Advertisement
Menu
/ relevo.com

„Mam im pokazywać dom? Penélope Cruz i Javierowi Bardemowi?”

Środkowy obrońca Villarrealu ponownie spotyka się z Realem Madryt, w którym spędził cztery sezony, trzy z nich pod wodzą Mourinho: „Zbieraliśmy się, żeby oglądać jego konferencje prasowe, choć czasem to ty mogłeś być ich celem”. Historię Hiszpana przypomina na łamach Relevo Sergio Gómez. PRzedstawiamy pełne tłumaczenie jego tekstu.

Foto: „Mam im pokazywać dom? Penélope Cruz i Javierowi Bardemowi?”
Raúl Albiol podczas prezentacji w barwach Realu Madryt. (fot. Getty Images)

Latem 2009 roku Raúl Albiol miał 23 lata i był jednym z najbardziej wyróżniających się środkowych obrońców w La Lidze, mistrzem Europy z reprezentacją Hiszpanii i kluczową postacią na Estadio Mestalla. Przeszedł trudną drogę, typową dla kariery piłkarza na najwyższym poziomie, a także przeżył poważny wypadek – auto, którym jechał do Getafe, by podpisać wypożyczenie w 2004 roku, dachowało. Gdy obudził się w szpitalu w Cuence, pierwsze, co zapytał, to: „Będę mógł chodzić i grać w piłkę?”. Po tych wszystkich przeżyciach cieszył się swoim najlepszym momentem w karierze – choć wtedy jeszcze nie używano określenia prime – i dlatego nikogo nie zdziwiło, gdy jego nazwisko znalazło się w notesie Florentino Péreza, który właśnie wracał na stanowisko prezesa Realu Madryt.

15 maja 2009 roku prezes firmy budowlanej ACS ponownie wkroczył na scenę, zjawiając się w hotelu Ritz w Madrycie, by ogłosić swój powrót na fotel sternika Królewskich. Minęły trzy lata od jego nagłego odejścia, kiedy to uznał, że „rozpuścił piłkarzy”. Tym razem powrócił z klarowną wizją i ambitnym planem, który szybko zamienił się w konkretne działania na rzecz budowy nowej drużyny mistrzów. „Popełniłem błąd, rezygnując. Nie powinienem był odchodzić, zanim nie zapewniłem klubowi stabilności. Socios wiedzą, że musimy podjąć wysiłek finansowy, by w rok zrobić to, co normalnie zajęłoby nam trzy lata” – oznajmił. Obiecał wstrząsnąć rynkiem transferowym i słowa dotrzymał. Sprowadził Kakę, Cristiano Ronaldo i Benzemę, a także postawił na hiszpańskie wzmocnienia: Xabiego Alonso, Arbeloę, Granero, Negredo i Raúla Albiola.

Transfer środkowego obrońcy Valencii przebiegł błyskawicznie. Gdy piłkarz przebywał na zgrupowaniu reprezentacji w RPA, przygotowując się do Pucharu Konfederacji, jego agent, Manuel García Quilón, dopiął transakcję opiewającą na 15 milionów euro. Albiol podpisał pięcioletni kontrakt, a wszystko odbyło się bez większego rozgłosu. Nagłówki gazet zdominowały wówczas spekulacje na temat przenosin Davida Villi i Davida Silvy do Realu Madryt – obaj, podobnie jak Albiol, grali w Valencii, i wydawało się niemal pewne, że przynajmniej jeden z nich wyląduje na Santiago Bernabéu. Ostatecznie żaden z nich nie opuścił Estadio Mestalla, a jedynym, który założył białą koszulkę, był Raúl, nazywany przez argentyńskich kolegów z szatni Chori ze względu na swoją smukłą sylwetkę.

Jego prezentacja odbyła się w cieniu gigantycznych wydarzeń – między spektakularnym powitaniem Kaki (30 czerwca, 50 tysięcy kibiców) i Cristiano Ronaldo (6 lipca, 85 tysięcy). Albiol został zaprezentowany 2 lipca, a na trybunach Bernabéu zgromadziło się skromniejsze, bo „zaledwie” 9 tysięcy fanów. Jego debiut w roli madridisty przebiegł w radosnej atmosferze, choć nie obyło się bez niezręcznej sytuacji. Tradycyjny moment zejścia na murawę i podbijania piłki w nowym stroju został zakłócony przez okrzyki z trybun: „Pocałuj herb! Pocałuj herb!”. Kibice, pamiętając o jego korzeniach i nieustających napięciach między Valencią a Realem, domagali się gestu lojalności. Albiol był wyraźnie zaskoczony i niezdecydowany. W końcu José Manuel Otero Lastres, jeden z klubowych dyrektorów, delikatnie podpowiedział mu, co powinien zrobić – i wtedy pocałował.

„Jestem trochę nieśmiały i zawstydzony w takich sytuacjach” – tłumaczył później. „Niektóre rzeczy przychodzą mi trudniej. To był nerwowy moment. Nie jest łatwo stać przed tysiącami ludzi. Urodziłem się w Walencji, dorastałem w Valencii, zawsze marzyłem o grze w tym klubie, więc odejście nie było łatwe. Ale gdy zobaczyłem, jak bardzo Real Madryt mnie chce i jak bardzo się starał, wiedziałem, że jeśli opuszczę Valencię, to tylko dla tego klubu” – podkreślił. W wywiadzie dla agencji EFE dodał: „To nie znaczy, że jestem bardziej valencianistą czy madridistą. Po prostu, gdy jesteś introwertykiem, trudniej ci wykonywać takie gesty, gdy dopiero zaczynasz nowy etap w życiu. Ale teraz jestem zawodnikiem Realu Madryt, bronię tych barw i dam z siebie wszystko, by udowodnić, że jestem wart tej kwoty”.

To był początek jego nowego życia w bieli – cztery sezony pełne wzlotów i upadków. W pierwszym roku pod wodzą Manuela Pellegriniego był podstawowym stoperem, rozgrywając 43 mecze u boku Pepe. Jednak już w pierwszym sezonie José Mourinho (2010/11) jego pozycja zaczęła słabnąć – Portugalczyk w swoich konferencjach dawał mu delikatne „szczypnięcia”, do klubu trafił Ricardo Carvalho, a Sergio Ramos coraz częściej był ustawiany jako środkowy obrońca. W kolejnych latach sytuacja Albiola się pogarszała – w sezonie 2011/12 wystąpił w zaledwie 17 spotkaniach, a w kampanii 2012/13, naznaczonej licznymi konfliktami wewnątrz drużyny, zagrał 26 razy.

Statystyki odzwierciedlają jego pobyt w Realu Madryt, ale to tylko liczby. Smak tej historii, prawdziwa „przyprawa”, tkwi w anegdotach, które najlepiej oddają jego wspomnienia z Concha Espina. Oto kilka z nich.

W zarówno tych anegdotach, które można opowiedzieć, jak i w wielu, które nigdy nie ujrzą światła dziennego, pojawiają się Iker Casillas i Sergio Ramos. Bramkarz i obrońca z Sewilli stali się głównymi oparciami dla Albiola po jego przybyciu do Madrytu. Według osób, które były wtedy w klubie, Ramos już wcześniej chciał mieć go u swojego boku na Santiago Bernabéu i w nieformalnych rozmowach kilkakrotnie sugerował jego nazwisko. Na boisku doskonale się rozumieli, jak dobrze naoliwiony mechanizm. Jednak jego pragnienie spełniło się dopiero w 2009 roku.

Nieśmiałość Albiola znalazła w nich pewną ulgę. Znali się od lat z reprezentacji i pomogli mu oswoić się z szatnią pełną gwiazd. Nigdy tego nie ukrywał – wszedł do zespołu z głową spuszczoną. Dzięki nim otworzył się i zyskał sympatię kolegów. Podczas wspólnych podróży drużyny z dziennikarzami (tak, był kiedyś taki czas) był jednym z pierwszych, którzy pokazywali swoje żartobliwe oblicze – zwłaszcza wobec Ikera – ale także jednym z tych, którzy najczęściej padali ofiarą żartów, słysząc ¡Chori, chori!. Takie sytuacje stały się jeszcze częstsze od sezonu 2010/11, gdy minął pierwszy, ostrożny rok i mógł pozwolić sobie na większą swobodę. To wtedy zaczęło się także więcej zakulisowych historii – co tu ukrywać, zwłaszcza za sprawą José Mourinho, człowieka, który dostarczał opowieści „do poduszki”, a jego ostatnie miesiące w klubie zatarły jego obraz w szatni.

Albiol przeżył pełną erę portugalskiego szkoleniowca – z jego kąśliwymi komentarzami, konfliktami (jak odsunięcie Casillasa, które podzieliło Bernabéu), napięciami (starcia z Cristiano i Pepe) oraz słynnymi konferencjami prasowymi. Jeśli jest coś, czego szczególnie nie zapomniał z tamtych czasów, to właśnie zbiorowe oglądanie wystąpień Mourinho. „Lubiliśmy to oglądać. Cała drużyna zbierała się, bo wiedzieliśmy, że coś się wydarzy, chociaż czasami to ty mogłeś być celem. Ale trzeba przyznać, że te konferencje były świetne” – wspominał w rozmowie z DAZN w 2023 roku.

Eksplodująca osobowość Mourinho i lawina Klasyków w 2011 roku okazały się mieszanką wybuchową, która poróżniła wielu zawodników i zagroziła stabilności reprezentacji Hiszpanii. Albiol przeżył to na własnej skórze i opisał tamten okres w tym samym wywiadzie: „Podczas zgrupowań nie wiedziałem, gdzie się podziać, bo był moment, w którym nikt z nikim nie rozmawiał. Był ogromny dystans, ale bez otwartej wojny. Po prostu istniały dwie grupy – piłkarze Realu Madryt i piłkarze Barcelony. Każdy trzymał się swoich. Spotykaliśmy się tylko na treningach, a potem każdy szedł w swoją stronę. Było za dużo Klasyków, do tego dochodziła rywalizacja między Mourinho a Guardiolą. Napięcie między klubami odbiło się na reprezentacji, ale na szczęście nie poszło dalej. Szacunek zawsze był zachowany i wszyscy z tego czegoś się nauczyliśmy. Myślę, że taki podział już nigdy nie zdarzy się w kadrze. Rok 2011 był najtrudniejszy. Na EURO 2012 atmosfera była już zupełnie inna”.

Mourinho opuścił Real Madryt w 2013 roku – w to samo lato, kiedy Albiol, zmęczony dwoma latami z marginalną rolą w drużynie, przyjął ofertę Rafy Beníteza i rozpoczął nową przygodę w Napoli. Pewnie nie myślał wtedy, że zostanie tam na sześć lat, ale drużyna wciąga, a miasto urzeka – jak pokazuje program „Hiszpanie na świecie”. W 2019 roku wrócił do Hiszpanii, do Villarrealu, gdzie rozgrywał ostatnie lata swojej niezwykłej kariery. A w jej trakcie zyskał prawdziwego przyjaciela – Ikera Casillasa.

Ich bliską relację doskonale oddaje historia, którą Albiol opowiedział w programie Martínez y Hermanos. Miało to miejsce jeszcze za czasów jego pobytu w Madrycie.

„Pewnego ranka dzwoni do mnie Casillas i mówi: «Jesteś w domu? Bo mam znajomych, którzy chcą zobaczyć dom w La Finca i pomyślałem, że może pokażesz im swój, żeby mieli punkt odniesienia». Odpowiadam: «Nie ma problemu, jak się nazywają?». A on: «Nie, nie, jak przyjadą, to się dowiesz». Byłem wtedy w kapciach, w krótkich spodenkach… Myślę sobie: «Pewnie jacyś znajomi z Móstoles, nic wielkiego». Czekam w wejściu, a tu nagle podjeżdża elegancki, czarny samochód z przyciemnianymi szybami. Zatrzymuje się, wysiada kierowca i już wtedy coś mi nie pasuje – «Kierowca? To dziwne».

Po chwili drzwi się otwierają, a z auta wysiadają… Penélope Cruz i Javier Bardem. A ja tam stoję w kapciach i krótkich spodenkach, osłupiały. Myślę: «I co teraz? Mam im pokazywać dom?!». W tym czasie moja żona była w środku… w piżamie. Jeszcze gorzej. Wyobraź sobie jej minę, kiedy zobaczyła, kto wszedł do naszego domu”.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!