MŚ: Na nich liczy Afryka
Przed meczem Ghana - Niemcy
Ghana – Niemcy
Wczoraj przygodę z mundialem zakończyły Nigeria i RPA, w sobotę ostatnią szansę na awans zaprzepaścili Kameruńczycy, na cud liczą Algieria i Wybrzeże Kości Słoniowej. Te wyjątkowe dla Afryki mistrzostwa mogą się zakończyć dla niej katastrofą. Na kogo w takiej sytuacji są zwrócone oczy kibiców na Czarnym Lądzie? Na Ghanę i jest to w pełni uzasadnione.
Czarne Gwiazdy, jak nazywa się piłkarzy Milovana Rajevaca, choć nie prezentują porywającej piłki, przewodzą w tabeli grupy D. Poradzili sobie z Serbią, na Australię szczęścia zabrakło i przyszedł niespodziewany remis. Cztery punkty i dobra sytuacja wyjściowa do meczu z Niemcami. Paradoksalnie, sytuacja Ghańczyków nie wygląda wcale tak różowo. Niemoc naszych zachodnich sąsiadów nie będzie trwać wiecznie. Jeśli Afrykanie z nimi przegrają, łapiącym oddech Serbom być może wystarczy remis, co przy blado wypadającej Australii jest jak najbardziej osiągalne.
Ghany nie omijają problemy. Nie pierwszy raz rogi pokazał krnąbrny Sulley Muntari, enfant terrible ghańskiego futbolu. Nie podobała mu się jego rola w drużynie i już był na wylocie, kiedy Federacja Piłkarska Ghany wydała oświadczenie, że Muntari jednak zostanie na mundialu.
Co słychać u Niemców? Euforia po sprawieniu lania Australii przeszła w niepewność po porażce z Serbią. Z kraju zaczęły napływać coraz śmielsze głosy krytyki. I choć brak awansu to dla trzykrotnych mistrzów świata wciąż abstrakcja, teraz jak mało kiedy poczuli nóż na gardle. Pokolenie obecnych reprezentantów Niemiec taką sytuację może znać jedynie z telewizji. Przegrana z serbskimi Białymi Orłami była pierwszą taką od 24 lat. To właśnie w Meksyku Niemcy po raz ostatni odnieśli porażkę w meczu fazy grupowej, wtedy jeszcze jako RFN (nie licząc mistrzostw Europy, które zawalili i w 2000, i 2004 roku).
Joachim Löw zmuszony jest do roszad w składzie. Nie może bowiem zagrać dzisiaj Miroslav Klose. Piłkarskie autorytety, jak Andreas Brehme, domagają się zmian. Sami piłkarze uważają, że zmieniać nic nie trzeba. „Zneutralizujemy Ghanę”, obiecuje obrońca, a zarazem kapitan Die Mannschaft, Phillip Lahm. Defensor Bayernu ma powody, by tak przypuszczać. Dotychczasowe dokonania The Black Stars w ofensywie nie powalają na kolana. Obydwie bramki padły po rzutach karnych. Do bramki nie udało się Ghańczykom skierować żadnego z 27 strzałów, jakie oddali na tych mistrzostwach.
Pikanterii spotkaniu dodaje fakt, że prawdopodobnie na boisku pojawi się Kevin Prince-Boateng. Ten sam, który wyeliminował z gry lidera niemieckiej reprezentacji, Michaela Ballacka. Ta i inne okoliczność powodują, że nikt tutaj nie zamierza odpuścić. Faworyt może być tylko jeden, ale Ghana, być może ostatnia nadzieja Afryki, nie jest chłopcem do bicia.
Soccer City Stadium, godzina 20.30, Johannesburg
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze