sezonie rozczarowanych działaniami Carlo Ancelottiego. Włoch nie chciał rotować składem i nie dawał odpocząć kluczowym zawodnikom. Gdy Królewscy u siebie prowadzili 3:0 z Espanyolem, Toni Kroos zszedł z boiska w 81. minucie. Luka Modrić zagrał pełne 90. minut w wygranym 9:1 meczu z Granadą. To są pojedyncze przykłady, ale było ich mnóstwo. Poza tym można Włochowi zarzucić brak działania przy kolejnych przegrywanych spotkaniach z Atlético. Na szczęście tę złą passę udało się w końcu przełamać. Mimo wszystko chciałbym, żeby Ancelotti pozostał na stanowisku trenera dla stabilizacji projektu.
Cover: Gdyby nie to, że Ancelotti w żadnym wypadku nie może być nazwany chamem, idealnie pasowałby tutaj cytat z Wyspiańskiego: „miałeś, chamie, złoty róg”. Włoch miał w tym sezonie wszystko, najgorsze jest to, że miał też wiedzę i umiejętności, żeby dokonać odpowiednich korekt, co pokazywały chwile kryzysu. Nie obarczałbym Carlo za odpadnięcie w półfinale Ligi Mistrzów, bo nikt nie może winić trenera za fatalną skuteczność jego podopiecznych – on z meczów z Juventusem wywiązał się więcej jak dobrze. Jednak porażka w Lidze i Pucharze Króla to już w znacznej mierze wina Włocha. Dla mnie ocena za ten sezon to trzy, dlatego że Włoch pokazywał jednak, że potrafi ten zespół ustalić, ale z jakiegoś powodu nie chciał.
Fot. Getty Images
Jeśli Ancelotti odejdzie, kto powinien zająć jego miejsce?
El Jarek: To jest właśnie pytanie, KTO? Nie ma za wielu lepszych czy pewniejszych opcji od zaraz. Jeśli popatrzymy na to, o kim się mówi dzisiaj, czyli Klopp i Benítez, to u mnie Carlo zostaje. Chociaż po półfinale w 2013 roku sam mówiłem Kloppowi, że za 2-3 lata musi przejść do nas (śmiał się skurczybyk! :D), to dzisiaj już tak pewny nie jestem, bo Niemiec odkrył także swoje cienie. Co do Beniteza, to po prostu nie mam zwykłego szacunku do tego trenera i w niego nie wierzę. Może do nas przyjdzie i wyciągnięcie mi ten tekst, co jest w obecnych czasach modne, ale Rafa to nie moja bajka. Ok, Carlo może wylecieć, ale dajcie mi lepsze opcje niż te dwie, które dzisiaj rozważamy. I nie, José na razie zostaje w Chelsea. Poza tym to nie czas na zatrudnianie José.
Banan: Nieważne, kto miałby być potencjalnym następcą Carlo Ancelottiego, byłbym niezadowolony w takim samym stopniu. Nie ma dla mnie znaczenia, czy w miejsce Włocha zatrudniono by Rafę Beniteza czy też Czesława Michniewicza (którego uważam za dobrego trenera!). Na chwilę obecną nie widzę lepszego kandydata na szkoleniowca Realu Madryt niż Carletto.
Klatus: Nie widzę na rynku godnego następcy. Mimo wszystko wierzę, że Ancelotti zostanie i wyciągnie wnioski z tego sezonu, a klub sprowadzi mu zawodników, którymi będzie mógł rotować z czystym sumieniem, co na pewno zmniejszyłoby plagę mięśniowych urazów.
Leszczu: Kiedy parę dni temu zastanawiałem się nad odpowiedzią, pierwszym, co przyszło mi do głowy, było: „byle nie Benítez i Míchel”. Wtedy nie miałem pojęcia, że w ciągu kilkudziesięciu godzin sytuacja się odwróci i ta dwójka będzie bliżej posady niż… Ancelotti. Uważam, że obecnie nie ma na rynku trenera o profilu, który przypadnie mi do gustu, chociaż nawet dwójka wymienionych wyżej Hiszpanów to lepsza opcja niż Zidane. Klopp to sympatyczny gość, poszedłbym z nim na piwo i kebab, ale nie widzę go w Madrycie. Może niezłym pomysłem jest Emery, ale im więcej nazwisk, tym bardziej zostaję z Carletto.
Mateo: Jeśli mimo wszystko miałbym wybrać następcę Ancelottiego, postawiłbym na Kloppa. Niemiec w Madrycie mógłby zbudować zespół i nie obawiać się, że po sezonie inne kluby zabiorą mu najważniejszych zawodników. Poza tym wydaje się, że Klopp byłby dobrym posunięciem z marketingowego punktu widzenia, a to dla Péreza bardzo ważny aspekt.
Cover: Hiddink, moje małe marzenie od zawsze, jednak zaraz po Ancelottim., Zdaję sobie sprawę z tego, że w ostatnich latach Holendra dopadła negatywna stagnacja, ale wierzę, że w klubie takim jak Real mógłby się przełamać. Guus z najlepszych czasów to ładna gra, dobra atmosfera w zespole i niezłe rezultaty, do tego to gość z charakterem.
Co trzeba zmienić w przyszłym sezonie?
El Jarek:Dwie sprawy: zaufanie i taktyka. Jeśli Carlo mówi, że ma najlepszą kadrę, to niech z niej korzysta. Myślę, że przykład Chicharito pokazał, że nie mamy 13 bogów i 10 pazi. Gdyby Benzema i Bale nie doznali w kwietniu urazów, to Groszek miałby w sezonie z 700 minut i kilka niepochlebnych określeń po sezonie. Dzisiaj ma grubo ponad 1000 minut i jest objawieniem końcówki. Naprawdę ci goście z ławki nie są tak fatalni, ale gdy prowadzisz z Elche 3:0 i dajesz im po 5 minut, a potem rzucasz na ratowanie derbów, to nawet topowy gość nie dałby rady. Druga sprawa, taktyka. Uwierzcie, że gdy piszę wam o treningu i ciągle widzicie to trenowanie wrzutek, to ani ja, ani oficjalna strona nie żartujemy sobie. Taki sposób znalazł Ancelotti i niestety był to jedyny sposób. Wróciliśmy do czasów, gdzie czekaliśmy na przebłyski gwiazd, ale też do czasów, gdy trener niewiele zmieniał. Pamiętacie zmiany, gdzie stoperzy wchodzili do ataku? Gdzie nagle przechodziliśmy na grę 3 obrońcami i 4 napastnikami? Dlaczego nie było tego ryzyka z Juve? Dlaczego w ogóle nie było ryzyka, a jedynym wariantem było 4-4-2 z Jesé na skrzydle? Może to i trener… Dla mnie to musi się zmienić. I trzecia sprawa, napiszę krótko i bez chamskich podtekstów: po prostu jest mi przykro, ale potrzebujemy innego pierwszego bramkarza.
Banan: Dla mnie kadra zespołu mogłaby pozostać identyczna. Szczerze mówiąc, nie mam bladego pojęcia, jak grają piłkarze na co dzień występujący w klubach innych niż Real Madryt. Nie szukając przykładów zbyt daleko, Toniego Kroosa czy Jamesa przed przywdzianiem królewskiej bieli kojarzyłem jedynie z mundialu. Przed mistrzostwami obawiam się, że nie rozpoznałbym ich, gdyby przyszło nam podróżować razem komunikacją miejską. Nazwijcie mnie ignorantem, ale taka jest prawda.
Klatus: Przede wszystkim trzeba pozbyć się takich nieprzydatnych gości jak Khedira, Illarramendi, Lucas Silva czy Jesé i w ich miejsce sprowadzić godnych zmienników. Kluczowa może okazać się pretemporada, gdzie z dobrej strony mogą pokazać się Marco Asensio czy Denis Czeryszew. Cieszą też transfery Danilo i De Gei, bo Carvajal w tym sezonie często przypominał wentylator, a nie obrońcę, z kolei Iker… szkoda gadać. Na pewno trafi do nas ktoś jeszcze, może Verratti, może Reus, oby jakiś lewy obrońca i na pewno nie będzie można być z tych transferów niezadowolonym.
Leszczu: Ostatniego dnia letniego okienka transferowego z wielu stron słyszałem śmiechy z powodu dwóch plotek – pierwsza dotyczyła Fredy’ego Guarina, druga Chicharito. Ten sezon – przede wszystkim bardzo pechowe i poważne urazy Jamesa i Modricia – pokazał, że taki gracz jak Guarín nie siedziałby wcale na trybunach. Nie może być tak, że wypada dwóch graczy, a trener ma do wystawienia takie tuzy jak Illarra, Lucas Silva i Khedira, a ostatecznie kończy na Ramosie w środku pola. Lukita to wielki gracz, na pewno jeden z najważniejszych, ale też ma swoje lata. Nie wiem czy Verratti lub Pogba są rozwiązaniami poza Football Managerem. W Klasyku czy ważnych meczach Ligi Mistrzów trzeba będzie kogoś posadzić na ławce i wiadomo, że tacy gracze nie przyjmują tego spokojnie. Przede wszystkim chciałbym, żeby kadra uległa lekkiej modernizacji, a nie rewolucji.
Mateo: Z pewnością należy stworzyć drużynę z silną ławką rezerwowych, aby nie obawiać się cały sezon o zdrowie jednego zawodnika, bez którego gra zespołu drastycznie się pogarsza. Chciałbym też, żeby w końcu została rozwiązana kwestia obsady bramki. Obecna sytuacja i podział wśród kibiców negatywnie wpływa na atmosferę wokół drużyny.
Cover: Więcej rotacji, więcej odwagi, więcej roszad taktycznych. To tak w skrócie. Nie przyklasnę tezie, że zmiennicy Realu byli tak fatalni, jak się mówi – młodzi gracze, którzy nie dostają minut, błyskawicznie tracą na formie i to wyszło. Illarra na przykład byłby dobry na Ligę, gdyby częściej grał i to na swojej pozycji.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze