Advertisement Advertisement
Menu
/ marca.com

Pierwszy skandal na Estadio Mestalla

Relacje między Valencią i Realem Madryt są napięte od dawna. Dla Królewskich wyjazd na Estadio Mestalla zawsze uchodzi za jeden z najtrudniejszych w sezonie. Na obiekcie Nietoperzy od wielu lat panuje wyjątkowo wrogie nastawienie względem ekipy ze stolicy i niewiele wskazuje na to, by miało się to zmienić, pisze MARCA.

Foto: Pierwszy skandal na Estadio Mestalla
Estadio Mestalla w poprzednim wieku. (fot. Getty Images)

Początku otwartego konfliktu należy szukać w transferze Mijatovicia w 1996 roku. Ostatnim rozdziałem historii stojącej pod znakiem wrogości było zaś zamieszanie z udziałem Viniciusa w maju 2023 roku. Tak naprawdę gorąco bywało jednak już dużo wcześniej. Dziś MARCA postanowiła przypomnieć wydarzenia z 20 grudnia 1931 roku. 

We wspomnianym wyżej roku Estadio Mestalla po raz pierwszy pojawiło się na mapie obiektów najwyższej klasy rozgrywkowej. Valencia awansowała do Primera División z jedynego miejsca gwarantującego promocję. Za jej plecami zostały Sevilla i Atlético. W dwóch pierwszych kolejkach Los Che najpierw przegrali z Espanyolem (0:3), a następnie pokonali na wyjeździe Real Unión (5:1). W trzeciej serii gier do Walencji zawitać miał Real Madryt. Królewscy wcześniej zremisowali w Madrycie z Athletikiem (1:1) pokonali w delegacji Real Sociedad (2:1). 

Przyjazd Królewskich z Zamorą, Ciriaco, Regueiro, Trianą i spółką budził olbrzymie emocje nie tylko w Walencji, ale i całym regionie. Przed pierwszym gwizdkiem Sánchez, kapitan drużyny, podarował swojemu odpowiednikowi ze stolicy, Quesadzie, olbrzymi bukiet kwiatów. Przewagę od pierwszej minuty mieli goście. Po zaledwie kwadransie na listę strzelców po rzucie rożnym wpisał się Lazcano. Według niektórych pomeczowych relacji zdobywcą bramki był Hilario, co jednak nie było prawdą, opowiada MARCA

Gospodarze prowadzeni przez angielskiego szkoleniowca Rodolfo Gallowaya nie zamierzali się jednak poddawać. Nie stracili w tamtym spotkaniu już więcej bramek. Po godzinie gry Ciriaco przy próbie przyjęcia piłki klatką piersiową dotknął futbolówki ręką, a sędzia podyktował rzut karny, którego ujęcia obiegłyby dziś świat. Jedenastkę wykorzystał Costa. 

Prawdziwa burza miała jednak nadejść dopiero pięć minut później. Eugenio mknął z piłką w kierunku pola karnego Valencii, aż w pewnym momencie Melenchón przewrócił gracza gości. Faul nie podlegał dyskusji. Szok spowodował jednak fakt, że sędzia postanowił wycenić go na czerwoną kartkę. Kibice na Estadio Mestalla wpadli wówczas w prawdziwą furię. Zresztą nie tylko kibice, ponieważ protesty piłkarzy były równie żywiołowe. Co ciekawe, w obronie gospodarzy stanęli także Królewscy, którzy starali się nakłonić arbitra do zmiany decyzji. Nie było jednak odwrotu. Nietoperze musiały kończyć potyczkę w osłabieniu. W relacjach prasowych można było przeczytać o absurdalnej decyzji, jaką podjąć może tylko ktoś z wyraźnymi zaburzeniami oraz niespotykanym dotąd zachowaniu. 

Mecz został wstrzymany na dobrą chwilę. Fani Valencii apelowali do swojego zawodnika, by nie opuszczał boiska. Melenchón zrobił jednak to, co powinien, choć rzecz jasna nie zgadzał się z wymiarem kary. Wówczas kibice zmienili retorykę i zaczęli namawiać do zejścia z murawy cały zespół. Tak się nie stało. Spotkanie zostało wznowione, ale i tak było co chwile przerywane z powodu lądujących na boisku poduszek. Za każdym razem zaś gdy piłka lądowała na trybunach, nie wracała ona do piłkarzy. Atrakcyjne i dobrze sędziowane widowisko w pewnym momencie przekształciło się w prawdziwe piekło. 

Ostatnie pół godziny bardziej niż na skupianiu się na sportowym przebiegu starcia stało pod znakiem utrzymywania porządku. Wynik nie uległ już zmianie. Po meczu, gdy kurz już nieco opadł, oba kluby złożyły oficjalne skargi. Real wspomniał o kontuzjach Boneta i Regueiro oraz rzucie karnym. Valencia natomiast rzecz jasna skoncentrowała się na czerwonej kartce oraz kontuzjach Torredeflota i Costy. 

Na pożegnanie z Walencją autokar Realu Madryt został obrzucony kamieniami. W późniejszych wypowiedziach trener Królewskich Lipo Hertzka postanowił bronić decyzji sędziego. – Wyrzucenie Melenchona z boiska było sprawiedliwe. W którym miejscu regulamin mówi, że przed pokazaniem czerwonej kartki najpierw trzeba kogoś ukarać żółtą? Kopniak był brutalny i bezczelny – cytuje na sam koniec dzisiejszych wspominków MARCA

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!