Granero: Mógłbym zrezygnować z każdych pieniędzy, aby grać w Madrycie
Pierwszy wywiad z nowym piłkarzem <i>Blancos</i>
Czy to najszczęśliwszy dzień w twoim życiu?
Bez wątpienia tak.
Jak zareagowałeś, gdy dowiedziałeś się, że Real Madryt zamierza cię wykupić z Getafe?
Wszystko zdarzyło się tak szybko. Porozumienie było wręcz natychmiastowe, gdyż wszystkie zainteresowane strony miały ten sam cel.
Byłeś tym wszystkim zaskoczony?
To prawda, że wiele się zmieniło. To była bardzo miła niespodzianka, dzięki której odzyskałem wielką nadzieję i zapał.
Gdy zakończyłeś sezon w Getafe, co myślałeś o możliwym powrocie do Realu Madryt?
Zawsze stawiałem sobie za cel powrót do Realu Madryt. Zawsze wierzyłem w to, że mogę grać w tym zespole. Lubię te najcięższe wyzwania, gdyż dzięki nim staję się coraz lepszy. Jestem na to przygotowany, gdyż bardzo dużo się nauczyłem w ciągu tych dwóch lat spędzonych w Getafe. Nie mogę się już doczekać. Ale przede wszystkim jestem pewny tego, że w Realu Madryt mogę dokonać czegoś wielkiego i pomóc całej drużynie.
Na pewno twój powrót wydawał się nieco bardziej odległy, po tym jak klub sprowadził Cristiano, Kakę, Benzemę...
Tak, to normalne. To Real Madryt, dlatego dyrekcja musi sprowadzać tych najlepszych na świecie. Musimy stworzyć najlepszą drużynę, aby powrócić na pierwsze miejsce, które zawsze powinno należeć do tego klubu.
Ale wciąż wierzyłeś w to, że będzie w tym projekcie miejsce dla ciebie?
Wiedziałem, że będzie to bardzo trudne, ale zawsze wierzyłem w to, że oprócz sprowadzania największych gwiazd, Real Madryt chciałby móc także liczyć na swoich wychowanków. Nie jest przecież powiedziane, że wychowanek nie może stać się w przyszłości wielką gwiazdą.
W szkółce Realu Madryt spędziłeś pół życia.
Tak. Do klubu dołączyłem w wieku ośmiu lat i przechodziłem kolejno przez wszystkie kategorie. Dużo się przez ten czas nauczyłem. Oprócz nauk czysto piłkarskich, zostałem także uświadomiony, co oznacza noszenie tej koszulki i że tutaj liczy się tylko i wyłącznie zwycięstwo. To zostało mi na całe życie. I właśnie dlatego teraz przywdziewanie koszulki Realu Madryt będzie dla mnie tak bardzo szczególne.
Aby jednak tutaj powrócić, musiałeś zrezygnować z 800 000 euro.
Gra w Realu Madryt jest warta dużo więcej. Zrezygnowałbym z każdych pieniędzy, aby tylko tutaj powrócić. Dlatego kiedy zostałem poinformowany, że zostanie mi obniżona pensja, nie przykładałem do tego zbyt dużej wagi. Po prostu wiedziałem, że podpiszę jakikolwiek kontrakt, aby tylko związać się z Realem Madryt. Teraz, gdy umowę już podpisałem, mogę przyznać, że jeśli zaproponowaliby mi jeszcze mniej pieniędzy, to również bym na to przystał (śmiech). Madridismo trzeba po prostu mieć w sobie. Szczerze mówiąc, gra w Realu Madryt jest dla mnie bezcenna. Żadne pieniądze nie zmieniłyby mojej decyzji.
Miałeś takie odczucie, że szansa na grę w Realu Madryt wymyka ci się z rąk?
Tak, ale teraz czuję się jak prawdziwy piłkarz. Dwa lata temu, gdy pracowałem wraz z Realem Madryt, było zupełnie inaczej. Uważam, że to jest wręcz idealny moment na to, aby powalczyć o swoje miejsce w tym klubie. Myślę, że uda mi się to.
Masz także świadomość tego, że w Realu Madryt możesz otrzymywać dużo mniej szans na grę niż w Getafe, gdzie byłeś wręcz nietykalny?
Gdy czujesz się nietykalny, to się nie rozwijasz. Getafe było dla mnie wielką odskocznią. Ten klub bardzo mi pomógł i pozostaje mi jedynie podziękować całej drużynie oraz wszystkim kibicom. Ale zawodnik, który nie jest ambitny i nie stawia przed sobą coraz większych wyzwań, do niczego nie dojdzie. Z pełną świadomością podejmuję się tego wyzwania i dam z siebie wszystko, aby jak najczęściej przywdziewać tę koszulkę.
Obawiałeś się tego, że klub może cię użyć jako kartę przetargową?
Gdy klub dał mi do zrozumienia, że na mnie liczy, to jakiekolwiek wątpliwości zostały rozwiane.
Ty jesteś szczęśliwy, ale Getafe pozostaje z pustymi rękoma.
Rozumiem to, że ta sytuacja może być dla nich ciężka, ale takie jest życie. Jestem przekonany, że każdy na moim miejscu zrobiłby to samo.
Jesteś ósmym wychowankiem w pierwszej drużynie Realu Madryt. Co chciałbyś przekazać tym wszystkim ze szkółki Królewskich, którzy zobaczą dzisiaj jednego z wychowanków na okładce Marki?
Cóż, że można. Wszystko jest możliwe. Real Madryt jest najlepszym klubem na świecie i droga do pierwszej drużyny nie zawsze jest prosta i bezpośrednia. Czasami trzeba wręcz odejść, aby później móc powrócić. Jednak ostatecznie cały wysiłek może zostać wynagrodzony.
Dużo się mówi o transferze Xabiego Alonso. Myślisz, że transfer zawodnika Liverpoolu jest kluczowy dla Realu Madryt?
Decyzję w tej kwestii podjąć powinna dyrekcja sportowa klubu. Moja przewaga polega na tym, że jestem uniwersalnym piłkarzem, co również miało bardzo duże znaczenie przy moim transferze. Mogę grać na środku pomocy, na skrzydłach, jako mediapunta... To działa na moją korzyść.
Jednak wydaje się, że obecnie w zespole jest wielu zawodników, którzy mogą grać na pozycji mediapunta.
Bardzo ciężko będzie wywalczyć sobie jakąkolwiek pozycję. Jednak mogę się przystosować do potrzeb drużyny. To trener zdecyduje, gdzie mam grać.
Jesteś świadom tego, że presja, jaka ciążyć teraz będzie na Realu Madryt, będzie ogromna? Wielu domaga się Potrójnej Korony.
Nie uważam, aby drużyna myślała teraz o Potrójnej Koronie. Na razie trzeba się skupić na tym pierwszym meczu, a później należy iść krok po kroku. Zostałem nauczony, że cele muszą być na krótką metę - z niedzieli na niedzielę.
Wielu widzi w tobie Iniestę Realu Madryt.
Andrés to wielki piłkarz. Nie lubię jakichkolwiek porównań, ale prawda jest taka, że on również jest wychowankiem swojego klubu i gra na podobnej pozycji co ja. Mam nadzieję, że uda mi się osiągnąć jego poziom.
Czy w ciągu jednego roku można zniwelować różnicę, jaka w poprzednim sezonie była pomiędzy Barceloną a Realem Madryt?
Myślę, że w Realu Madryt doszło teraz do wielu zmian. Powiedziałbym nawet, że wszystko się zmieniło. Już podczas tego ostatniego meczu widać było całkiem inną filozofię gry. Myślę, że wraz z Pellegrinim oraz tymi wszystkimi nowymi zawodnikami nie ma już żadnej różnicy między oboma klubami.
Skąd się wziął twój przydomek El Pirata?
To było jeszcze za czasów gry w Realu Madryt C. Zawsze po zdobyciu bramki zasłaniałem sobie bowiem jedno oko i jeden z kolegów tak mnie właśnie nazwał. Nie wiem dlaczego, ale tak właśnie celebruję bramki. Nie wiem, jak inaczej miałbym to robić (śmiech).
Chciałbyś już zagrać z Cristiano Ronaldo?
On jest numerem jeden i bez wątpienia każdy chciałby z nim zagrać. Ale w Realu Madryt jest wielu wspaniałych zawodników, dlatego tak naprawdę chcę po prostu już rozpocząć treningi. Gdy grasz z najlepszymi, to sam stajesz się coraz lepszy. A to jest dla mnie najważniejsze.
Jesteś na bieżąco z ostatnimi pochwałami w kierunku Benzemy?
Ale co w tym dziwnego? Skoro Real Madryt go sprowadził, to przecież musi coś w sobie mieć. Prawda jest taka, że rozegrał świetny mecz. To crack. To świetnie, że mamy takiego napastnika, gdyż to właśnie od napastników w największej mierze zależy, czy podania pomocników są dobre, czy też złe.
Coraz głośniej mówi się o tym, że Raúl straci miejsce w pierwszym składzie.
Przed każdym sezonem się o tym mówi, ale to nie ma sensu. Raúl zawsze potrafi odpowiedzieć na krytykę. Dla mnie jego miejsce w drużynie jest niekwestionowane. To nasz kapitan. Ma szacunek u wszystkich.
Miałeś już szansę porozmawiać z Florentino lub Pellegrinim?
Nie, jeszcze nie. Ale teraz nie ma czasu na rozmowy. Trzeba pracować.
Wiesz już, co oznacza być piłkarzem Realu Madryt?
To zupełnie inny świat. Trzeba po prostu umieć z tym żyć.
Wielu kibiców nie zadowoli się jedynie mistrzostwem Hiszpanii. Na Cibeles stawić się musicie z Pucharem Europy.
I kibice mają do tego prawo. Są w końcu za Realem Madryt. Gdyby nie chcieli wszystkiego, to kibicowaliby innej drużynie. Żaden zawodnik Realu Madryt nie wziąłby teraz pod uwagę jedynie mistrzostwa Hiszpanii. Ja na przykład pod uwagę biorę tylko wszystkie możliwe tytuły.
Kto był twoim idolem z dzieciństwa?
Zawsze wzorowałem się na Raúlu. Ale Zidane również był dla mnie bardzo ważny.
Jak konkretnie wpłynął na ciebie Zizou?
On nie był zwykłym piłkarzem. On tworzył na murawie spektakl. Czasami ludzie, którzy w ogóle nie interesują się futbolem, oglądali mecze tylko po to, aby zobaczyć jego magię. To jest właśnie to. Wielu oglądało Real Madryt głównie po to, aby zobaczyć Zizou.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze