Advertisement
Menu
/ marca.com

Florentino nie przegrywa batalii o przedłużenia kontraktów, o czym przekonali się… wszyscy

Twarde negocjacje z prezesem Realu Madryt nigdy nie kończyły się dobrze dla samych zawodników.

Foto: Florentino nie przegrywa batalii o przedłużenia kontraktów, o czym przekonali się… wszyscy
Fot. MARCA

Historia Viníciusa osiąga punkt wrzenia po najnowszych doniesieniach o zainteresowaniu Arabii Saudyjskiej jego sprowadzeniem „za wszelką cenę”. Kontrakt Brazylijczyka obowiązuje do czerwca 2027 roku i jeśli zdecyduje się na odejście z Realu Madryt, z pewnością nie zabraknie mu ofert. Jednak Królewscy, z Florentino Pérezem na czele, wielokrotnie mierzyli się z podobnymi sytuacjami – i za każdym razem kończyły się one tak samo, opisuje MARCA.

Florentino nie przegrywa batalii o przedłużenia kontraktów. Może przegrać walkę o jakiegoś zawodnika na rynku transferowym, ale w kwestii negocjacji z gwiazdami własnej drużyny jest bezlitosny. Piłkarze dobrze wiedzą, czego się spodziewać, kiedy pukają do drzwi jego gabinetu, zauważa MARCA.

Ostrzeżenie Makélélé
Claude Makélélé na własnej skórze przekonał się o determinacji Florentino Péreza. Francuz próbował wymusić podwyżkę, a nawet odmówił treningów z drużyną, stawiając klub pod ścianą. Prezes Królewskich nie ugiął się pod presją i sprzedał pomocnika do Chelsea za 20 milionów euro. „Chciał zarabiać połowę tego, co Zidane. To było niemożliwe” – mówił Florentino w wywiadzie dla L’Équipe.

Özil i „upór” jego ojca
Podobny błąd popełnił Mesut Özil, który próbował zmusić Real Madryt do podwyżki. Tym razem główną rolę odegrał ojciec Niemca, który chciał wykorzystać swoją pozycję i wywalczyć lepsze warunki dla syna. „Mój ojciec nie jest doskonały, a negocjacje go przerosły. Nie chodziło o chciwość – po prostu prosiliśmy o coś, co uznawaliśmy za sprawiedliwe, ale tego nie dostaliśmy. Bycie upartym wobec Florentino to nie jest najlepszy pomysł” – przyznał sam Özil. Wynik tej historii jest dobrze znany: transfer do Arsenalu za prawie 50 milionów euro i kariera, która nigdy już nie nabrała takiego rozpędu jak w Madrycie.

Di María i strategia, która nie zadziałała
Kolejną gwiazdą, która rozbiła się o mur, był Ángel Di María. Argentyńczyk po triumfie w Lidze Mistrzów liczył na gest ze strony zarządu, który nigdy nie nadszedł. „Po zdobyciu La Décimy pojechałem na mundial z nadzieją na znak od klubu, ale nic takiego się nie wydarzyło. Niestety, nie byłem ulubieńcem pewnej osoby. Chciałem tylko sprawiedliwego traktowania” – tłumaczył później.

Finalnie Królewscy sprzedali go do Manchesteru United za 84 miliony euro, ale w Anglii Di María nigdy nie zbliżył się do formy, jaką prezentował w Madrycie.

Bomba od CR7
Najgłośniejszym przypadkiem był jednak Cristiano Ronaldo, który tuż po zdobyciu swojej czwartej Ligi Mistrzów z Realem Madryt zrzucił prawdziwą bombę.

Kilka miesięcy wcześniej Florentino Pérez odmówił podwyżki, która zbliżyłaby Portugalczyka do zarobków Neymara i Messiego, co doprowadziło go do furii. „Florentino zgodził się na moje odejście, choć nie zachował się dobrze podczas negocjacji. Potem chciał się wycofać, ale ja dałem już słowo Juventusowi” – mówił CR7 w wywiadzie dla telewizji La Sexta.

Nie było jednak żadnego dramatu – prezes Realu Madryt wskazał legendzie Los Blancos drzwi wyjściowe i zaakceptował transfer do Juventusu za 100 milionów euro. Od tego czasu Cristiano nigdy więcej nie podniósł trofeum Ligi Mistrzów.

„Termin ważności” Ramosa
Sergio Ramos był (przed)ostatnim, który próbował wygrać batalię z klubem, któremu poświęcił większość kariery. Wstrzymywał podpisanie nowej umowy i przeciągał negocjacje do granic możliwości. Tak opisywał sytuację przy pożegnaniu: „Klub zaproponował mi roczny kontrakt z obniżką pensji. Ja poprosiłem o dwa lata. To nie były negocjacje o pieniądze. W końcu zgodziłem się na warunki klubu, ale usłyszałem, że oferta już nie obowiązuje. Podobno miała termin ważności, ale ja o tym nie wiedziałem”.

Ramos trafił do Paris Saint-Germain, gdzie spędził dwa sezony, następnie wrócił do Sevilli, a obecnie występuje w barwach meksykańskiego Rayados de Monterrey, podsumowuje MARCA.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!