Bezcenny Asencio
Trzy ostatnie mecze Realu Madryt bez Raúla Asencio w pierwszym składzie skończyły się trzema porażkami. Chociaż w oczach wielu wychowanek powinien być obecnie bezcennym elementem pierwszego składu Królewskich, Carlo Ancelotti między wierszami regularnie wskazuje na jego brak doświadczenia.

Raúl Asencio. (fot. Getty Images)
Dokładnie analizując słowa Carlo Ancelottiego, obecność Davida Alaby w pierwszym składzie na mecz z Betisem nie musiała być do końca zaskoczeniem. „Brakuje mu tylko minut. Gra co trzy dni może być ryzykiem, ale jeden mecz na tydzień może wytrzymać bez problemów”, tłumaczył włoski szkoleniowiec na jednej z konferencji prasowych. Jednak ostatnia próba ognia na Benito Villamarín okazała się fiaskiem, a zwolennicy Raúla Asencio zyskali kolejny argument za tym, że na ten moment wychowanek jest niezbędnym elementem pierwszego składu Królewskich, wskazuje MARCA.
Real Madryt miał za sobą pozytywną passę (zwycięstwa z Manchesterem City, Gironą i Realem Sociedad), która mogła wskazywać na to, że Ancelotti w końcu znalazł rozwiązanie idealne. Drużyna odzyskała pewność w defensywie, a ofensywa na dobre zaangażowała się w ciężką pracę dla dobra zespołu. Jednak nieudany eksperyment z Betisem ponownie zachwiał pewnością siebie Królewskich, którzy właśnie teraz zmierzą się z rywalem, który ma jasną ideę co do tego, co chce grać. Wiele strat, brak dłuższego utrzymywania się przy piłce i nieumiejętność dostosowywania rytmu do potrzeb meczu na nowo wybudzają demony z początku sezonu.
Asencio jedynym, z którym Real Madryt nie zawodzi
„Jeśli zagramy tak z Atlético, to nie wygramy. To dosyć jasne. Mam nadzieję, że to posłuży nam do przebudzenia”, mówił Ancelotti po przegranym meczu z Betisem, który naznaczył kilku zawodników. Wśród nich para stoperów stworzona przez Antonio Rüdigera i Davida Alabę, którzy nie dość, że czynnie uczestniczyli przy dwóch bramkach Andaluzyjczyków, to jeszcze wzbudzali ciągłe poczucie niepewności – wolni, źle wychodzący z linii, wiecznie spóźnieni… Nie wyglądało to lepiej nawet przy stałych fragmentach gry, przy których Johnny Cardoso siał spustoszenie w polu karnym Los Blancos. I to wszystko przy nieobecności Asencio.
Trzy ostatnie mecze bez hiszpańskiego stopera w pierwszym składzie skończyły się kompletem trzech porażek – z Espanyolem i Betisem w La Lidze oraz z Barceloną w Superpucharze Hiszpanii. 22-latek, który w ostatnich tygodniach udanie wspierał zespół również z pozycji prawego obrońcy, zaskoczył wszystkich w Valdebebas swoją szybkością, pewnością i charakterem lidera, który na Bernabéu zawsze jest tak bardzo doceniany. „Jest młody i musi się zaadaptować. Pracujemy z nim tak, jak robimy to ze wszystkimi młodymi ze szkółki. Nie pracowaliśmy nad kwestiami technicznymi, ale bardziej taktycznymi. Czasami agresja nie jest czymś wskazanym, zwłaszcza w polu karnym. To może się skończyć jedenastką”, wyjaśniał Ancelotti. Fakty są jednak takie, że na 25 meczów w pierwszym zespole (w sumie 2639 rozegranych minut) Asencio przegrał tylko raz, gdy wychodził w pierwszym składzie – w wyjazdowym meczu na Anfield zatrzymał co prawda Darwina Núñeza, ale Real Madryt ostatecznie przegrał tego wieczoru 0:2, podsumowuje MARCA.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze