Casillas: Teraz najlepsze - wygrywasz albo do domu
Wywiad dla <i>El Confidencial</i>
Osiągnął wszystko o czym marzy dziecko, kiedy zaczyna grać w futbol na osiedlu z przyjaciółmi. Wszyscy wyobrażają sobie mecze, które kończą się triumfem swojego kraju, reprezentacji, po których można podnieść w górę puchar. Jemu udało się tego dokonać dwa razy: w Wiedniu na poprzednich mistrzostwach Europy i w Johannesburgu na ostatnim Mundialu. Jednak chce więcej, ciągle ma ambicję, głód: "Jasne, że znowu chcę to zrobić. Trzeba być ostrożnym i szanować wszystkich, ale chcę powtórki, marzę o tym, żeby znowu móc to zrobić", mówi Iker Casillas w rozmowie z El Confidencial, skupiając się już na ćwierćfinale z Francją.
Pierwszym krokiem do powtórzenia marzenia jest pokonanie Francji, z którą Hiszpania nigdy nie wygrała w oficjalnym meczu...
Będzie nam ciężko, ale statystyki są po to, żeby je łamać. Francja ma świetną reprezentację, świetnego trenera i generacyjną zmianę, która prędzej czy później zachodzi w każdej kadrze. Trzeba porzucić ideę, że to będzie spacerek czy goleada. Będziemy cierpieć. Blanc świetnie zarządzą tą zmianą. Nigdy z nimi nie wygraliśmy, ale po to jesteśmy, żeby cieszyć się tak kapitalnym meczem, jak ten.
Sześć lat temu na Mundialu też wydawało się, że to Hiszpania jest klarownym faworytem.
Sytuacja była inna. Wtedy chcieliśmy pokonać drużynę, która zdobywała mistrzostwo świata i miała w składzie zawodników potrafiących perfekcyjnie kontrolować mecz, co zresztą pokazali. I oni, i my mieliśmy wtedy mieszankę młodości z rutyną, ale to oni wcześniej byli mistrzami.
Hiszpania jest w ćwierćfinale dzięki twojej paradzie, prawda?
W ogóle. To nie było tak wielkie... To była jedna z parad. Nadano jej taką ważność z powodu nerwów, których doświadczaliśmy w czasie meczu, ponieważ wiedzieliśmy, że gol Chorwatów nas eliminuje. Triumf to dzieło wszystkich, drużyny. Gol nadszedł po kilku genialnych podaniach i kolejnym pokazie, czym jest ta ekipa. Nie sądzę, że moja parada była szczególnie trudna. Jestem dumny ze wszystkich swoich parad, ale nie sądzę, że ta była tak trudna.
Ale uważasz, że to będzie jedna z parad, o której będzie się pamiętać, kiedy zakończysz karierę?
Mam nadzieję, że będzie się o mnie pamiętać jako o dobrym człowieku, a nie z powodu moich parad.
Zauważasz, że Hiszpanię traktuje się teraz inaczej?
Oczywiście. Teraz wszyscy chcą z nami wygrać, motywują się na mecze z nami. Przed tym wszystkim nikt nas nie znał albo nie zwracał takiej uwagi. Teraz wszystko się zmieniło i na szczęście dzieje się tak dlatego, bo wygraliśmy mistrzostwa świata i Europy. Rywale się zamykają, starają się nie zostawiać miejsca, ale najlepsze jest to, że do teraz jesteśmy żywi i ciągle mamy aspiracje do wygrywania ważnych rzeczy. Jednak nikt już nie pozwala nam rozgrywać tak, jak wcześniej. Hiszpania to odnośnik i inaczej się do nas podchodzi. Ten, kto chce z nami wygrać, musi rozegrać mecz roku. Wcześniej na przykład Inieście pozwalano na wszystko, na przyjęcia, na rajdy, ale teraz otacza go pięciu rywali. Podziwiam ten zespół, pamiętam o Luisie czy Del Bosque. Tworzymy wspaniała grupę z wieloma historiami, ale grupę zdrową i dobrą.
Rozumiesz krytykę reprezentacji, która strzela najwięcej bramek i traci ich najmniej?
W ostatnich latach ustawiliśmy poprzeczkę bardzo wysoko i stąd takie wymagania. Nieważne czy to rozumiemy, czy nie. Grupa czuje się dobrze i to nas obchodzi, chociaż może i nie gramy tak, jak przy poprzednich okazjach.
Dojście do ćwierćfinału to już tak normalny obowiązek, że nawet tego nie świętowaliście?
Nie, wszystko z powodu nerwów. Nie podobała się nam nasza gra, nie czuliśmy się tak komfortowo, jak oczekiwaliśmy. Presja była ogromna. To, co było, teraz się nie liczy, najlepsze dopiero nadchodzi. Wygrywasz albo do domu.
Będziecie świętować awans do półfinału?
Oczywiście, że tak. Bez wątpienia. Po meczu z Chorwacją to napięcie nas uspokoiło i naprawdę sądzę, że nie byliśmy zadowoleni z tego, jak przebiegł mecz. Cieszyliśmy się, ale wewnątrz.
Zapomnieliście już o tym, co działo się rok temu między graczami Barcelony i Realu, prawda?
Odzyskaliśmy stan, który mieliśmy wcześniej. Mówiłem już o tym i to podtrzymuję. Poprzedni rok był dla nas skomplikowany, bardzo ciężki. Tyle kolejnych starć... Ten miesiąc był ogromny. Teraz śmiejemy się z tego, co wtedy robiliśmy.
Rozmawiałeś z Benzemą?
Ten mecz nie ma nic wspólnego z klubami. Kiedy go zobaczę, to z nim porozmawiam, pośmiejemy się. Mam szczęście żyć z nim na co dzień, ale teraz los chciał, żebyśmy się zmierzyli. To wielki zawodnik, ale mam nadzieję, że tego dnia nie będzie w dobrej formie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze