MARCA: Casillas wraca do bramki

W spotkaniu z Villarrealem Iker Casillas ponownie stanie między słupkami. Carlo Ancelotti zakomunikował kapitanowi Królewskich, że w sobotę wróci do pierwszego składu. Sam golkiper nie odebrał decyzji Carletto o posadzeniu na ławce w meczu z Elche jako ostatecznej. Intuicja po raz kolejny go nie zawiodła. Iker zagra jutro od początku na El Madrigal i najprawdopodobniej również w Lidze Mistrzów z Łudogorcem.

Powrót Ikera do bramki pokazuje, że wtorkowy mecz miał być jedynie nagrodą i zarazem sprawdzianem dla Keylora. Sztab szkoleniowy chciał zobaczyć Kostarykanina w akcji w obliczu możliwej definitywnej zmiany podstawowego golkipera w niedalekiej przyszłości. Nie należy bowiem całkowicie dyskredytować takiej możliwości.

Włoch na początku sezonu postanowił, że podstawowym bramkarzem w Lidze i Champions League będzie Casillas. Niemniej wahania formy i gwizdy, które Iker słyszał pod swoim adresem z trybun Santiago Bernabéu, sprawiają, że Carlo może na poważnie zacząć zastanawiać się, czy oby na pewno podjął słuszną decyzję. Nawet jeśli Ancelotti wszem i wobec będzie twierdził, że zachowania publiczności nie mają wpływu na jego działania, tak naprawdę szkoleniowiec Królewskich ma to na uwadze.

Nie jest więc przypadkiem, że Keylor Navas zadebiutował w oficjalnym meczu na Bernabéu, a nie w spotkaniu wyjazdowym. Mając na względzie stale rosnącą formę drużyny, Carletto postanowił zastosować rotację w bramce, by nieco zdystansować zespół od dziwnych incydentów, które miały miejsce na trybunach w starciach z Atlético i Bazyleą. Nie ulega wątpliwości, że posunięcie to było strzałem w dziesiątkę, bowiem we wtorek na Bernabéu nie było słychać ani jednego gwizdu w kierunku zawodników.

Jutro Iker wróci do podstawowej jedenastki, a Keylor na ławkę. Kostarykanin ma jednak świadomość, że jego sytuacja może ulec zmianie w każdej chwili. Być może istnieje nawet szansa, że sezon zakończy jako pierwszy bramkarz. Tego jednak na ten moment nie wie nikt.

Były zawodnik Levante bardzo ciężko pracuje na treningach, jest ulubieńcem Villiama Vecchiego. Keylor był pewnym punktem zespołu w starciu z Elche. Co prawda ostatni rywal Królewskich nie dał Navasowi wielu okazji na wykazanie się umiejętnościami, jednak tak czy inaczej reprezentant Kostaryki między słupkami pokazał swoją zwinność, umiejętność wychodzenia do górnych piłek i dobrą grę nogami. Ponadto był o krok od obronienia rzutu karnego. Trybuny nagrodziły go owacją zarówno przed, jak i po meczu.

Iker pod presją
Casillas, mimo że jutro będzie miał okazję zagrać od pierwszego gwizdka arbitra, jest świadomy, że po raz kolejny wszystkie oczy będą zwrócone na niego. Iker to obecnie najbaczniej obserwowany piłkarz Realu Madryt, którego egzaminuje się przy okazji niemal każdego zagrania. Tak więc na Hiszpanie po raz kolejny spoczywa presja, tym razem spowodowana nieobecnością na murawie w pojedynku z Elche i dobrą postawą Keylora.

Ancelotti natomiast stale powtarza jak mantrę, że rywalizacja o miejsce w bramce jest naturalna i że nie ma zamiaru podsycać tematu, który w jego osądzie w szatni zespołu nie jest poruszany. Niemniej posadzenie Casillasa na ławce i niezdradzenie na konferencji nazwiska golkipera, który zagra jutro od początku jedynie zwiększyło tak modną w przypadku Los Blancos zagadkowość.