Mecz o nic... i o bardzo wiele
Środa, godzina 20.45
No i doczekaliśmy końca fazy grupowej Champions League. Nie można powiedzieć, że zajęcie pierwszego miejsca okazało się szczególnie trudnym zadaniem. Wręcz przeciwnie, naszej drużynie przyszło to dosyć łatwo. Zdobycie dziesięciu punktów w dwóch meczach z Milanem oraz po jednym z Auxerre i Ajaksem wystarczyło do zapewnienia sobie awansu, a kolejne trzy oczka w Amsterdamie przypieczętowały pierwszej miejsce w grupie.
Kontrowersji wokół końcówki tego spotkania nie trzeba chyba nikomu przypominać. Można się oczywiście zastanawiać, czy decyzja podjęta przez władze piłkarskie to decyzja dobra, czy aby teraz żeby „wyzerować” konto kartkowe piłkarze nie porzucą gry na czas na rzecz ostrych fauli, ale to jest temat do rozważenia w innym miejscu. Tu bowiem powinniśmy się zajmować pojedynkiem z AJ Auxerre.
Inna sprawa, że nie za bardzo jest się czym zajmować, gdyż Los Blancos podchodzą do spotkania w sposób niemalże rekreacyjny, czego najlepszym dowodem brak Ikera Casillasa w kadrze meczowej. José Mourinho powołał za to takich graczy jak Álvaro Morata i Pablo Sarabia, dwóch osiemnastolatków z Castili. Mocno się zdziwię, jeśli dziś nie zobaczymy na murawie choćby jednego, przez kilkanaście minut. Na wejście z ławki może też liczyć David Mateos, a przede wszystkim Ezequiel Garay, którego karierę spowolniła ostatnio kontuzja. W podstawowej jedenastce pojawią się jednakże w dużej mierze zawodnicy z podstawowego składu. W bramce stanie oczywiście Dudek, ale w obronie jedyną (i względną) nowością będzie Albiol. Ciekawsza jest kwestia pomocy; tutaj z dużą dozą prawdopodobieństwa orzec można, iż w pomocy pojawi się duet Diarrów, a wśród ofensywnych pomocników jedynym pojawiającym się w pierwszej jedenastce na co dzień będzie oczywiście Cristiano Ronaldo. Jest to dość ryzykowna decyzja, bo jeśli Portugalczyk zarobi jakąś żółtą kartkę – nieważne, czy zasłużenie, czy nie – czeka go zawieszenie na pierwszy mecz 1/8 finału. Szkoda zresztą, że Sergio Canales akurat jest kontuzjowany – mógłby w tym meczu zagrać od pierwszej minuty.
A w Auxerre? Wiadomo, Auxerre to między innymi dwaj Polacy – Ireneusz Jeleń i Dariusz Dudka. O ile jednak ten drugi może być pewny występu, o tyle kontuzjowany od września napastnik reprezentacji Polski co najwyżej zasiądzie na (bardzo wygodnym, sprawdzałem) fotelu na „ławce” rezerwowych. Według hiszpańskiej prasy za zdobywanie goli dla AJA ma odpowiadać Roy Contout przy wsparciu bardzo międzynarodowego towarzystwa w linii pomocy: Alaina Traorégo z Burkina Faso, Słoweńca Valtera Birsy (tego samego, który strzelił Polakom gola na 3:0 w kwalifikacjach do MŚ 2010) i Kenijczyka Dennisa Oliecha. Czy faktycznie tak będzie, nie podejmuję się orzec. Zbyt mało wiem bowiem o lidze francuskiej, a o prasie hiszpańskiej wiem za to tyle, że często potrafią wymyślać różne dziwne ustawienia dla drużyn zagranicznych.
Co ciekawe, najlepszym strzelcem Association de la Jeunesse Auxerroise – tak bowiem brzmi pełna nazwa klubu ze Stade de l'Abbé-Deschamps – jest nie Bira, nie Oliech, nie Contout, ale trzydziestoletni defensywny pomocnik Benoît Pedretti, który ma na koncie „już” pięć goli. W fazie grupowej Ligi Mistrzów nikt w tym sezonie nie strzelił dla AJA więcej niż jednej bramki; sztuka ta udała się jedynie Birsie, Steevenowi Langilowi i Frédéricowi Sammaritano. Kropka.
Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że chociaż dla nas jest to mecz o nic, dla Francuzów stawka jest niebagatelna: możliwość dalszej gry w Pucharze UE… to znaczy w Lidze… tej, jak jej tam… Chyba nigdy się nie przyzwyczaję. Bądź co bądź, Auxerre walczy o coś, my zaś o nic poza prestiżem i dobrym humorem kibiców i piłkarzy. Z pozoru mogłoby się więc wydawać, iż Królewscy dla świętego spokoju odpuszczą mecz, pozwolą gościom zremisować, a może i wygrać, a potem wszyscy rozejdą się zgodnie do domów.
Nic z tego. Mourinho nie znosi poraże. Estadio Santiago Bernabéu nie znosi porażek. A nade wszystko trzeba wciąż zamazywać wiadomą klęskę w wiadomym meczu ligowym. To zamazywanie potrwa zapewne aż do rewanżu z FC Barcelona i uda się jedynie wtedy, gdy po pięknej serii nastu zwycięstw pokonamy ekipę Pepa Guardioli gładko i bezdyskusyjnie, najlepiej 6:0. Nie muszę chyba tłumaczyć, jak trudne będzie to zadanie, może nawet niemożliwe – przyszłość pokaże – ale dlatego tym bardziej Real Madryt musi teraz wygrywać. Z Auxerre i wszystkimi następnymi rywalami.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze