MŚ: Kto przywróci dawną potęgę?
Półfinał Urugwaj - Holandia
Urugwaj - Holandia
Urugwaj sięgał po Mistrzostwo Świata w czasach dla nas prehistorycznych (1930) i bardzo odległych (1950). Za pierwszym razem tytuł zdobył po wygraniu turnieju kadłubowego, pozbawionego najsilniejszych reprezentacji europejskich. A i to nie wszystko - był gospodarzem turnieju, w którym atmosfera miała niewiele wspólnego z zasadami fair play. Do oszustwa w stylu Luisa Suáreza wprawdzie się Urugwaj nie posunął, presję na rywali kibice Celestes wywierali jednak okropną, z wielokrotnym grożeniem śmiercią włącznie. Za drugim razem Urugwaj zabił rozkochaną w futbolu Brazylię, pokonując ją w finale na słynnej Maracanie w obecności prawie dwustu tysięcy widzów.
Jeszcze 40 lat temu Urusi dobili do półfinału, jeszcze w 1990 roku zagrali w finału 1/8. W tamtej drużynie, którą trenował zresztą obecny szkoleniowiec Oscar Tabárez, grał Enzo Francescoli, jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii Celestes. Z Mundialów zawsze wracał pokonany. Dziś jego piłkarski następca, Diego Forlán, zechce wraz kompanami dać Urugwajowi trzeci finał Mundialu w historii. Po jednym na każdy milion mieszkańców małego państwa gdzieś pomiędzy Brazylią i Argentyną, które nie zdążyły jeszcze otrzeć łez po afrykańskich klęskach.
Holendrzy również bacznie łypią na mundialową historię. W 1974 i 1978 roku grali pięknie i z fantazją, futbol totalny podbijał boiska niemieckie i argentyńskie, skończyło się jednak na dwóch srebrach i miejscach tuż za zwycięzcą. Przez ostatnie 32 lata ledwie raz dotarli do półfinału, w 1998 roku pokonani w rzutach karnych przez Brazylię. W meczu o trzecie miejsce ulegli rewelacyjnym Chorwatom.
I jak Forlán prowadzi Urusów, tak Sneijder przewodzi Oranje. Obaj sezon klubowy mieli bardzo udany, jeżeli za normę przyjmiemy paranoiczną postawę Atlético w lidze hiszpańskiej. Diego zdobył Ligę Europejską, Wesley Ligę Mistrzów, ligę włoską i włoski Puchar Kraju. W Afryce ustrzelili już 7 goli, zanotowali dwie asysty. Wcześniej, w sezonie 2009/10, uzbierali razem 31 goli i 18 asyst. Ten pierwszy nie męczy się nigdy, na boisku biega, strzela, podaje i walczy jak szalony. Ten drugi stwierdził niedawno, że grać chce efektywnie i w ten sposób zdobywać trofea. Jak dotąd udaje mu się świetnie.
Urugwaj zagra dziś osłabiony brakiem Suáreza, Lodeiro i Fucile. Niepewny jest występ Lugano i Godina. W ekipie Holandii zabraknie De Jonga i Van der Wiela. Zmiany kadrowe nie wpłyną jednak na grę obu drużyn. Znów zobaczymy Urugwaj szczelny w defensywie i groźny w ataku, Holandię efektywną w ofensywie i czujną w obronie. Wolnej przestrzeni na boisku będzie tyle, że może uda się igłę wcisnąć, a pięknej i otwartej gry ile zmieści się na na tej igły czubku. Lecz od półfinałowych emocji Green Point Stadium i tak uniesie się w powietrze, a miłośnicy futbolowej strategi będą mieli swe bachanalia. I poznamy odpowiedź na pytanie, czy Holandia, grająca jak nigdy futbol mało dla oka atrakcyjny, z trenerem o charyzmie nijak nie przystającej do wielkich poprzedników, z dwoma asystentami na ławce, De Boerem i Cocu, którzy w reprezentacyjnej piłce przykładnie przegrali wszystko i z bramkarzem nie mogącym stanąć w szeregu z wielkim poprzednikiem, dorówna pokoleniu Cryuffa, a przebije to Van Bastena czy Bergkampa.
Green Point Stadium, Kapsztad, godzina 20.30.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze