Cristhian Britos: Może Real Madryt będzie miał gorszy wieczór
Kapitan Deportivy Minera, Cristhian Britos, udzielił wywiadu dziennikowi AS przed meczem z Realem Madryt w Copa del Rey. Poniżej przedstawiamy zapis tej rozmowy z urugwajskim pomocnikiem.
Cristhian Britos. (fot. X)
Nie możesz się już doczekać meczu czy wręcz chciałbyś, aby to się wydłużało, aby ta otoczka wokół całego spotkania trwała jak najdłużej?
Chciałbym, aby już się zaczął. Mamy za sobą dwa czy trzy tygodnie, w ciągu których byliśmy na orbicie. Odkąd wylosowaliśmy Real Madryt mieliśmy zasyp telefonów, wiadomości, ludzie zatrzymują nas na ulicach, pytają… Ponadto myślę, że to miało wpływ na nasze mecze w lidze. To były dni pełne poruszenia, odzywają się do ciebie ludzie, którzy nie robili tego od lat.
Czy podczas swojej kariery marzyłeś o takim meczu?
Człowiek zawsze marzy o największych rzeczach. Gdy byłem w Urugwaju, to chciałem przyjechać do Europy. Teraz to marzenie nas wszystkich. Znałem wielkość Realu Madryt, ale nie spodziewałem się, że jest ona aż taka.
Jaka była twoja pierwsza myśl, gdy zobaczyłeś kulkę z drużyną Ancelottiego?
Podskoczyłem jako jeden z ostatnich, ponieważ było opóźnienie w obrazie, a jednocześnie zdjąłem słuchawki. Wyskoczyliśmy jak poparzeni. I od tamtego momentu telefon nie przestawał już dzwonić.
Naprzeciwko będziesz miał swojego rodaka, Valverde. To dla ciebie coś szczególnego?
Tak, Valverde to nasz filar. Ostatnio mówiłem koledze, że mierzyłem się już z nim w jednym ze sparingów – on był w drużynie U-17 i już było widać, że jest z innej kategorii. Obym mógł go mieć u boku, to byłoby wspomnienie na całe życie. Poproszę go o koszulkę. Nie jestem z tych, którzy zatrzymują wiele rzeczy ze swojej kariery. Mam tylko dwie czy trzy swoje koszulki z meczów po narodzinach dziecka, ale teraz chcę zdobyć tę Valverde.
Jak można zatrzymać zawodników o takiej jakości?
Ostatecznie to futbol i każdy z nas ma po dwie nogi. To prawda, że oni grają na innym poziomie, że my jesteśmy bardzo daleko, ale jeśli będziemy maksymalnie skoncentrowani, to będziemy mogli się postawić. Kto wie… Może będą mieć gorszy wieczór, tak jak to było w przypadku Alavés.
Toledo, Alcorcón, Alcoy i… Deportivo Minera?
To Real Madryt, ale nic nie jest niemożliwe. Jeśli będziesz dobrze bronić i będziesz skoncentrowany, to możesz mieć swoją szansę. Oglądałem tamten mecz Alcoy i był bardzo emocjonujący.
Wolałbyś zagrać na waszym stadionie czy lepiej na Cartagonovie?
Każdy klub patrzy na wpływy z biletów. Może gdyby nasz stadion był większy, gdyby dało się powiększyć trybuny, to moglibyśmy spróbować. Gdybyśmy trafili na Mallorcę, to wolelibyśmy nasze mniejsze boisko ze sztuczną murawą. Chcielibyśmy mieć większe szanse na awans. Na naturalnej murawie będzie nam trudniej, jesteśmy przyzwyczajeni do sztucznej.
Jak wyglądała twoja dotychczasowa kariera?
Zacząłem w Argentynie. Dotarłem do pierwszoligowego Tigre, ale wróciłem na wypożyczenie do swojego kraju. Złamałem palec u stopy i przez rok nie grałem. Na nowo zacząłem w drugiej lidze mojego kraju i dotarłem do pierwszej ligi. Później znów Argentyna i znów powrót do Urugwaju. Będąc w Sud América, która była Quique Piny, przekonali mnie, abym przeszedł do Lorki. I tam zostałem. Później przeszedłem do UCAM, gdzie poszukiwano awansu do Segundy. Przez prawie cały rok byliśmy pierwsi, ale zimowe okienko nie poszło nam dobrze. Po kilku miesiącach przyszła kolejna kontuzja. Po rehabilitacji musiałem się poddać kolejnej operacji. I przyszedł czas COVID-a. Ostatecznie 20 miesięcy rehabilitacji. To były bardzo trudne chwile, wiele osób mnie opuściło. Ale moja żona zawsze była u mego boku. I urodziło mi się dziecko, co zmieniło moje życie.
Futbol był ci coś winien?
Futbol jest jak życie, zawsze daje ci jakąś rekompensatę. Przechodziłem przez wiele gorzkich chwil, ale teraz się tym cieszę. Gram w piłkę, a do tego ogląda mnie jeszcze mój syn – to bezcenne. Nigdy się nie poddałem.
Wracając do Minery – wasz trener celuje wyżej w drugiej rundzie.
Na początku sezonu rozmawialiśmy o tym, że jesteśmy drużyną, która będzie walczyć o utrzymanie. Teraz widzimy, że możemy walczyć o awans.
Co mówicie prezesowi?
Że za bardzo się przyzwyczaja do dobrego. Awans, przejście do kolejnej rundy Copa del Rey, mecz z Realem Madryt i jednocześnie jesteśmy na dobrej pozycji w lidze. To człowiek, który mocno postawił na ten klub i teraz zbiera tego żniwa. Wszystko dobrze mu wychodzi, ale to zdarza się raz na milion…
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze