Illarramendi: W Realu Madryt czułem, że tracę wiarę w siebie
34-latek, pozostający obecnie bez klubu po wygaśnięciu jego umowy z FC Dallas, w wywiadzie dla Relevo podsumowywał swoją piłkarską karierę. Przedstawiamy, co miał do powiedzenia o dwuletnim (2013-2015) nieudanym okresie w barwach Realu Madryt.
Asier Illarramendi w sezonie 2014/15. (fot. Getty Images)
Jednym z cierni, które najgłębiej tkwią w twoim boku, jest z pewnością czas spędzony w Realu Madryt. Patrzysz wstecz i co myślisz?
To było negatywne doświadczenie, ale pomogło mi rozwinąć się pod względem piłkarskim i osobistym. To, co mi się przytrafiło, było czymś, czego do tamtej pory nie czułem, a kiedy przytrafia ci się to po raz pierwszy, nie wiesz, jak zareagować, jak sobie z tym poradzić. Doszło do tego, że nie byłem sobą, kiedy wychodziłem na boisko. Cierpisz, próbujesz sobie poradzić, ale prawdą jest, że czasami musisz wezwać na pomoc ekspertów i tak właśnie zrobiłem. Z pewnością mogłem cieszyć się tym okresem w inny sposób, ale ostatecznie zrozumiałem, przez całe życie są rzeczy, które możesz wybrać i inne, których nie powinieneś. To mnie zmieniło, pomogło mi stać się najlepszą wersją siebie. Pomogło mi się uczyć, a teraz patrzę wstecz i widzę nawet, że wiele się nauczyłem dzięki tamtej sytuacji.
Co czułeś? Strach?
Strach przed błędem. Czułem, że tracę wiarę w siebie, że mam wątpliwości. Zadawałem sobie pytania, by sprawdzić, czy będę w stanie być tym, kim jestem, być graczem, jakim jestem w oczach wielu. Nie jest łatwo w wieku 23 lat nosić to wszystko w sobie. W dzisiejszych czasach jest też więcej ekspertów, którzy ci pomagają. Wszyscy starali się, abym był gotowy na sto procent, ale pod względem fizycznym. A ja uważam, że najważniejsza jest głowa. Więc tak, to prawda, że moja głowa mnie zawiodła, ale cóż, chcę powiedzieć, że ostatecznie uczysz się więcej ze złych rzeczy i złych doświadczeń, ponieważ, myślisz o nich więcej niż o pozytywach.
Czy zabrakło ci pomocy psychologicznej?
Byłem osobą, która trzymała swoje problemy w sobie. To było dla mnie trudne. Nie mieliśmy psychologa, ale prawdą jest, że mieliśmy do pomocy Javiego Garcíę Colla, który był kiedyś zawodowym koszykarzem. Mniej więcej wiedział, co czujemy, a poza tym ukończył kursy trenerskie. Miał dar i potrafił dostrzec, kto cierpi, a kto dobrze się czuje. Pewnego dnia zadzwonił do mnie i w rezultacie zaczęliśmy budować zdrową relację, a on stopniowo wydobywał o wszystko, co miałem w głowie i prawda jest taka, że bardzo mi pomógł.
Czy miałeś okazję cieszyć się futbolem podczas swojego pobytu w Realu Madryt?
Kiedy czujesz, że nie dajesz z siebie stu procent i nie pokazujesz wszystkiego, co potrafisz, to prawda jest taka, że futbol nie sprawia ci przyjemności. Wtedy, gdy wychodzisz na boisko, ono cię zjada. To właśnie przytrafiło mi się w tamtym czasie. Nie cieszyłem się piłką jak rok wcześniej w Realu Sociedad.
Czy czułeś się źle traktowany w Realu Madryt?
Tam, na koniec dnia, wymagają od ciebie wyników. Kiedy przybyłem, jestem pewien, że oczekiwali ode mnie czegoś więcej, a początki nie były łatwe i zostałem za to ukarany. Tam, od pierwszej chwili, wymagają wyników, a kiedy sprawy idą źle, prawdą jest, że presja na wygraną jest większa niż gdziekolwiek indziej. To wszystko miało na mnie wpływ.
Czy powrót do Realu Sociedad sprawił, że znów zaświeciło dla ciebie słońce?
Po raz trzeci rozpocząłem przygotowania do sezonu z Realem Madryt, ale nie miałem do tego głowy. Rozważaliśmy odejście i w tamtym momencie pojawił się Sociedad. Pomimo tego, że w poprzednim okresie gra na Anoecie nie była łatwa, wierzyłem w siebie, że uda mi się odwrócić sytuację. I tak się stało. Zostały trzy, cztery dni do zamknięcia okienka, mogłem wrócić do domu, cieszyć się futbolem, odzyskać pewność siebie i dobrze się bawić.
Kiedy zdecydowano, że twój pobyt w Realu Madryt dobiegł końca, czy Athletic się z tobą kontaktował?
Zawsze mnie chcieli, podobnie jak wielu moich byłych kolegów. Kiedy dołączyłem po raz pierwszy do Realu Sociedad, klub był w innej sytuacji niż teraz. W tamtym czasie Athletic, jako klub, był lepszy. Dzwonili do mnie kilka razy i też kiedy byłem w Realu Madryt, nie tamtego lata, ale w Boże Narodzenie. Nie chciałem odchodzić ani tam przejść. Chciałem poczekać do lata, kiedy wróciłem do domu.
Czy czujesz się niezrozumiany przez kibiców Realu Sociedad, którzy po najpierw nie rozumieli, dlaczego podpisałeś kontrakt z Realem Madryt, a potem, dlaczego nie chciałeś przedłużyć umowy i wolałeś grać w MLS?
Każdy będzie miał swoje zdanie. Nigdy nie mówiłem o wszystkim, ale cóż, w tamtym czasie, kiedy odszedłem do Realu, nie czułem się doceniany ani kochany przez Real Sociedad. Przez kibiców tak, ale nie przez klub. Zgłosił się Real, trzeba było podjąć decyzję i tak się stało. To prawda, że niektórzy ludzie to rozumieją, inni nie, a kiedy niedawno znów odszedłem z Realu, stało się to samo. Ale cóż, w końcu przez całe życie musisz podejmować decyzje, czasami dobre, czasami nie, zawsze z najlepszymi intencjami. Ale to, co powiedziałem wcześniej, to uważam się za szczęściarza.
Czy czegoś żałujesz?
Nie, prawda jest taka, że nie. Decyzje, które kiedyś podjąłem, były następstwem kilkukrotnego przemyślenia wszystkiego. Więc jeśli pomyślisz wiele razy i postawisz krok, nie będziesz żałować. To prawda, że czasem coś wychodzi lepiej, czasem gorzej, ale nie żałuję niczego.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze