Advertisement
Menu
/ marca.com

Betonowa polityka

Wielka wpadka z Espanyolem nie zmienia planu działaczy. Choć drużyna wydaje się potrzebować wzmocnień jak rzadko kiedy, klub nie nie zamierza schodzić z obranej lata temu ścieżki, pisze MARCA.

Foto: Betonowa polityka
Antonio Rüdiger. (fot. Getty Images)

W biurach na Bernabéu od niemal dekady sztywno trzymają się swojego planu, a prasa i kibice nie są w stanie wywrzeć na włodarzach żadnego nacisku. Nawet wątpliwości, jakie budzi postawa czysto sportowa, nie skłaniają zarządu do głębszej refleksji. Strategia opracowana lata temu pozostaje nienaruszalna. 

W ostatnich sezonach Real przedłużył kontrakty z najważniejszymi piłkarzami w najodpowiedniejszych swoim zdaniem momentach. Dziś różnica polega jednak an tym, że na rynku pojawili się Saudyjczycy, którzy dzięki swojej finansowej potędze są zdolni wywierać realną presję na klubach. W Madrycie mimo to pozostają spokojni. Florentino i jego świta widzą w tym co najwyżej pozorne groźby bez tendencji do realizacji. 

Vinícius zdążył już jasno przekazać, że jego przyszłość związana będzie z Realem Madryt. Brazylijczyk rozwiał wszelkie wątpliwości i chce nadal zdobywać trofea w białej koszulce. Klub ze swojej strony gwarantuje mu bezwarunkowe wsparcie. Sam piłkarz odwzajemnia uczucie i doskonale zdaje sobie sprawę, że to dzięki Królewskim był w stanie wdrapać się na sam szczyt. Latem działacze rozpoczną z atakującym rozmowy w sprawie nowego kontraktu, które najpewniej zakończą się sukcesem. Najpierw jednak trzeba zaczekać na odpowiedni moment. 

Względem pozostałych zawodników podejście jest równie przejrzyste. Każdy zostanie wysłuchany, ale to klub będzie decydował, kiedy dojdzie do rozmowy. Wszystko na podstawie wyników sportowych i finansowych, czy komuś się to podoba, czy też nie. Dygnitarzom nie podoba się zaś na pewno to, że pewne sprawy wyciąga się w środku sezonu, co może mieć wpływ na piłkarzy. Być może efekt tego widzieliśmy właśnie wczoraj. 

Nie jest tajemnicą, że kontuzje Militão i Carvajala, a teraz także Rüdigera sprawiają, że Ancelotti z otwartymi ramionami przywitałby wzmocnienia w obronie. Klub rozumie te potrzeby, dlatego też chciał przyspieszyć przybycie Alexandra-Arnolda, ale Liverpool nie był skłonny negocjować. Real natomiast nie zamierzał przystawać na warunki stawiane przez The Reds. W podobny sposób potoczyła się sprawa Daviesa, z tą różnicą, że Kanadyjczyk nie trafi do Madrytu nie tylko zimą, lecz w ogóle. 

Zarząd rozważał też wypożyczenia, ale żadna opcja nie była wystarczająco przekonująca. Tak oto koniec końców Ancelotti pozostaje ze swoimi problemami sam. Włoch będzie musiał znaleźć wyjście z sytuacji w obrębie dostępnych środków i wewnątrz dotkniętej szatni. Nie ma innego rozwiązania. Niewiele jednak wskazuje, by tym razem udało się wynaleźć jakieś cudowne lekarstwo. W kadrze brakuje obrońców, a fantastyczna czwórka w ofensywie nie zawsze będzie gwarantować powodzenie. Wczoraj z twarzą wyszedł z niej jedynie Rodrygo. Porażki takie, jak ta z Espanyolem są bolesne. I choć dają do myślenia, to jednak dla działaczy nie są wystarczającym argumentem, by nagiąć sztywną politykę transferową, kończy MARCA

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!