Monreal: Jestem przekonany, że Real Madryt będzie cierpiał na El Sadar
Enrique Martín Monreal to jedna z ważniejszych postaci w historii Osasuny. Jako piłkarz w latach 1979-1988 rozegrał w klubie 390 oficjalnych meczów i zdobył 82 bramki. Następnie już jako trener uchronił drużynę przed spadkiem do Segunda B, a w 2016 roku wywalczył awans do Primera División. W przeddzień starcia z Realem Madryt na El Sadar w Pampelunie udzielił wywiadu dziennikowi AS.

Enrique Martín Monreal. (fot. X)
Pan wiele razy mierzył się z Realem Madryt. Jakie ma pan wspomnienia z tamtych meczów?
Mecze z tymi wielkimi drużynami zawsze są inne. Konotacje są zupełnie inne względem jakiegokolwiek innego meczu. Wydźwięk tych spotkań jest wielki, a to jest szczególną motywacją i dla zawodników, i dla kibiców. Za moich czasów to był mecz, w którym wybaczano ci wszystkie błędy. W nim nic nie musisz, a to sprawia, że ośmielasz się na więcej, nad niczym się nie zastanawiasz. A gdy się nie zastanawiasz, to zazwyczaj grasz lepiej. I tak też było z nami. Przyjeżdżali Real Madryt czy Barcelona i graliśmy dobrze. Teraz też tak jest. Nie ma drużyny, która nie zagrałaby dobrze z Realem Madryt czy z Barceloną. Problem leży w punktowaniu. Musi się zbiec ze sobą wiele czynników – twój bramkarz musi bronić wszystko, drużyna przeciwna musi być nieskuteczna, a ty na dwie okazje musisz wykorzystać trzy. Gdy chcesz zachować taką dyspozycję mentalną na drużyny z „twojej ligi”, to wszystko się zmienia, zaczynając od samej atmosfery. To nie to samo, gdy przyjeżdża Real Madryt czy Barcelona, a zupełnie inna drużyna. W starciach z innymi masz obowiązek, a z wielkimi masz wielką ekscytację, aby zrobić coś dobrze. W tym sezonie pokonaliśmy tutaj Barcelonę i Real Madryt na pewno będzie cierpiał, ponieważ kibice będą naciskać, a jednocześnie Osasuna bardzo dobrze sobie radzi.
Zapadł panu w pamięci szczególnie jakiś jeden konkretny mecz lub jakaś anegdota?
Pamiętam, gdy raz na murawę została wrzucona śrubka. Myślę, że na bramce był wtedy Agustín. To były czasy Valdano, Santillany, Juanito… To była zupełnie inna epoka w porównaniu z obecnymi czasami. To były czasy, na początku i w połowie lat 80., w których tematy społeczne były bardzo drażliwe i to wszystko przenosiło się trochę na boisko. A Real Madryt był drużyną ze stolicy… To później się zmieniało. Napięcie społeczne coraz bardziej słabło, aż całkowicie zniknęło. Za czasów Figo i pozostałych ten temat już całkowicie się zmienił. Teraz Real Madryt przylatuje do Pampeluny i ludzie jadą ich przywitać na lotnisku. Lata temu to było nie do pomyślenia.
Intensywność, z jaką El Sadar przyjmuje Real Madryt, również się zmniejszyła.
Teraz nadepnięcie rywala jest prawie wyrzuceniem z boiska. Nawet nie chcę ci opowiadać, jak to wyglądało wcześniej. To były inne czasy. Ludzie wchodzili na barierki i emanowała z nich duża agresja. Dla zawodników drużyny przeciwnej to była bardzo trudna atmosfera. Nam ta agresja służyła, dodawała nam skrzydeł. Graliśmy na maksa. Atmosfera wpływała na wszystko.
Wie pan, jak to jest pokonać Real Madryt, a nawet strzelić mu gola.
Tak. Każdy piłkarz w meczu z tym wielkim rywalem marzy o tym, aby rozegrać dobre spotkanie, ponieważ wiąże się to z dużym wydźwiękiem na wszystkich poziomach. To była ta dodatkowa motywacja. To inne mecze. Miałem to szczęście, że mogłem strzelać z Realem Madryt, z Barceloną… Również asystowałem, co było jedną z moich specjalności – asysty do Iriguibela, do Etxeberrii, którzy byli oficjalnymi goleadorami drużyny. Mam dobre wspomnienia. Miałem również to szczęście, aby zagrać w reprezentacji. W tamtych czasach praktycznie wszyscy piłkarze reprezentacji byli z Barcelony, Atlético Madryt lub Realu Madryt. Teraz jest większa globalizacja, wszystko jest bardziej otwarte. Wcześniej musiałeś się naprawdę bardzo mocno wyróżniać, aby otrzymać powołanie. Ja miałem szczęście, że otrzymałem dwa powołania i mogłem dzielić te chwile z wielkimi zawodnikami. To było niesamowite doświadczenie. Nawiązałem dobre relacje z Julio Alberto, z Juanito… Juanito przyjeżdżał na sanfermines i świetnie spędzaliśmy ten czas. To był piękny etap.
Była szansa na to, aby przeszedł pan do Realu Madryt. Dlaczego do tego nie doszło?
W tamtym czasie istniało prawo zatrzymania zawodnika i prezes nie zgodził się na mój transfer. Oddał ten temat w ręce walnego zgromadzenia, a na walnym zgromadzeniu zawsze wygrywa ten, kto przychodzi z daną kwestią. Ostatecznie to ja pozostałem bez tej opcji. Ale życie toczyło się dalej i trzeba umieć zachować optymizm. Możliwe, że to niewiele, ale myślę, że nie każdy piłkarz może powiedzieć, że mógł przejść do tak wielkiego klubu jak Real Madryt.
Czy kiedykolwiek się pan zastanawiał nad tym, jak mogłaby wyglądać pańska kariera, gdyby przeszedł pan do Realu Madryt?
Jestem przekonany, że dużo bardziej bym się rozwinął, ponieważ możliwości na wszystkich poziomach były dużo większe. To normalne, że gdy zawodnik Osasuny przechodzi do Realu Madryt, to się rozwija, chociaż wówczas trudności również są większe. Myślę, że mógłbym tam zatriumfować, ale skończyło się na niczym. Było mi bardzo ciężko, ale to nikogo nie interesowało. Mimo to jestem zadowolony z tego, jak wyglądała moja kariera piłkarska.
Patrząc już na ten sobotni mecz – jak pan widzi Real Madryt?
Od Realu Madryt zawsze oczekuje się dobrej gry. Po poprawie nastrojów po zwycięstwie z City na pewno niczego nikomu nie podarują. Ale jestem też przekonany, że Real Madryt będzie cierpiał na El Sadar, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Osasuna gra bardzo dobrze, jest kompaktową drużyną, która przy wsparciu kibiców zmusi Real Madryt do cierpienia. Ale to wszystko sprowadza się zawsze do tego samego – to drużyna, która ma zawodników robiących różnicę w kluczowych momentach i w każdej chwili mogą wygrać mecz. Jestem przekonany, że to będzie wielki mecz i że Osasuna zagra fenomenalnie, ale Real Madryt ma najlepszych piłkarzy na świecie. To będzie wyrównany mecz i miejmy nadzieję, że szczegóły będą sprzyjać Osasunie.
Osasuna zwłaszcza u siebie radzi sobie naprawdę dobrze. Widzi pan szansę na to, aby wyciągnąć z tego meczu coś pozytywnego?
Tak. Myślę, że Osasuna jest drużyną, która ma szacunek wszystkich ekip Primera División wywalczony właśnie na boisku. Wywalczyli to sobie z Jagobą i teraz kontynuują to z Vicente. Każdy zdaje sobie z tego sprawę, ale to też drużyna, która mecz za meczem udowadnia to wszystko, o czym rozmawiamy. Nikt im niczego nie daje za darmo. Bardzo dobrze pracują i drużyna jest w dobrej sytuacji, aby podejść do drugiej połowy sezonu i rozstrzygnąć swoje przeznaczenie. To bardzo solidna i budząca duże nadzieje drużyna.
Gdy trenował pan Osasunę, to ciężko pan to znosił na ławce. Teraz oglądając mecze z trybun jest ta sama intensywność?
Teraz oglądam to w dużo chłodniejszy sposób. Ale serce zawsze jest obecne i chcesz, aby poszło jak najlepiej, aby wygrywali, aby drużyna osiągała swoje cele… Ale ogólna analiza jest teraz bardziej obiektywna, patrzysz na to z dystansu. Z zewnątrz widać więcej.
Gdyby był pan teraz trenerem Osasuny, to co by pan powiedział swoim zawodnikom przed starciem z taką drużyną jak Real Madryt?
Myślę, że to taki mecz, w którym tego typu kwestie mają najmniejsze znaczenie. Wszyscy są nakręceni i zmotywowani. Powiedziałbym to, co zawsze. Że trzeba robić to samo, co doprowadziło mnie właśnie tutaj. Wszystko rozbija się o skuteczność z przodu i sposób bronienia.
Który zawodnik Realu Madryt wzbudza w panu poczucie największego niebezpieczeństwa?
Do spotkania z City Real Madryt wydawał się bardziej kruchy, ale gdy oglądasz ten mecz… Ci z przodu zaczęli funkcjonować. Masz naprzeciwko Mbappé, Viníciusa, Rodrygo… Szanujemy ich, ale trzeba spróbować ich zatrzymać. My mamy Budimira, który jest jednym z najlepszych strzelców La Ligi, mamy piłkarzy z jakością w środku pola… Ale Real Madryt ma świetnych zawodników w każdej linii. Mają również tych młodszych o dużej jakości. Real Madryt wydaje duże pieniądze na transfery, dlatego wychowankom trudniej jest awansować do pierwszego zespołu. Ale widzę zawodników Castilli, którzy już za kilka lat…
Odchodząc od tematu meczu – w tym roku są wybory na prezesa Osasuny i mówi się, że pan mógłby dołączyć do czyjejś kandydatury. Jest coś na rzeczy?
Na dzisiaj moje priorytety są inne, ale jutro… Nie mam pojęcia. Nie wiem. Zawsze powtarzam, że zjedzmy obiad, a później zobaczymy, co będzie na kolację, ponieważ życie jest nieprzewidywalne i nauczyłem się tego, że niektóre plany mogą być krótkie i intensywne. Nie mam pojęcia, co będę robił jutro. Dla mnie najważniejsza jest swoboda i na ten moment ją mam. To tematy, które w tym momencie nie są dla mnie priorytetem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze