Przed meczem z Racingiem
Sobota, 1 grudnia, godzina 20:00
Na początek ustalmy jedną rzecz: to nie będzie żaden „polski mecz", choć wiele naszych mediów, a i pewnie wielu kibiców, bardzo by tego chciało. Niestety, Jerzy Dudek całe spotkanie spędzi na ławce – szkoda, bo jest świetnym golkiperem, ale sam wiedział, na co się pisze i należy docenić, że nie wylewa w mediach żalów, ale jedynie spokojnie mówi, iż rozważa transfer, do którego zresztą ponoć szykuje go klub – zaś Euzebiusz Smolarek może się pojawić w wyjściowym składzie ekipy z Estadio El Sardinero, ale równie dobrze może się pojawić na murawie dopiero w drugiej połowie.
Niemniej jednak, nawet jeśli nie będzie to „polski mecz", i tak niemal na pewno zobaczymy w nim przynajmniej przez kilkanaście minut jednego Polaka, więc dla madridistas znad Wisły będzie miał szczególne znaczenie. Nie liczmy jednak, że Casillas i spółka będą szczególnie zmobilizowani tym, że zagrają przeciw jednemu z kadrowiczów Leo Beenhakkera, niezależnie od tego, jak wielkim szacunkiem Holender darzony jest w Madrycie. Wręcz przeciwnie – od tego momentu zakładam, że bardziej zależy nam na zwycięstwie Los Blancos, a nie na dobrym występie Smolarka (naturalnie jedno nie wyklucza drugiego) – musimy mieć nadzieję, że nasi ulubieńcy nie zlekceważą niżej notowanego rywala.
Los Racinguistas to etatowy ligowy średniak, częściej walczący o utrzymanie niż o europejskie puchary, ale jest to średniak niezwykle groźny. Mimo że w tym sezonie dostali już straszne lanie od Atlético w Madrycie, zdobył łącznie dziewięć punktów w sześciu meczach wyjazdowych (dwa zwycięstwa, trzy remisy), tylko dwa mniej od Królewskich, co daje mu szóste miejsce w tabeli „wyjazdowej".
Real Racing Club (tak, tak, Real, o czym mało kto pamięta) nigdy nie był jednak groźnym przeciwnikiem dla Realu Madryt na Estadio Santiago Bernabéu – z 39 rozegranych tu meczów 29 przyniosło klubowi Ebiego Smolarka porażki, często bardzo bolesne, jak 5:0 w maju 2005 roku czy 4:1 w marcu 2003, a z bardziej prehistorycznych spotkań warto wspomnieć ostatni dzień roku 1961: hat-trick Puskása, po jednym golu Di Stéfano, Tejady oraz Del Sola i Racing wrócił do siebie z bagażem sześciu goli, nie strzelając ani jednego, a na koniec sezonu spadł z ligi. Do utrzymania zabrakło wówczas jednego punktu.
Żeby jednak nie było tak przyjemnie, aż pięć spotkań (13 procent) zakończyło się wygraną Racingu. Miało to miejsce kolejno: 15 grudnia 1935 (2:4), 8 kwietnia 1951 (0:1), 27 marca 1996 (1:2), 22 kwietnia 2000 (2:4, w tym meczu grali Casillas i Raúl) oraz 21 grudnia 2005 (1:2, o tym spotkaniu możecie poczytać tutaj). Wniosek? Trzeba uważać.
Brzmi to banalnie i tandetnie, to prawda, ale wielkie kluby mają to do siebie, że ich piłkarze potrafią o takich banałach zapomnieć. Dobitnie pokazał to mecz z Realem Murcia, ale i w Bremie nasi piłkarze na pewno nie zagrali na sto procent, a jakie były tego skutki, doskonale wiemy. Oczywiście za wcześnie na dramatyzowanie, awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów jest wciąż bardzo blisko, a na odrabianie strat w lidze pozostało ćwierć setki meczów, ale żeby odrobić choćby punkcik, trzeba dobrze grać. A do tego znów nam daleko i nie wiadomo, na jak długo, bo co by nie mówić dobrego o Berndzie Schusterze, jego Real Madryt gra chimerycznie, podczas gdy Real Madryt Fabia Capella, nawet jeśli nie prezentował pięknego futbolu, był, gdy już okrzepł, do bólu konsekwentny i skuteczny.
Pewnym uspokojeniem dla kibiców Królewskich powinna być (prawie) kompletność składu – co prawda wciąż brakuje kontuzjowanego Gabriela Heinzego, a Guti będzie „wisiał" za bezmyślność i czerwoną kartkę, ale wszyscy kluczowi piłkarze będą do dyspozycji niemieckiego trenera (zobacz pełną listę powołanych).
Poważne zmiany w stosunku do składu z meczu w Bremie oczywiście nie wchodzą w grę, nasz najsilniejszy skład wciąż jest najsilniejszym składem, ale kosmetyczne poprawki mogą zostać przeprowadzone: możliwe, że w środku obrony wystąpi duet Cannavaro-Pepe lub Cannavaro-Metzleder, ale już po bokach tradycyjnie zobaczymy Ramosa i Marcelo. W miejsce Gutiego na środek pomocy przejdzie Gago, a lewym skrzydłowym zostanie raczej Arjen Robben, zaś powracający po kontuzji Sneijder pozostanie w rezerwie, na wypadek – tfu, tfu! – niekorzystnego wyniku, gdyż prawdopodobnie wciąż brak mu sił na grę od pierwszego do ostatniego gwizdka.
W Racingu również zobaczymy większość podstawowych zawodników... ale tylko większość, bo ten „najbardziej" podstawowy, 33-letni obrońca Pablo Pinillos, jeden z dwóch (drugim jest golkiper Tońo) piłkarzy Los Montańeses, którym dane było zagrać trzynaście razy po dziewięćdziesiąt minut, w sobotę zakończy świetną passę i nie pojawi się na boisku ani na minutę z powodu nadmiaru żółtych kartek. Wobec tego linię obrony sformują (od lewej): Luis Fernández Gutiérrez, Ezequiel Garay (zdobywca dwóch goli w tym niesławnym meczu), Oriol i Sergio Sánchez, który nie tak dawno grał jeszcze w naszej Castilli.
Warto pamiętać, że trener Marcelino ma do dyspozycji bardzo dobrych, doświadczonych środkowych pomocników: Aldo Duscher i Gonzalo Colsa to nie są nazwiska obce piłkarskim fanom, a i filigranowy Pedro Munitis, choć jest napastnikiem, jest też dość wszechstronny, by cofać się do środka pola i pomagać w konstruowaniu akcji ofensywnych.
Miejsce byłego piłkarza Realu Madryt w składzie Racingu jest niezagrożone i pozostali dwaj podstawowi napastnicy tego klubu mogą walczyć jedynie o możliwość gry u jego boku. Jednym z nich jest naturalnie Ebi Smolarek, ale ma godnego konkurenta w osobie Mohammeda Tchitégo, który jeszcze w zeszłym sezonie był czołowym snajperem RSC Anderlecht i całej ligi belgijskiej, zaś w tym sezonie zdobył dla Racingu już trzy gole, średnio jednego co 190 minut. Mimo tego hiszpańscy dziennikarze prognozują, iż to Polak wybiegnie na murawę Estadio Santiago Bernabéu razem z Munitisem.
W tym meczu mamy do osiągnięcia trzy cele: pierwszy to oczywiście prozaicznym komplet punktów, drugi to, co za tym idzie, zachowanie pozycji lidera, ale kto wie, czy nie najważniejszy jest cel trzeci, dla którego osiągnięcia może nawet warto by poświęcić zwycięstwo, a mianowicie odzyskanie (a w dalszej perspektywie i utrzymanie) dobrego, porywającego stylu. Bernd Schuster przyszedł do Madrytu nie po to przecież, byśmy wygrywali – to gwarantował nam Capello – ale po to, byśmy wygrywali pięknie. Na razie nie ma ani „wygrywali", ani „pięknie". Do końca sezonu niby sporo czasu, ale jakoś nie widać, żeby cokolwiek miało się zmienić.
Przewidywane składy
Sędzia
Sędziował będzie pan César Muńiz Fernández, urodzony 18 maja 1970 roku w Anderlechcie, a reprezentujący w składzie sędziów pierwszoligowych Asturię. W Primera División zadebiutował 10 września 2000 roku meczem Osasuny z Celtą. W tym sezonie gwizdał w sześciu meczach, między innymi Racing - Barcelona 0:0. Jego asystentami będą panowie Jesús Calvo Guadamuro i José Manuel Fernández Miranda.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze