ĄFeliz cumpleańos, Gabi!
Trzydzieste urodziny Heinzego
Gabriel Iván Heinze przyszedł na świat dokładnie trzydzieści lat temu (19 kwietnia 1978) w Crespo, małym miasteczku leżącym w prowincji Entre Ríos w Argentynie.
Swoją przygodę z piłką rozpoczął w ojczystym kraju. Od 1996 roku był piłkarzem Newell's Old Boys. Nie zabawił jednak tam zbyt długo, gdyż bardzo szybko przyciągał uwagę wielu europejskich klubów. Zdążył rozegrać jedynie osiem oficjalnych meczów w drużynie z Rosario zanim przeniósł się do do Realu Valladolid. Już w pierwszym sezonie gry w lidze hiszpańskiej zainteresował się nim Sporting Lizbona, w którym Gabi spędził kolejny sezon na wypożyczeniu. Szybko wrócił jednak do Valladoild, gdzie został jeszcze przez dwa lata. Następnym przystankiem w jego piłkarskiej był Paryż. Przez trzy lata gry w Paris Saint-Germain wystąpił w 98 spotkaniach i strzelił 4 bramki. Razem z tą drużyną sięgnął po Puchar Francji w 2002 roku.
Heinze powoli i systematycznie piął się w górę, by wreszcie osiągnąć szczyty światowej piłki. Od sezonu 2004/2005 został piłkarzem Manchesteru United. Kibice z Old Trafford szybko pokochali swojego nowego obrońcę. Zawsze, gdy pojawiał się na boisku, kibice skandowali okrzyk "Ar-gen-tina!", by wspierać swego pupila. Ponadto fani przyznali mu tytuł piłkarza roku za sezon 2004/2005.
Kolejny sezon w Manchesterze nie był już jednak tak udany. Kontuzja, jakiej nabawił się podczas wrześniowego meczu Ligi Mistrzów z Villarrealem wyłączyła go z gry w pierwszej drużynie do końca rozgrywek. Wyglądało na to, że oznacza to pożegnanie się z Mistrzostwami Świata w Niemczech, jednak José Pekerman powołał go do 23-osobowej kadry. Razem z reprezentacją Albicelestes dotarł do ćwierćfinału tej imprezy. Argentyna została wyeliminowana przez gospodarzy po serii rzutów karnych.
Kolejny sezon na Old Trafford Heinze może zaliczyć do udanych. Grywał często, zastępując kontuzjowanych Rio Ferndinanda, Nemanje Vidicia i Gary'ego Nevilla. Ostatnie dwa mecze sezonu, które okazały się dla niego meczami pożegnalnymi, rozegrał z opaską kapitańską na ramieniu.
Później niewiele brakowało do tego, by Argentyńczyk stał się drugim w historii, po Philu Chrisnallu piłkarzem, który przeszedł z Manchesteru United do drużyny największego ich rywala, Liverpoolu. Jednak oferta The Reds została odrzucona i Gabriel ostatecznie powrócił do ligi hiszpańskiej, tym razem do Realu Madryt.
Królewscy zapłacili za argentyńskiego obrońcę 12 milionów euro. Gabi szybko zyskał sympatie całego Madridismo i nawet samego Alfredo Di Stéfano, z którym już podczas pierwszego spotkania dzielił się doświadczeniami związanymi z... wędkarstwem - jego życiową pasją. Zadebiutował w barwach naszego klubu drugiego września ubiegłego roku, zmieniając Raúla w meczu z Villarrealem.
Do tej pory Heinze rozegrał w Realu Madryt 22 meczów, w każdym z nich udowadniając swoją klasę. Zdarzyło mu się nawet strzelić bramkę, co jest dość osobliwym zjawiskiem w jego karierze ;) Częściej występuje na środku niż na naturalnym dla niego lewym boku obrony. Pod nieobecność Pepego stworzył razem z Cannavaro ścianę nie do przejścia. O miejsce na lewej stronie defensywy rywalizuje z młodym Brazylijczykiem, Marcelo. Jeden z bardziej udanych występów na naturalnej pozycji zanotował w meczu z Barceloną. Zestawienie defensorów, jakie oddelegował do gry przeciwko dumie Katalonii Bernd Schuster, zyskało miano legendarnego. Obrona Heinze-Pepe-Cannavaro-Ramos przez wielu została uznana za najlepszą na świecie. Szkoda, że do tej pory mogliśmy podziwiać tę czwórkę tylko raz. Trzymajmy jednak kciuki, gdyż wiele wskazuje na to, że jutro będziemy mieli okazje zobaczyć "fantastyczną czwórkę" z Madrytu ponownie.
Mówi się, że jeśli Argentyńczyk chce popełnić samobójstwo, skacze z wysokości własnego ego. Heinze przeczy jednak temu stereotypowi. Jest typowym przykładem boiskowego pracusia. W każdym meczu daje z siebie wszystko, nie oglądając się przy tym na innych. Uznawany jest za synonim twardości. Nie jest wyniosły, ale jednocześnie nie boi wyrażać się własnej opinii nawet wtedy, kiedy ktoś inny uznałby , że najzwyczajniej nie wypada. To on zwrócił trenerowi uwagę w czasie przerwy podczas meczu z Deportivo.
Z okazji trzydziestych urodzin życzymy Gabrielowi zdrowia, wielu sukcesów w stolicy Hiszpanii, wielu udanych występów, skutecznych odbiorów i spełnienia wędkarskich marzeń ;)
ĄFeliz cumpleańos, Gringo!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze