„Klub prosi Ancelottiego o kolejny cud”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat meczu z Leganés i trudnej sytuacji drużyny Carlo Ancelottiego w obliczu nadchodzących potyczek z Atlético i Manchesterem City. Przedstawiamy spostrzeżenia dziennikarza.

Carlo Ancelotti. (fot. Getty Images)
To, co zaczęło się jako przewidywana szansa dla wychowanka, Jacobo Ramóna, zakończyło się w niespodziewany sposób, gdy inny produkt z Valdebebas znalazł się w centrum uwagi w ekstremalnej sytuacji. Gonzalo zapewnił Realowi Madryt awans do półfinału Pucharu Króla w doliczonym czasie gry, zdobywając fantastyczną bramkę głową, której nie zapomni do końca życia, nawet mimo czterech goli strzelonych pięć dni wcześniej w barwach Castilli. W momencie, gdy Los Blancos najbardziej potrzebowali wkładu młodych zawodników, to właśnie napastnik przyniósł radość i kwalifikację. Taki jest futbol.
Po pokonaniu Leganés w pucharowej rywalizacji, z pewnym trudem, ale ze szczęśliwym finałem, wiadomości nie napawają nadzieją w kontekście nadchodzących wyzwań w La Lidze i Lidze Mistrzów oraz ograniczonych zasobów, jakimi dysponuje drużyna. Mowa o obronie, bo z przodu dynamitu nie brakuje. Z tak niezrównoważoną kadrą Real Madryt zajdzie tak daleko, jak poniosą go jego ekskluzywni napastnicy, ponieważ nieliczni zdrowi obrońcy ledwo utrzymują zespół w ryzach z tyłu. Na domiar złego, nie należy spodziewać się większej solidarności ze strony ofensywnych piłkarzy w zadaniach defensywnych (z wyjątkiem Bellinghama). Na tym etapie jasne jest, że apel Ancelottiego o zaangażowanie i poświęcenie najwyraźniej nie trafia do więcej niż jednego gracza. Poczynając od Viníciusa, który kiedy nie ma piłki przy nodze, lekceważy wszystko i wszystkich. Przykładem tego było wczorajsze skarcenie go przez Modricia na dziesięć minut przed końcem spotkania.
Przejdźmy jednak do obrony. Wczorajszy eksperyment z konieczności z Jacobo Ramónem i Asencio potwierdził to, czego można było się spodziewać: nie są jeszcze gotowi na sprostanie wymaganiom derbów, a tym bardziej konfrontacji z City Pepa Guardioli w Manchesterze. Przy Haalandzie nie ma miejsca na żadne testy. Zwłaszcza jeśli chodzi o Jacobo, który do wczoraj rozegrał 12 minut w pierwszej drużynie. W piłce nożnej na najwyższym poziomie nie można wymagać cudów, szczególnie nie cały czas, choć właśnie o to klub prosi Ancelottiego. Trener nie będzie miał innego wyjścia, jak tylko wystawić Tchouaméniego na pozycji stopera, mimo że i on nie daje zbyt wielu gwarancji. Asencio, który wczoraj zagrał słabo, również nie jest najpewniejszy, ale korzystasz z tego, co masz. A prawda jest taka, że to wydaje się zbyt mało, by udźwignąć takie wymagania.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze