Advertisement
Menu
/ relevo.com

Canales: Chciałem zostać wypożyczony do Racingu, ale Mourinho się nie zgodził

W rozmowie z Relevo Sergio Canales szczegółowo opisał kulisy swojego transferu z Racingu Santander do Realu Madryt z 2010 roku.

Foto: Canales: Chciałem zostać wypożyczony do Racingu, ale Mourinho się nie zgodził
Sergio Canales w barwach Realu Madryt w sezonie 2010/11. (fot. Getty Images)

CZĘŚĆ 1

Sergio Canales przed sezonem 2010/11 jako młody zawodnik trafił do Realu Madryt z Racingu Santander. Ostatecznie nie udało mu się zabłysnąć w stolicy Hiszpanii, ale w kolejnych latach był dobrym zawodnikiem w innych klubach La Ligi, choć gnębionym przez poważne kontuzje. Dziś 34-letni pomocnik gra w meksykańskim Monterrey. W rozmowie z Relevo między innymi wspominał swój krótki okres spędzony w klubie z Estadio Santiago Bernabéu. 

Jak to całe zamieszanie wpływało na ciebie jako młodego chłopaka?
To nie jest takie łatwe do przypomnienia sobie, ponieważ działo się już dawno temu. Pytacie o początki, a ja jestem już prawie przy końcu kariery... Jestem teraz zupełnie inną osobą i innym graczem. Dlatego często trudno jest mi powiedzieć: „wow, jak ja to kiedyś robiłem”. Teraz myślę w zupełnie inny sposób. To oczywiste, że wtedy był na mnie boom i dobrą rzeczą jest to, że mieszkałem z rodzicami, miałem przyjaciół, dziewczynę. To pomogło mi być trochę spokojniejszym.

Czy poczułeś presją z powodu bycia na świeczniku?
Po treningu nadal chodziłem do parku spędzać czas z przyjaciółmi. Nie zrezygnowałem z tego. Kiedy pojechałem do Madrytu, to właśnie tam zauważyłem największą zmianę w moim życiu i wszystko zaczęło się rozwijać. Ale w Racingu byłem w domu, a Santander to małe miasto. Nadal miałem tych samych przyjaciół na unwiersytecie i chodziłem z nimi po treningach do uniwersyteckiej kawiarni. Miło to wspominam.

Jorge Valdano przyjechał zobaczyć się z tobą w Santander. Czy wywierał na ciebie dużą presję, abyś się z nim spotkał?
Tak, tak. Zdecydowanie. To był naprawdę skomplikowany czas. Mieliśmy październik czy listopad, kończył mi się kontrakt w czerwcu, a Racing nie zaoferował mi nowego. Zadzwoniłem do klubu i powiedziałem: Hej, mam 17 czy 18 lat, gram w Primera, a wy nie proponujecie mi nowej umowy, co się dzieje? Powiedzieli mi, żebym się nie martwił i mnie zbyli. To był dla mnie dość skomplikowany okres. Potem oczywiście nadszedł boom. Wtedy miałem okazję przejść do City, Chelsea, Realu, Barçy, Manchesteru United, wszystkich wielkich klubów. Nie wiedziałem, jaką decyzję podjąć. W domu każdego dnia mój ojciec odbierał telefony, bo to on mnie wtedy reprezentował. Więc to prawda, że było dość ciężko. W końcu zdecydowaliśmy się, a Valdano był tym, który nie przekonał i bardzo go lubię, wciąż z nim rozmawiam. Jest wspaniałą osobą.

Pamiętasz okładkę dziennika MARCA, która wywołała wiele zamieszania? Co oznaczało dla ciebie pocałowanie herbu Realu?
To są rzeczy, o których się nie wie... Nie mieliśmy pojęcia, nie wiedzieliśmy, co robić. Wówczas powiedzieli nam, że wyjdzie to w czerwcu, kiedy podpiszę kontrakt lub kiedy transfer zostanie oficjalnie ogłoszony. I opublikowali to następnego dnia. Więc byłem naiwny, prawda? To oczywiście nie przydarzyłoby mi się teraz. To są rzeczy, których się uczysz. Oczywiście ten czas był skomplikowany, ale teraz postrzegam go jako czas nauki, który sprawił, że dziś jestem, jaki jestem. 

Nagle znalazłeś się w medialnej wojnie pomiędzy dziennikami AS i MARCA.
Tak, tak, miałem trudny okres. Ten czas był bardzo trudny. Przy następnych meczach gdy wracałem na El Sardinero, atmosfera była dziwna. Ludzie nie znali historii, nie wiedzą na przykład, że dzwoniłem do Racingu, aby przedłużyć kontrakt, że chciałem podpisać nową umowę już kilka miesięcy wcześniej i tak dalej. W tamtym czasie Pernía, który był prezesem, dał mi wolną rękę. Jedyną rzeczą, której chciał, było wyciągnięcie za mnie pieniędzy i nie wiem dlaczego.  Ale tamta sytuacja też była normalna, bo w końcu tracisz kontrolę nad pewnymi rzeczami i sytuacja zaczyna cię przerastać. Ale jak powiedziałem, wiele się nauczyłem i teraz patrzę na to inaczej niż wtedy.

Zacząłeś dostrzegać, o co chodzi w dziennikarstwie.
Tak, teraz powiedziałbym, że ostatecznie każdy wykonuje swoją pracę i chce to zrobić jak najlepiej, rozumiem. Oczywiście zdarzają się sytuacje, gdy pewne rzeczy są pomijane. Ale cóż, to wszystko. Finalnie uczysz się również na podstawie decyzji, które podejmujesz. Zgadzasz się, aby przeprowadzić wywiad lub nie. W wielu momentach możesz zrobić coś głupiego i tyle, uczysz się.

W końcu przybyłeś do Realu latem i spotkałeś José Mourinho, choć co ciekawe, kiedy podpisywałeś kontrakt, trenerem był Manuel Pellegrini...
Szczerze mówiąc, podpisałem umowę w styczniu albo w lutym. Miałem też opcje przejścia do City lub Chelsea. Moi rodzice byli w kontakcie z Ancelottim, który wtedy prowadził Chelsea. Pamiętam, że City przyjechało do Santander i mieliśmy spotkanie i tak dalej. Zdecydowałem się przejść do Realu, ponieważ była to drużyna, która rozumiała, że chcę pozostać na wypożyczeniu w Racingu. Chciałem iść do Realu, ale też pozostać jeszcze na wypożyczeniu w Racingu przez kilka lat. Na przykład City, Chelsea czy United, chciały, żebym był od razu w ich drużynie. Chciałem grać jak najwięcej. A potem przybył Mourinho, powiedział, że muszę zostać i zostałem. Ostatecznie trochę z tego powodu. Szczerze mówiąc, nie podpisałem kontraktu z Realem, myśląc o tym, jakiego trenera tam będę miał. 

Chciałeś iść na wypożyczenie do Racingu, ale Mourinho poprosił cię o pozostanie...
Tak, ponieważ rozegrałem bardzo dobrą pretemporadę. W pierwszym meczu ligowym graliśmy na Majorce i wyszedłem w pierwszym składzie. A na ławce siedzieli Kaká, Özil... Wyobrażacie to sobie? Miałem 18 lat. Pamiętam, że nawet po tamtym spotkaniu skontaktowałem się z klubem i powiedziałem, że nadal uważam, iż muszę iść na wypożyczenie. Rozmawiałem z Mourinho, a on powiedział, że chce, abym został i tak właśnie będzie. Prawda jest taka, że nie żałuję tego. Ostatecznie myślę, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Wiele się nauczyłem. To był sezon spędzony z zawodnikami światowej klasy, obserwowałem ich pracę, widziałem to wszystko. To bardzo otworzyło mi oczy i myślę, że pomogło mi również uświadomić sobie, jak ważne jest to, co musisz zrobić, aby być profesjonalistą.

Czy było to pierwsze rozczarowanie trenerem lub elitarnym futbolem?
Nie, nie, nie, w żądnym wypadku. Myślę, że ostatecznie trenerzy chcą tego, co najlepsze dla ich drużyn. I nie jest to rozczarowanie, ponieważ rozumiem, że w Realu presja, pod którą się znajdujesz, nie jest łatwa. Teraz wiem, co muszę zrobić, aby dać z siebie 100%. Oczywiście gdybym przybył z tym doświadczeniem do Realu, byłoby zupełnie inaczej. Trafiłem tam, gdy byłem dzieckiem, wszystko było dla mnie nowe, nie wiedziałem, jak walczyć i odwrócić swoją sytuację, na przykład związaną z rzadkimi występami. Więc cóż, to wszystko. Niczego nie żałuję, a to było naprawdę niesamowite doświadczenie edukacyjne, chociaż brutalne. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!