Advertisement
Menu
/ Marca

Khedira: Będę nosić madridismo w sercu

Pożegnalny wywiad dla <i>Marki</i>

Za tobą ostatni trening w roli zawodnika Realu Madryt. Z jakimi odczuciami opuszczasz Valdebebas?
To było dziwne odczucie, bo to było 5 cudownych lat naładowanych emocjami. To odejście dla mnie ciężka i smutna sytuacja, ale muszę się pożegnać.

Koniec chyba nie był taki, jakiego oczekiwałeś...
To był zdecydowanie mój najtrudniejszy rok. Nie było łatwo mi wrócić do gry po mundialu, bo miałem kontuzje, które utrudniały mi pracę. Tak naprawdę, będąc szczerym, widziałem, że może zdarzyć się coś takiego, bo miałem poważną kontuzję kolana i wyleczyłem się w rekordowym tempie, to był praktycznie cud. Grałem już po 4-5 miesiącach. Zdążyłem na finał Ligi Mistrzów i potem grałem na mundialu. Ciało musiało odczuć ten wysiłek. Niestety na początku tego sezonu miałem więcej urazów, a w końcu przyszedł mały problem, który razem z moim odejściem utrudnił mi dalszą grę. Chociaż będę szczery, to, że nie gram teraz, nie ma nic wspólnego z kontuzjami. Powód jest inny.

Co tak naprawdę stało się w ostatnich tygodniach?
Zawsze trzeba mówić prawdę. Faktycznie miałem mały uraz, bolała mnie pięta w prawej nodze, ale nie przez nie grałem. To nie było nic poważnego, mogłem grać. Zawsze czułem wsparcie trenera, ale pewni ludzie nie wprost przekazali mi, że już na mnie nie liczą, że nie będę mieć już okazji na grę. W Lidze przestano mnie powoływać, ale ciągle miałem szansę na grę w Lidze Mistrzów przeciwko Atlético. Dostałem powołanie, ale spędziłem 90 minut na ławce. Potem znowu byłem poza kadrą. Chcę podkreślić, że byłem profesjonalistą do samego końca, że Ancelotti wiele razy gratulował mi postawy na treningach, ale potem nie grałem... Nie pozostało nic innego, jak zaakceptować to, że taki mam zawód i takie są decyzje klubu.

Do czego się odnosisz, gdy mówisz, że ktoś powiedział ci nie wprost, że już nie zagrasz?
Nikt z klubu, ani José Ángel Sánchez, ani Florentino, nie powiedział mi nic wprost. Wszystko to moje odczucia, fakty i komentarze, z nich wyczytałem, że więcej nie zagrał. Jednak nikt ze mną nie rozmawiał.

Dlaczego nie przedłużyłeś umowy?
Było kilka spotkań. Ostatnie w październiku. Ja mogę powiedzieć, że rozmawiałem szczerze. Po wielu rozmowach już nie byłem pewny podpisywania umowy na cztery lata, bo nie miałem pojęcia czy pozostanę przez taki czas na topowym poziomie, jakiego wymaga ta drużyna. Miałem wątpliwości i w grudniu zdecydowałem, że najlepiej będzie wybrać inną drogę i podjąć inne ciekawe wyzwania w mojej karierze. Chcę podkreślić, że ta decyzja nie ma nic wspólnego z klubem. Ich ostatnia oferta była naprawdę dobra, ale uznałem, że to dobry moment na zmianę kursu.

Twój kontrakt stworzył wiele problemów. Latem byłeś z boku aż do czasu, gdy Xabi zdecydował się odejść do Bayernu.
To prawda, tak było. Znowu zabrakło komunikacji z klubem. Oni byli przekonani, że już mam umowę z kimś innym i wymuszali moje odejście. Jednak to było kłamstwo! Mamy dzisiaj 22 maja 2015 roku i ja ciągle nie mam kontraktu na nowy sezon. Zawsze byłem szczery i mówiłem jak jest. Kiedy odszedł Xabi, powiedziałem działaczom, że nie mam żadnego kontraktu i wtedy wszystko wróciło do jakiejś normy. Potwierdzono, że zostaję i zacząłem sezon. Naprawdę nie byłem z nikim dogadany. Dalej niczego nie podpisałem.

Wielu ludzi zarzuca ci brak profesjonalizmu.
To, co działo się w tym sezonie, boli mnie w duszy. Nie takiego końca chciałem. Boli mnie, że oskarża się mnie o mały profesjonalizm, bo zawsze stawiałem interesy drużyny ponad moimi. Zawsze szedłem do przodu z prawdą.

Czułeś się źle traktowany przez Real?
Ja w Realu czułem się szczęśliwy, bo zawsze mogłem liczyć na wsparcie Mourinho, Ancelottiego i kolegów. Odchodzę z szacunkiem dla wszystkich, którzy ze mną pracowali i ze spokojnym sumieniem. To normalne, że czasami kibice i dziennikarze mnie krytykowali. Taki jest futbol.

Jeśli dokonasz ostatecznej oceny pięciu lat, to jest bardziej negatywna czy pozytywna?
Nie ma wątpliwości, że wygrywają momenty pozytywne. Jestem dumny z 5 lat gry w najlepszym klubie na świecie. Odchodzę wdzięczny za grę na tak majestatycznym obiekcie, jak Bernabéu. I wygrałem tutaj wszystko! Nie mogę prosić o nic więcej.

Najlepsza chwila w Realu?
Wybranie jednego momentu jest niemożliwe, bo było tyle chwil i przeżyć. Moment debiutu w koszulce Realu na Bernabéu jest nie do opisania. Mistrzostwo, z tym golem na Camp Nou, zdobycie Decimy... Mój etap w Madrycie miał wiele radości.

Real jest tak duży, jak to sobie wyobrażałeś?
Dużo większy, naprawdę. Zawsze mówi się, że Real jest najlepszy na świecie, ale trzeba przeżyć to w Realu, żeby to zrozumieć. To coś pięknego, ale idzie za tym wielka presja.

Jak sobie z tym radziłeś?
Nie jest łatwo, ale lubię taką presję, lubię być wśród najlepszych na świecie. Rozumiem, że kiedy najlepsi nie wygrywają, to jest trudno i pojawia się krytyka. Jednak przez te lata nauczyłem się, że nie trzeba brać wszystkich słów tak poważnie. Kiedy przegrywaliśmy mecz, często winny był Khedira. Często tak mówiono. Jednak nauczyłem się nie zwracać uwagi na krytykę mediów. Stałem się silniejszy.

Czujesz, że niektórzy nie docenili twojej pracy?
Tak, ale to jest Real. Na Bernabéu chcą oglądać artystów, mieć ciągły spektakl, ale trenerzy zawsze chcą mieć równowagę i ja to im dawałem. Jestem zawodnikiem, który biega i walczy przez 90 minut, który wykonuje polecenia trenera.

Niepodważalny dla Mourinho i Löwa, ważny dla Ancelottiego? To twoja najlepsza wizytówka?
Być może. Zawsze będę dozgonnie wdzięczny Mou, bo postawił na mnie od samego początku. Zawsze mnie wspierał, pomagał i we mnie wierzył. Mourinho jest wyjątkowy, ale Ancelotti także jest cudowny. Nigdy nie zapomnę, że postawił na mnie w finale Ligi Mistrzów, większego dowodu zaufania nie ma.

Jakie miałeś odczucia, gdy dowiedziałeś się o grze w Lizbonie?
Nie liczyłem na to. Kiedy mi o tym powiedział, podziękowałem i powiedziałem, że nie zawiodę go, że go nie rozczaruję. On wiedział, że nie byłem gotowy na 100%, ale wierzył we mnie i będę mu wdzięczny przez całe życie. Ancelotti podziękował mi po meczu, to wielki trener i wielki człowiek. W czasie kontuzji zawsze się mną interesował. Nigdy nie przestawał dzwonić. Zawsze pytał jak mi idzie i przesyłał wsparcie.

Jak to było z tą rehabilitacją? Wróciłeś po 5 miesiącach, gdy normalnie wraca się do gry raczej po 8.
Lekarze stwierdzili, że to się nie uda, ale ja narzuciłem sobie powrót na końcówkę Ligi i mundial. Udało się. Zamknąłem się na trzy miesiące w klinice, nie widziałem dziewczyny i rodziny. Powiedziałem, że muszę poświęcić każdą minutę życia na rehabilitację i pracowałem 24 godziny na dobę. Stałem się silny mentalnie, bo wszyscy mówili, że się nie uda, że to nie jest możliwe, ale ja znam swoje ciało i wiedziałem, że to jest możliwe. Przyznaję, że po mundialu byłem wyczerpany od tego wysiłku. Nie dałem rady iść dalej, dałem z siebie wszystko.

La Décima i mistrzostwo świata wszystko zrekompensowały?
Tak, na pewno. La Décima była niesamowita, to było spełnienie marzenia wielu madridistas. To był cel, którego klub szukał od lat. A mundial możesz sobie tylko wyobrazić, to były wyjątkowe momenty, mistrzostwo, 7:1 z Brazylią... Wtedy wszystko nabrało sensu.

W finale nie zagrałeś przez kontuzję?
To była najtrudniejsza decyzja w mojej karierze. Nie dałem rady na rozgrzewce, ciężko było mi wykonać sprint, zmienić rytm biegu. Czułem ból, wiedziałem, że doznam urazu i przypomniałem sobie, co stało się z Costą w finale Ligi Mistrzów. Przemyślałem to i byłem szczery wobec kolegów. Mogłem siedzieć cicho i zagrać do kontuzji, żeby mieć zdjęcie z finału. Mówiłbym wtedy, że grałem w finale mundialu. Teraz mojego nazwiska nie ma w składach tamtego meczu, ale musiałem być szczery. Powiedziałem o sytuacji trenerowi, a potem kolegom. Stwierdziłem, że w tym meczu trzeba być gotowym na 100%, a ja nie byłem. Lepiej było, żeby zagrał ktoś inny. Trudno było to przyznać, ale jestem pewny, że doznałbym urazu, a to nie byłoby uczciwe.

Grasz lepiej w kadrze niż w Realu?
Styl jest inny. W Niemczech mam więcej swobody, ale to normalne. Tutaj mamy czterech cudownych graczy tylko od ataku, więc nie ma sensu, żeby Khedira ciągle wychodził do ofensywy. Nie sądzę, że Khedira z Niemiec jest lepszy, sądzę, że jest inny. Dostosowuję się po prostu do tego, o co proszą trenerzy.

Zostawiasz w tej szatni wielu przyjaciół?
Tak, mnóstwo. Zostawiam wielu przyjaciół i będę za nimi tęsknić. Niektórzy odeszli wcześniej, ale wielu zostaje i trudno będzie nie widzieć ich na co dzień. Będę tęsknić za całym Realem, ale najbardziej za ludźmi. Otworzyłem tutaj umysł na świat, wszystko dzięki Realowi i Hiszpanii, gdzie mieszkają cudowni ludzie. Przychodziłem z Niemiec, tam mentalność jest trochę bardziej zamknięta. W Hiszpanii jest inaczej i szybko się do tego dostosowałem. Lubię Hiszpanów.

Za którymi kolegami będziesz tęsknić?
Po przyjściu moim najlepszym przyjacielem był Mesut. Zawsze trzymaliśmy się ze sobą i jego odejście było trudne. To wielki gracz, ale ja przede wszystkim straciłem przyjaciela. Jego odejście pomogło mi jednak lepiej zintegrować się z ekipą i poprawić hiszpański. Zbliżyłem się na przykład do Nacho i Moraty, fantastyczni goście. Jednak wielu graczy uważa za przyjaciół. Będę tęsknić za Ikerem, to legenda. Za Sergio Ramosem, prawdziwym liderem, wyjątkowym liderem, wzorem do naśladowania. Jest też Cristiano, który pracuje jak nikt inny. Luka, co za człowiek i przyjaciel... Miał pecha, ale mam nadzieję, że szybko wróci do zdrowia, bo jest wśród najlepszych na świecie.

Rozumiesz to, że klub pożegna się z Ancelottim?
Nie widzę dlaczego musi odejść, bo drużyna jest z niego zadowolona. Wykonał wielką pracę. Chciałbym, żeby został.

Chcesz przekazać jakąś wiadomość przed odejściem?
Chcę wszystkim podziękować, kolegom i kibicom. Będę nosić madridismo w sercu przez całe życie. Jestem dumny z noszenia tego herbu przez pięć lat i moim największym marzeniem jest to, żeby w najbliższych latach Real wygrywał wszystkie tytuły przeciwko Barcelonie. Naprawdę żałuję końcówki sezonu i rozumiem, że niektórych kibiców to zabolało, ale to nie była moja wina, też chciałem o tym powiedzieć.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!