RealMadryt.pl w Madrycie: Euroliga i pierwszy kontakt z Bernabéu
Sprawozdanie z drugiego dnia pobytu w stolicy Hiszpanii
Wczorajszy „poranek” po całonocnym wypadzie na miasto spędziłem na wyprawie do kiosku i zrobieniu przeglądu prasy. Koło godziny 16.00 postanowiłem wyruszyć w celu kupna biletu na mecz Euroligi między Realem Madryt a CSKA Moskwa. Tym razem labirynty madryckiego metra okazały się dla mnie łaskawe, ponieważ z Puerta del Sol na stację Goya jedzie bezpośredni pociąg. Bez większych problemów odnalazłem Palacio de los Deportes i udałem się w stronę kas, by kupić wejściówkę. Jak się okazało okienka były jeszcze zamknięte. Coś mi się jednak nie zgadzało, ponieważ powiedziano mi, że wejściówki nabyć będzie można na dwie godziny przed meczem, a zegar wybijał 17.00. Tak, zwyczajnie pomyliłem godziny. Byłem święcie przekonany, że spotkanie rozpoczyna się o 18.00. O tym, że w rzeczywistości zaczyna się ono o 20.45 dowiedziałem się dopiero przez telefon.
Tak więc, w mojej głowie zrodziło się pytanie, co robić przez najbliższe dwie godziny. Decyzję podjąłem dość szybko. Udałem się w stronę Santiago Bernabéu. Będąc na miejscu zrobiłem sobie zdjęcie ze stadionem w tle i ruszyłem na wycieczkę dookoła obiektu. W okolicy można było spotkać wielu koników oferujących kupno wejściówek na niedzielny Klasyk za niebotyczne kwoty: od 700 euro do ponad tysiąca. Sami również zaoferowali mi, że odkupią ode mnie bilet za cenę dwukrotnie wyższą niż pierwotna. Zdecydowanie odmówiłem, dodając, że obejrzenie El Clásico z wysokości trybun jest dla mnie bezcenne.
W taki sposób minęły mi rzeczone dwie godziny. Wróciłem do kas i nabyłem bilet na Euroligę. Później pokręciłem się jeszcze po mieście, spotkałem się z naszą współpracowniczką Vesną, od której odebrałem wejciówkę na Gran Derbi, po czym weszliśmy wspólnie na halę.
Muszę przyznać, że nigdy nie byłem fanem koszykówki i nie za bardzo śledziłem wyniki Królewskich w tej dyscyplinie. Wiedziałem jedynie, że mecz przeciwko CSKA toczy się o dość dużą stawkę. To, czego byłem świadkiem w Palacio de los Deportes sprawiło, że od teraz na pewno będę dużo baczniej obserwował dokonania naszych koszykarzy.
Hala była zapełniona niemal do ostatniego miejsca, a fani stale dopingowali Królewskich. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że koszykówka cieszy się w stolicy Hiszpanii aż takim zainteresowaniem. Na spotkaniu zjawili się nawet Cristiano Ronaldo ze swoją narzeczoną oraz Pepe, których miałem okazję widzieć z trybun. Samo widowisko było w moich oczach naprawdę przednie. Jeśli będzieie mieli okazję wybrać się kiedyś na mecz koszykarskiej sekcji Realu Madryt, nie wahajcie się. Nie żałuję ani jednego z wydanych 25 euro.
Po powrocie z Palacio de los Deportes ponownie pojawiłem się na Puerta del Sol, gdzie miasto po raz kolejny zadziałało na mnie jak magnes i nakazało mi korzystać z uroków centrum Madrytu. No cóż, trzeba wyciągnąć z tych szczególnych dla mnie kilku dni najwięcej jak się da. Jutro możecie spodziewać się przeglądu prasy (tym razem postaram się go wrzucić troszkę wcześniej) oraz sprawozdania z wyprawy pod Valdebebas.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze