Marcin Żewłakow dla RealMadryt.pl: Święto futbolu dla całego Cypru
Wywiad z byłym graczem APOEL-u
Szczerze liczyłem, że APOEL wpadnie na Olympique Marsylia, ewentualnie Benfikę. Wtedy mógłbym przychylić się do zdania, że zespół jest w stanie coś ugrać. W przypadku Realu Madryt... Kibicuję bardzo obydwu drużynom. Ale trzeba być realistą i przyznać, że przed APOEL-em za wysokie schody – opowiada w rozmowie z RealMadrid.pl Marcin Żewłakow, w latach 2008-2010 piłkarz APOEL-u Nikozja, a obecnie gracz GKS-u Bełchatów.
RealMadrid.pl: Jak taki klub jak APOEL Nikozja wygląda od wewnątrz? Jest przepaść w stosunku do polskich zespołów?
Marcin Żewłakow: Nie nazwałbym tego przepaścią. W tym klubie jest duża konsekwencja. Począwszy od trenera, który narzucił swoją filozofię – zarówno systemu gry, jak i doboru zawodników. Kończąc na „managemencie”. W APOEL-u nie popełniono tego samego błędu, co w Anorthosisie Famagusta. Zespół awansował do Ligi Mistrzów, był zastrzyk pieniędzy i tak naprawdę nie wiadomo kto i jak te pieniądze skonsumował. Nie stworzono finansowego zaplecza na kolejne lata. Przeprowadzono transfery, które pochłonęły większość pieniędzy, wobec czego klub pogrążył się w finansowej zapaści. Z kolei APOEL na bazie błędów, o których mówię, wykorzystał finanse z pierwszej edycji Ligi Mistrzów. Zbudował zespół i teraz z tego korzysta ze zdwojonym skutkiem.
Liga cypryjska mocno zmieniła się od czasów, kiedy występował tam Wojciech Kowalczyk. Na blogu na stronie 2x45.com.pl napisał pan, że w najlepszych klubach nie ma już miejsca dla „turystów”. Jeden z mitów obalony.
Owszem, za czasów Wojtka Kowalczyka liga cypryjska była postrzegana bardzo egzotycznie. Trafiłem do klubu w 2008 roku i wtedy już cypryjskie zespoły pojawiały się w europejskich pucharach. Wcześniej był Anorthosis, potem nam udało się zakwalifikować do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Z drugiej strony Wojciech Kowalczyk był królem strzelców, dlatego mógł pozwolić sobie na troszeczkę więcej. Był niekwestionowaną gwiazdą. A wiadomo, że kiedy na boisku wszystko się układa, to poza boiskiem można pozwolić sobie na nieco więcej. Za moich czasów na Cyprze nie było miejsca na leżenie plackiem na plaży.
Przede wszystkim takie zachowanie widzieli wszyscy w klubie, dlatego przywoływaliśmy się nawzajem do porządku. Generalnie, na Cyprze wśród pierwszych trzech drużyn jest profesjonalizm. Wszystko zmieniło się na przestrzeni tych lat. Poza tym w zespołach jest bardzo duża konkurencja. Dlatego nikt nie może sobie pozwolić, aby niefrasobliwym zachowaniem popsuć sobie opinię albo pozycję w klubie. Oczywiście – w dniu wolnym można było pojechać na plażę, pokorzystać. Ale to wszystko było sporadyczne.
Przechodząc do obecnej edycji Ligi Mistrzów. Zaczęło się od awansu w dwumeczu z Wisłą, potem świetna faza grupowa, 1/8 finału z Lyonem... Nie ma przypadku. APOEL na to wszystko zasłużył.
To jest najlepsza odpowiedź na komentarze tych wszystkich ludzi, którzy uważali, że pomiędzy awansem Wisły a APOEL-u zabrakło pięciu minut. Teraz widać, jak zespół grał w fazie grupowej. Jak grał w 1/8 finału. Pięć minut na tym poziomie znaczy bardzo wiele. Dla klasowej drużyny to wystarczający czas, aby udowodnić własną wyższość. Obecny sezon niesie za sobą bardzo udany występ APOEL-u w Lidze Mistrzów. Przede wszystkim dzięki trenerowi, który – jak wspomniałem – jest bardzo konsekwentny. On tak naprawdę nic nie zmienił. Dobierał tylko odpowiednich zawodników. Głównie pod względem charakteru. Trener Jovanović nie lubi ludzi, którzy psują atmosferę. Woli konkretnych i pracowitych zawodników. Dobrał ich w ten sposób i dzięki temu awansował do Ligi Mistrzów. Sam udział budzi spore uznanie. Bo przecież nie grali przeciwko kopciuszkom, a zespołom, które regularnie pokazują się na arenie międzynarodowej. Potwierdzeniem tego jest wyeliminowanie tuza europejskiej piłki – Olympique’u Lyon.
Zespołu, który od lat regularnie kwalifikuje się do 1/8 finału Ligi Mistrzów.
Nie trzeba żadnemu kibicowi przedstawiać Olympique’u Lyon. To tylko potwierdza, że APOEL prezentuje już europejski poziom.
Na pewno pozostały panu kontakty z zawodnikami APOEL-u. Jak sami piłkarze podchodzą do tego sukcesu? Bo przecież wyniki w tegorocznej edycji Champions League można nazwać sporym sukcesem.
Nie dzwoniłem do kolegów. Wysłałem kilka smsów z gratulacjami. I to tyle. Nie będę opowiadał czegoś, czego zwyczajnie nie wiem. Patrząc na to, co osiągnęli i obserwując atmosferę na Cyprze – to już jest bardzo duży sukces. Chociaż znając trenera Jovanovicia, mimo tego że grają przeciwko Realowi – zespół nie odda tego dwumeczu tak łatwo. Ważny będzie pierwszy mecz. APOEL stać na to, aby coś ugrać u siebie i tym samym dać powody do zadowolenia wszystkim kibicom. Nie da się ukryć, że Real Madryt to najwyższa, światowa półka. I to mogą być już za wysokie schody, rozmawiając w kontekście awansu. Mimo wszystko mecz w Nikozji będzie trudny dla Realu Madryt. APOEL będzie starał się postawić ciężkie warunki.
Gdyby szukać jakichkolwiek szans dla APOEL-u, to co może być mocnym punktem zespołu?
Przede wszystkim własne boisko. Jeśli APOEL myśli o jakimkolwiek pozytywnym rezultacie dwumeczu, to u siebie musi coś ugrać. Jadąc na Santiago Bernabéu trudno myśleć o odrabianiu strat czy narzuceniu własnego stylu gry. Jedzie się tam bronić to, co się zdobyło w pierwszym meczu.
A czy wsparciem dla APOEL-u będą także kibice? Jak wygląda strona kibicowska na Cyprze?
Wydaje mi się, że możliwość goszczenia Realu Madryt będzie dla Nikozji wielką atrakcją.
Wszystkie bilety zostały już dawno wyprzedane. Mało tego – było mnóstwo chętnych.
To nie dziwi. Mecz z Realem będzie wielkim wydarzeniem dla Nikozji. Świętem futbolu dla całego Cypru. Jakikolwiek wynik będzie odebrany jako nagroda za te wszystkie mecze w tej edycji Ligi Mistrzów. Nawet jeśli przegrają, to nikt nie będzie miał drużynie niczego za złe. Przecież mierzą się z Realem Madryt.
Dawał pan jakiekolwiek szanse APOEL-owi przed losowaniem ćwierćfinału Ligi Mistrzów?
Szczerze liczyłem, że APOEL wpadnie na Olympique Marsylia, ewentualnie Benfikę. Wtedy mógłbym przychylić się do zdania, że zespół jest w stanie coś ugrać. W przypadku Realu Madryt... Kibicuję bardzo obydwu drużynom. Ale trzeba być realistą i przyznać, że przed APOEL-em za wysokie schody. Chociaż życzę im z całego serca udanego dwumeczu. Niech sprawią jeszcze jakiegoś psikusa, ku uciesze widzów.
Kibicuje pan obydwu zespołom... To oznacza, że sympatyzuje pan z Realem Madryt?
Oczywiście. Zawsze lubiłem tę drużynę. Zawsze grali tam zawodnicy, których można było podpatrywać i jednocześnie uczyć się tego piłkarskiego rzemiosła. Lubię Real Madryt i po cichu im kibicuję.
Ostatnio na blogu zaczął pan wspominać o napastnikach, którzy zawsze pana fascynowali. Co z graczami Realu Madryt?
Zawsze ceniłem sobie Raúla. To był taki piłkarz, który co prawda nie miał jakiejś wielkiej cechy, ale wszystkie umiejętności miał na takim poziomie, że do dzisiaj jest chyba najlepszym strzelcem w Lidze Mistrzów. Skromny, ułożony piłkarz. Efektywny, ale czasem także efektowny. Był postacią, którą bardzo lubiłem i zawsze mu kibicowałem. Pamiętam czasy Mijatovicia, Šukera, Brazylijczyka Ronaldo. Zawsze w Realu Madryt było kogo podpatrzeć i komu kibicować.
Gdyby mógł pan się pobawić w typowanie tego dwumeczu. Jakie wskazałby pan wyniki?
Jeśli chodzi o Santiago Bernabéu, to nawet nie chcę się wypowiadać. Wszystko rozstrzygnie się na podstawie pierwszego meczu. W Nikozji jeśli Real wygra, to minimalnie. Jedną bramką. Chciałbym, żeby APOEL strzelił gola. Nie chcę być złym prorokiem, ani nikogo faworyzować. I na tym poprzestańmy.
Rozmawiał Rafał Sahaj
Fot. Marcin Żewłakow w barwach APOEL-u w walce z zawodnikiem Chelsea, Ricardo Carvalho.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze