Liga ACB: Źle, gorzej, najgorzej
Królewscy kończą rok porażką (80:82)
Koszykarze Realu Madryt nie oszczędzają swoich kibiców. Jeśli ci drudzy wierzyli w przebudzenie zespołu, mającego sprostać wymaganiom każdych rozgrywek, srogo zawiedli się już od pierwszych akcji derbów Madrytu.
Gracze Estudiantes z dużym zaangażowaniem konstruowali akcje i z niemałym wysiłkiem uzbierali dziewięć punktów, natomiast Real Madryt, po siedmiu (!) niecelnych rzutach spod kosza i półdystansu, trzykrotnie trafił za trzy, doprowadzając do remisu (9:9).
Studenci mieli pomysł na grę, skrupulatnie starali się go realizować, a kiedy już ciężko było znaleźć lukę w wyjątkowo dziurawej obronie rywali, rzucali za trzy. Real Madryt także rzucał za trzy, niemal tylko i wyłącznie.
Siedemnaście prób zdobycia trzech punktów odbyli przyjezdni w pierwszych dwóch kwartach (sukcesem zakończyło się sześć z nich). Najwięcej, bo aż sześć, było dziełem Pablo Prigioniego, co przestaje już powoli dziwić. Najlepszy, bezdyskusyjnie, był nie kto inny, tylko Louis Bullock. Mistrz w tym rzemiośle trafił każdy z pięciu oddanych rzutów, z tymże jednego sędziowie postanowili nie uznać, wcześniej dostrzegając przewinienie Axela Hervelle'a.
Skoro już o Belgu mowa – otrzymał on szansę gry, i to nie małą, starał się ją wykorzystać, był bardzo aktywny, ale brak ogrania, nie wspominając już o brakach kondycyjnych, widoczny był aż nadto.
Oprócz zmęczonego Axela, w oczy rzucała się pasywność i niemoc koszykarzy Realu Madryt na tablicach. Statystykę zbiórek – dwadzieścia do dziesięciu dla gospodarzy – najlepiej pozostawić bez komentarza.
Asefa Estudiantes nieprzerwanie, od pierwszych zdobytych punktów, prowadził, zazwyczaj różnicą rzędu dziesięciu punktów. Ambitne podejście i umiejętność wykorzystania błędów przeciwników okazała się prostym sposobem na przedłużenie kryzysu kolegów zza miedzy.
Niewiele zmienił krótki odpoczynek w szatni i wymiana uwag z trenerem. Real Madryt nadal grał opornie, wiecznie budując akcje dwudziestosekundowe, na kilka przed końcem zazwyczaj rzucając, z musu, zza obwodu. Narzekał na to trener po spotkaniu z Barçą, jednak nic w tym aspekcie nie uległo zmianie.
Kilka minut niepewnej i nieuporządkowanej gry gospodarzy w czwartej kwarty sprowokowało lepszą postawę Królewskich i objęcie przez nich pierwszego prowadzenia (60:58). Świetnie uaktywnił się Novica Veličković, drużyna zaczęła agresywniej bronić, co wymuszało błędy i niepewność u rywali.
Real Madryt nie poszedł za ciosem, przez co koszykarze Estudiantes uwierzyli w siebie i doprowadzili do nerwowej końcówki. Przy wyniku 66:69 podopieczni Messiny, mając zwycięstwo praktycznie w kieszeni, nie pokusili się o faul taktyczny, co, w konsekwencji, pozbawiło ich udanego wieczoru. Sekundę przed końcem celnym rzutem z około ośmiu metrów popisał się Carlos Suárez, przedłużając nadzieje miejscowych.
Nerwy kibiców Realu Madryt ponownie zostały wystawione na próbę. Albert Olivier z niespotykaną łatwością zdobył punkty po indywidualnej akcji, Nik Caner-Medley trafił z dystansu i Królewscy znaleźli się w jeszcze większej opresji. Dzięki punktom Dariusza Ławrynowicza i Louisa Bullocka, który zaliczył 650 trójkę w Lidze ACB, udało się ten trudny moment przezwyciężyć.
Mały jubileusz Amerykanina na pięć sekund przed końcem popsuł Daniel Clark, celną trójką właśnie. Sytuację, szaloną akcją, próbował uratować jeszcze Marko Jarič, jednak był na straconej pozycji. Serb, którego nazwisko nie zostało wcześniej wymienione, rozpoczął mecz od samego początku, co było sporym zaskoczeniem. Ettore Messina widocznie wiedział, na kogo stawia – koszykarz był statystycznie i wizualnie najlepszym w swoim zespole (12 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst), choć był to dla niego debiut w białej koszulce.
W ostatnich sześciu meczach koszykarski Realu Madryt przegrał pięciokrotnie. Drużyna z każdym kolejnym podejściem gra coraz gorszy, chaotyczny, niespokojny basket, wszystko uzależniając od skuteczności w rzutach za trzy. Koszykarzom brakuje szybkiego rozegrania piłki, elementu zaskoczenia, nie potrafią skutecznie zagrać bez piłki. Brakuje współpracy.
Niechże ten rok się już skończy.
82 – Estudiantes (19+22+17+11+13): Oliver (6), Suárez (14), Caner-Medley (19), Popović (12), Jasen (15) – Granger (-), Clark (16), Lofton (-), Beirán (-).
80 – Real Madryt (16+17+17+19+11): Prigioni (12), Garbajosa (3), Bullock (18), Jarič (12), Ławrynowicz (12) – Vidal (3), Kaukėnas (8), Hervelle (-), Veličković (12).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze