Calderón: Nie widzę dla Cristiano granic
Były prezes tym razem dla <i>TalkSport</i>
Ramón Calderón wziął też dzisiaj udział w porannej audycji na antenie radia TalkSport, w której rozmawiał z byłym szkockim piłkarzem, a obecnie jednym z prezenterów tego radia, Alanem Brazilem. Powtórzył to, co powiedział dla BBC, ale dodał też kilka rzeczy o Cristiano, po raz kolejny stwierdzając, że to właśnie on ściągnął tego gracza do Realu. Cała rozmowa odbywała się zresztą w dość luźnym tonie, a sam prezes nie do końca pamięta, co mówił niecały miesiąc temu.
Dzień dobry.
Witam, dzień dobry.
Mecz, o którym się mówi. To są świetne spotkania (Klasyki – przyp. red.). I to jest mecz, który, jak sądzę, Ramónie, Barcelona musi wygrać. Remis może nie być dość dobry.
Tak, jest jasnym, że teraz… W kilku ostatnich miesiącach Real Madryt był silniejszy niż Barcelona. Grali dużo lepiej i są cztery punkty do przodu. To dobry dystans, więc po prawdzie, jeśli Real Madryt wygra, wygranie tej ligi stanie się dla Barcelony problemem. Ale nie zapominajmy o Atlético. Ciągle tutaj są, grają dobrze, pozostali w Lidze Mistrzów, są bardzo mocnym zespołem i nie można ich pomijać.
Wyobrażam sobie, Ramónie, że Atlético bardzo spodobałby się, być może, bezbramkowy remis w El Clásico. Jeśli wygraliby swoje spotkanie, odrobiliby dwa punkty do Realu, więc remis byłby dla Atlético dobrym wynikiem.
Tak, tak myślę. Prawdą jest, że taki wynik byłby również dobry dla Realu Madryt, jeśli weźmiemy pod uwagę przewagę, którą mają nad Barceloną. Ale myślę, że w przed tym meczem Real Madryt ma nieznaczną przewagę. Sądzę, że Barcelona jest w tym sezonie słabsza. Nie wiem, dlaczego. Może chodzi o inny styl gry, może o zmianę trenera. Nie wiem. Ale widzisz, wcześniej te mecze były łatwe do wygrania dla Barcelony. A teraz mają wiele problemów z wygrywaniem w ogóle. Mogliśmy zobaczyć mecz z Valladoid – nie potrafili wygrać, nie mieli też żadnych okazji, aby strzelić. Więc jest to coś, co jest korzystne dla Realu Madryt.
Ramón, tutaj w Anglii sporo pisze się w gazetach, porównując dwa duże letnie transfery dla Barcelony i Realu Madryt – Bale’a i Neymara. I pisze się tam, że Bale na dość taniego ze swoimi 14 bramkami i 17 asystami dla Realu, a Neymar tak naprawdę nie odnalazł się w tym sezonie.
Z Brazylijczykami zawsze tak jest. Adaptowanie się do europejskiego futbolu nie jest proste. Bez wątpienia Neymar jest fantastycznym graczem i jestem pewien, że odniesie sukces w Barcelonie. Zaś dla Bale’a łatwo było się zaadaptować. W Europie w piłkę gra się podobnie. Więc nic dziwnego, że tak się stało. Czuje się, że Gareth Bale odnalazł swoją drogę z kolegami z zespołu. Gra dobrze. Jest blisko piłki w defensywie. Przyszedł z ciężarem na barkach, ze 100 milionami, z czymś jeszcze, odchodząc już od numeru 11. A Cristiano, najlepszy piłkarz na świecie, był trochę tańszy. Więc ludzie ich porównują. Trudno, aby teraz było możliwe, żeby ktoś grał chociaż blisko poziomu Cristiano. Ale obecnie, to prawda, Bale gra całkiem dobrze dla Realu Madryt.
A jeśli chodzi o Cristiano, Ramónie, to jest zjawiskowy, niesamowity. Bramki, jego konsekwencja, coś co warto odnotować, coś wielkiego, Ramónie?
Tak jest. Jego siłą jest to, że wstaje każdego dnia rano i myśli tylko o byciu lepszym. I właśnie to, czyni go niepokonanym. Myślę, że nie widziałem w swoim życiu innego piłkarza, który poprawia się każdego dnia, wiedząc, że jest najlepszy. Nie powinien się już bardziej rozwijać, skoro jest najlepszy, ale on robi to każdego dnia. Nie widzę granic. Nie wiem, jaki będzie najwyższy poziom dla tego piłkarza.
Ramónie, czy to możliwe, myślę, że kiedyś zahaczyłeś o ten temat, że może, tylko może, Cristiano Ronaldo wróci pewnego dnia do Premiership, a być może do Manchesteru United?
Nigdy nie wiadomo. Wiem, że kiedy go podpisałem, Manchester był dla niego, jak dom, był tam wtedy całkiem szczęśliwy, z kibicami, z klubem… Czas spędzony z Fergusonem – traktował go jak ojca. Wszystko było dla niego doskonałe w Manchesterze, miał wszystko, czego wówczas potrzebował. Ale chciał przejść do Madrytu i grać dla Realu, dla mnie bez wątpienia najlepszego klubu na świecie, najlepszego klubu w historii. I nigdy nie wiadomo. Może na koniec swojej kariery będzie chciał wrócić do Anglii, do Manchesteru. Bardzo chętnie widziałbym go kończącego karierę z nami (z Realem Madryt – przyp. red.). To byłoby fantastyczne. Jestem pewien, że zostało mu jeszcze sześć albo siedem lat gry, nigdy nie wiadomo, jak długo będzie jeszcze grać.
Ramón, niedawno powiedziałeś w wywiadzie, że jeśli David Moyes, nowy menedżer Manchesteru United, nie zakwalifikowałby się do Ligi Mistrzów, a ty byłbyś prezesem, to wyrzuciłbyś go.
Nie. (Śmiech). Nie wiem, czy to powiedziałem. To, co pamiętam, że powiedziałem, rozmawiając z Richardem Keysem i…
Andym Grayem.
Andym Grayem, tak, racja. Pytali mnie o pieniądze, które klub może stracić w wypadku braku kwalifikacji do kolejnej Ligi Mistrzów. Więc w wypadku Realu Madryt byłoby to sporo pieniędzy. 70 czy 80 milionów funtów. To dotyczyłoby reklam, kontraktów sponsorskich. I nie wiem, czy jest to coś, o czym można mówić, nie będąc w klubie i nie mając tych problemów. Myślę, że to, co powiedziałem, było zasadne. Ale w Anglii jesteście bardziej cierpliwi z trenerami, jeśli coś nie idzie dobrze. My nie zachowujemy się tak samo. Presja jest większa. To tradycja dla angielskich klubów, że są bardzo cierpliwe z trenerem.
Tak.
Myślę, że to dobra rzecz.
Mówiąc o byciu bardzo cierpliwym, Ramónie, Arséne Wenger będzie miał jutro swój własny wielki mecz w Anglii. Chelsea przeciw Arsenalowi. A Arsenal z panem Wengerem, z którym może próbowałeś rozmawiać w 2007 roku... Jutro będzie to dla niego tysięczny mecz na stanowisku dowodzenia w Arsenalu. Myślisz, że była szansa na to, żeby przyszedł do Realu Madryt wtedy, w 2007 roku?
Myślę, że ostatni prezes był z nim w kontakcie. Nie wiem, co się stało, ale ostatecznie nie doszli do porozumienia. Sądzę, że to fantastyczny trener. Jest bardzo powściągliwy, bardzo utalentowany. Przez długi czas prowadzi Arsenal. Więc nie wiem, co z tym pomysłem, ale myślę, że jest tam szczęśliwy. Uważam, że trenerowi miło jest tam pracować. Masz inne odruchy wewnątrz klubu. Są szczęśliwi, bo minęło 7 czy 8 lat od ostatniego trofeum i nic się nie stało. On się zmienia, właśnie dlatego jest tam tyle czasu, tak jak Ferguson, który pracował 24 czy 25 lat. Tu jest inaczej, bo trzeba wygrywać co roku, każdy tytuł, każdego tygodnia rozgrywa się walka o mistrzostwo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze