Advertisement
Menu
/ relevo.com

Moha Ramos: Zachowywałem się w sposób, w jaki nie powinienem, i życie pokazało mi, że to nie tak działa

Moha Ramos udzielił wywiadu portalowi Relevo. Wychowanek Realu Madryt odpowiadał między innymi o swoich przeżyciach związanych z aresztowaniem.

Foto: Moha Ramos: Zachowywałem się w sposób, w jaki nie powinienem, i życie pokazało mi, że to nie tak działa
Moha Ramos podczas pobytu w Realu Madryt w 2017 roku. (fot. Getty Images)

Czy jest Moha sprzed 27 lipca i Moha po tej dacie?
(27 lipca trafił do więzienia za przestępstwo przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji)

Tak, jest Moha sprzed i Moha po tej dacie, bo wierzę, że to, co cię spotyka w życiu, zmienia sposób, w jaki patrzysz na rzeczywistość. Nagle zaczynasz dostrzegać wszystko inaczej, mieć inną perspektywę. Wydarzyły się rzeczy, które zmusiły mnie do refleksji, do zastanowienia się nad sobą. Tak, zmieniłem się, bo od pewnego czasu ani nie myślę, ani nie zachowuję się tak jak dawniej.

Kiedy patrzysz w przyszłość, co widzisz?
Widzę ten sam sen, który mam, odkąd pamiętam. Zawsze chciałem być piłkarzem i osiągnąć w tym sporcie jak najwięcej. Wciąż wierzę, że mogę wrócić do gry na najwyższym poziomie. Klub ponownie daje mi tę szansę. Tym razem jednak mam wartości, których wcześniej mi brakowało, i może właśnie dzięki nim będę mógł spełnić swoje marzenie.

A kiedy patrzysz w przeszłość?
Widzę chłopaka bez doświadczenia, który nie rozumiał sytuacji ani tego, co działo się wokół niego.

Jego historia zaczyna się w wieku 14 lat w Realu Madryt, a kończy w wieku 19. Przeszedł drogę od nieba do wyjścia tylnymi drzwiami. Przez pięć lat przeżył najlepsze chwile swojego życia, ale także te najgorsze. W wieku 16 lat, dzięki Llopisowi, trenerowi bramkarzy pierwszej drużyny, zaczął trenować z zespołem Zidane’a, który zdobywał trofea. Gdy miał 17 lat, znalazł się w kadrze na Klubowe Mistrzostwa Świata, które Real wygrał pod wodzą Solariego. I właśnie wtedy stracił orientację.

Byłeś bardzo młody. Jak sobie z tym radziłeś?
Szczerze mówiąc, nigdy nie udało mi się tego naprawdę poukładać. Gdyby było inaczej, dziś rozmawialibyśmy o zupełnie innej historii. Nie potrafiłem sobie poradzić z tym, co działo się wokół mnie. Byłem bardzo naiwnym chłopakiem. Nie do końca w to wszystko wierzyłem. Może właśnie tego mi brakowało – przekonania, zrozumienia odpowiedzialności, jaka wiązała się z byciem w tej drużynie. To było jak film, ale nie umiałem go przełożyć na rzeczywistość. Po drodze wydarzyły się rzeczy, które mnie naznaczyły.

Co sprawiło, że przestałeś być częścią pierwszej drużyny?
Moje codzienne zachowanie. Może zacząłem wierzyć, że już jestem jednym z nich, że należę do pierwszego zespołu, choć tak naprawdę niczego jeszcze nie osiągnąłem. Zachowywałem się w sposób, w jaki nie powinienem, i życie pokazało mi, że to nie tak działa.

W tamtym momencie nikt nie próbował ci uświadomić, co się dzieje?
Wszyscy chcieli mi pomóc. Wydawało mi się, że to rozumiem, że życie wygląda inaczej. Dopiero z biegiem lat uświadamiasz sobie, że wszystko ma swoje konsekwencje, że prędzej czy później rzeczy same się układają. Nieważne, jak dobry jesteś i kim jesteś – życie i tak cię ustawi tam, gdzie powinieneś być. Nie potrafiłem tego dostrzec, nie rozumiałem, co mnie otacza i z czym wiąże się życie na takim poziomie. Nie mogę obwiniać nikogo poza sobą. Jestem jedyną osobą odpowiedzialną za swoje czyny. Żałuję, że nie zdałem sobie z tego sprawy wcześniej. Zrzucanie winy na innych niczego nie zmieni. Chodzi o to, żeby zaakceptować, że nie umiałem sobie z tym poradzić tak, jak teraz podchodzę do życia. Trzeba doświadczyć pewnych rzeczy, żeby naprawdę zrozumieć, jak działa świat.

W styczniową noc 2019 roku spowodował wypadek samochodowy – uderzył w taksówkę, a kierowca trafił do szpitala. Badanie wykazało, że prowadził pod wpływem alkoholu. Od tego momentu jego obecność w pierwszym zespole stała się coraz rzadsza. Ten epizod okazał się kluczowy – w lecie tamtego roku odszedł z Realu Madryt. To również było początkiem wydarzeń, które doprowadziły do jego późniejszego osadzenia w więzieniu 27 lipca.

Co się wtedy stało?
Wypadek, jak każdy inny. Wszystko ma swoje konsekwencje i każdy odpowiada za własne czyny. To wydarzenie miało ogromny wpływ. Uczestniczenie w czymś takim jako zawodnik takiego klubu…

To był punkt, z którego nie było już odwrotu?
Być może. To była suma wielu czynników, które doprowadziły do przełomowego momentu.

Nie potraktowałeś tego jako poważnego ostrzeżenia?
To było bardzo poważne ostrzeżenie, ale niewiedza, niechęć do zaakceptowania tego, co się dzieje, sprawiły, że odwróciłem wzrok i szedłem dalej swoją drogą. Dopiero gdy człowiek zaczyna dostrzegać, że jego decyzje nie są właściwe, zaczyna się zmiana. Chciałbyś cofnąć czas, ale nie możesz – życie toczy się dalej. Dopóki nie staniesz twarzą w twarz z rzeczywistością i nie weźmiesz odpowiedzialności, nic się nie zmieni. Nie wiem, co by się ze mną stało, gdyby to wszystko mnie nie spotkało. Może dalej szedłbym tą samą ścieżką i skończyłoby się jeszcze gorzej.

Gorzej? W jakim sensie?
Pozostałbym ignorantem życiowym. Trzeba dorosnąć i zrozumieć, że życie to coś zupełnie innego. W tym świecie nic nie jest dane za darmo.

Po tamtym okresie zaczął tułać się po różnych klubach, przechodząc z jednej drużyny do drugiej. Niechętnie o tym mówi. Trafił na wypożyczenia do Birmingham, gdzie grał z Bellinghamem, oraz do Realu Unión. W 2020 roku podpisał trzyletni kontrakt z Racingiem Santander, ale po czterech miesiącach odszedł. – Nie lubię o tym mówić. Nie wiem, czy to była depresja, ale czułem się rozczarowany sobą i tym, jak zmarnowałem szanse, które kiedyś dostałem – przyznaje. Rozwiązał kontrakt i wrócił do domu. Próbował odbudować się w Avilés Industrial, potem w Las Palmas B, aż w 2023 roku ponownie trafił na Teneryfę.

Masz poczucie, że marnowałeś kolejne szanse?
Tak. Życie pędzi, a ja już nie mam 20 lat. Ale teraz jestem w domu i znowu odnalazłem siebie – jako człowieka i jako piłkarza. Życie postawiło mnie we właściwym miejscu i w odpowiednim momencie. Czuję się niesamowicie szczęśliwy, że po tym wszystkim, co mnie spotkało, klub dał mi kolejną szansę, uwierzył we mnie i pozwolił mi znów być piłkarzem. Będę za to wdzięczny na zawsze. Chcę odwdzięczyć się za to, co dla mnie robią, z całych sił i z całego serca.

To, co się wydarzyło, to konsekwencja wyroku za wypadek w Madrycie. 27 lipca trafił do więzienia na cztery miesiące – kara była zawieszona, dopóki nie popełniłby kolejnego wykroczenia drogowego. W sezonie 2022/23, grając w Las Palmas, prowadził samochód bez prawa jazdy. Informacja o jego skazaniu nigdy do niego nie dotarła. Dlatego gdy zameldował się w hotelu na Lanzarote przed sparingiem Tenerife B z Uniónem Yaiza, system wysłał alert, a Guardia Civil zatrzymała go w przerwie meczu.

Jak to wspominasz?
Mógłbym opowiadać o tym na tysiąc sposobów. To coś, czego nie życzyłbym nikomu, nawet największemu wrogowi. Nie spodziewałem się tego, bo miałem już poukładane życie. Wtedy byłem w zupełnie innym miejscu – z żoną, rodziną, poświęcony w pełni pracy. I nagle znalazłem się w tej sytuacji… Jak już wcześniej mówiłem, na koniec dnia jesteśmy tylko… ehhh… Nie spodziewałem się tego. Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba. Chodziło o sprawę sprzed lat, o tamten wypadek. I nagle przeżywasz koszmar. Jestem na obozie przygotowawczym, gramy mecz, a w przerwie podchodzą do mnie funkcjonariusze i mówią, że muszę z nimi pójść. W takiej chwili ogarnia cię szok, niepewność – co się stało? „Przecież nikogo nie zabiłem”… I zaczyna się droga przez mękę, która trwała około miesiąca. A mimo to, uwierz mi, jestem za to wdzięczny. To doświadczenie zmusiło mnie do podjęcia wewnętrznej decyzji – czy się poddaję, czy wręcz przeciwnie, zmieniam nastawienie i staję się silniejszy. Dobrze je wykorzystałem, umiałem odpowiednio je przetworzyć. Wzmocniło mnie psychicznie bardziej, niż sądziłem. Dziś mam mentalność ze stali. Nie wiem, ilu ludzi po tym, co przeszedłem, byłoby w stanie stać twardo na nogach i mieć jasny cel przed sobą.

Jak przetwarzasz w głowie to, że rano rozgrywasz mecz, a wieczorem jesteś już w celi?
Pierwsze dni były dla mnie szokiem. Nie rozumiałem, co się dzieje. Ale z każdym kolejnym stawałem się silniejszy. Działy się rzeczy, o których nikt nie wie i których większość ludzi nigdy nie doświadczy. Trzymałem się, bo trenowałem – ćwiczyłem cały czas, nawet w celi. Nie miałem żadnych specjalnych przywilejów, ale pozwolono mi wykonywać ćwiczenia, co bardzo mi pomogło. Wszyscy, których tam spotkałem, starali się mi pomóc – oczywiście tylko ci, których sam dopuściłem do siebie. Starałem się odciąć od wszystkiego, co mnie otaczało. Czytałem. Dużo myślałem, prowadziłem wewnętrzne rozmowy.

Co mówiłeś wtedy sam do siebie?
Zadawałem sobie wiele pytań: „Czego chcę od życia? Jak ma wyglądać moja przyszłość?”. W takich momentach doceniasz najmniejsze rzeczy w swoim codziennym życiu. Może właśnie dlatego teraz wszystko ma dla mnie większy sens. Doceniam każdy poranek, kiedy mogę robić to, co kocham – grać w piłkę. Nawet to, że mogę powiedzieć „dzień dobry” mojej żonie. Tam dni miały po 72 godziny. Czy płakałem? Tak, dużo. Ale to część procesu – trzeba wyrzucić z siebie to, co w sobie nosisz. Nawet jeśli były to rzeczy, które tkwiły we mnie przez lata.

Jak wygląda ten moment, gdy wychodzisz z więzienia?
Szczerze mówiąc, wyszedłem z mentalnością ze stali. Czułem, że chcę pochłonąć życie, wykorzystać każdą sekundę. Nawet ta rozmowa z tobą ma dla mnie wartość. Kiedyś nie zwracałem uwagi na drobne rzeczy, które działy się wokół mnie. Teraz wszystko ma dla mnie sens.

Tenerife na ciebie zaczekało.
Klub był kluczowy w całej tej historii. Czuję się niesamowicie szczęśliwy, że mogę każdego ranka wstawać i iść na trening, że są ludzie, którzy we mnie wierzą i stoją za mną. W takich momentach widzisz, kto naprawdę jest przy tobie, a kto nie. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo jestem za to wdzięczny.

Gdy się nad tym zastanowić – jeszcze kilka miesięcy temu byłeś w więzieniu, a teraz jesteś w pierwszej drużynie Tenerife i bliżej debiutu w profesjonalnej piłce niż kiedykolwiek.
Niesamowite, prawda? Właśnie taka jest natura życia – w mgnieniu oka wszystko może się zmienić. Trzeba mieć tego świadomość, doceniać każdy, nawet najmniejszy szczegół i szanować to, co mamy. Przede wszystkim – cenić wolność.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!