Defensywne zwycięstwo
W 21. kolejce Ligi Endesa Real Madryt był lepszy od Gran Canarii. Królewscy zaprezentowali się bardzo dobrze w obronie, ale tego samego nie można powiedzieć o ofensywie. Graczem spotkania został Bruno Fernando.

Bruno Fernando, MVP meczu z Gran Canarią. (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt po raz trzeci w tym sezonie pokonali Gran Canarię. Dzisiejsze zwycięstwo pozwoliło im odeprzeć atak Unicajy oraz Tenerife i utrzymać pozycję samodzielnego lidera Ligi Endesa. Chus Mateo mówił przed meczem, że kluczem do dobrego wyniku będzie defensywa. Faktycznie tak się stało, bo Kanaryjczycy zdobyli tylko 54 punkty. Graczem spotkania został Bruno Fernando. To pierwsze takie wyróżnienie dla tego zawodnika od momentu dołączenia w styczniu do drużyny.
Pierwsza kwarta była pokazem gry defensywnej. Ofensywa po obu stronach spisywała się katastrofalnie, czego efektem było 21 punktów, które obie drużyny zdobyły przez całe dziesięć minut. Real Madryt ani razu nie trafił za trzy punkty (0/7), a na domiar złego, nie był w stanie zebrać ani jednej piłki pod tablicą rywala. Przy takiej liczbie niecelnych rzutów i obecności Tavaresa na parkiecie, brak ofensywnych zbiórek mógł naprawdę zaskakiwać. Na szczęście atak Gran Canarii prezentował się jeszcze słabiej, więc to madrytczycy schodzili na przerwę z prowadzeniem (9:12).
Druga część była naturalnym przedłużeniem pierwszej. Nic się nie zmieniło w grze i problemy pozostały nierozwiązane. Hezonja co prawda przełamał niemoc rzutów z obwodu i zebrał również, podobnie jak Garubę, piłkę w ofensywie, ale dalej większość rzutów nie wpadała do kosza. Gran Canaria też była pozbawiona mocy w ataku i wynik rósł bardzo powoli. Przy tym wszystkim Real Madryt był w stanie krok po kroku budować prowadzenie, szczególnie że Kanaryjczycy przez ostatnie trzy minuty tylko raz trafili do kosza. W połowie meczu wynik przypominał rezultat z jednej kwarty, ale był korzystny dla Królewskich (18:31).
Po zmianie stron na parkiet w znacznie lepszej dyspozycji wyszła Gran Canaria. Rozpoczęła kwartę od serii 14:3, dzięki czemu wróciła do gry. Chwilę później doprowadziła do remisu (36:36). Miała nawet szansę, by wyjść na prowadzenie po przechwyceniu piłki, ale tego nie wykorzystała. Od tego momentu Real Madryt się przebudził. Królewscy zaczęli w końcu zdobywać punkty i w ostatnich minutach zanotowali serię 12:4, co znów dało im przewagę (40:48).
W ostatniej kwarcie ani przez moment nie było mowy o remontadzie. Defensywa Realu Madryt stanowiła przeszkodę nie do przejścia dla Gran Canarii. Kanaryjczycy byli nieskuteczni, popełniali zbyt wiele strat i przegrywali rywalizację o zbiórki. Wszystko przebiegało po myśli Królewskich, którzy ze spokojem mogli obserwować upływający czas. Odnieśli cenne wyjazdowe zwycięstwo i mogą rozpocząć przygotowania do starcia z Panathinaikosem w Atenach.
54 – Gran Canaria (9+9+22+14): Kljajić (0), Albicy (3), Brussino (14), Pelos (2), Tobey (6), Conditt (6), Salvó (7), Shurna (7), Samar (0), Bordón (-), Thomasson (9), Diop (-).
69 – Real Madryt (12+18+17+21): Abalde (4), Campazzo (9), Musa (2), Tavares (5), Ndiaye (0), Rathan-Mayes (-), González (8), Hezonja (14), Garuba (2), Fernando (8), Llull (12), Feliz (5).
Wynik dwumeczu: Real Madryt 152:131 Gran Canaria
Poza kadrą znaleźli się:
• Gabriel Deck – zerwanie ścięgna przy mięśniach kulszowo-goleniowych na wysokości lewego biodra. Przewidywany powrót: połowa marca.
• Serge Ibaka – decyzja trenera
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze