Federacja staje po stronie La Ligi, ale Barça twierdzi, że wszystko jest ok
Katalończycy i ich rzecznicy prasowi przekonują, że 3 stycznia domkną sprawę rejestracji swoich dwóch graczy. Poza nimi nikt w to nie wierzy, bo przepisy po prostu na to nie pozwalają.
Jan „Joker” Laporta. Pseudonim pochodzi z hiszpańskiego Internetu. (fot. Getty Images)
Przypomnijmy, że Barcelona od sierpnia i pozyskania Daniego Olmo za przynajmniej 55 milionów euro doskonale wiedziała, że musi stworzyć margines w Finansowym Fair Play, by móc go zarejestrować. Latem wyszła z tej sytuacji dzięki kontuzji Andreasa Christensena (ostatecznie faktycznie trwała ona 4 miesiące, co pozwoliło wykonać manewr zamiany licencji, który na dzisiaj należy ocenić, co zaskakujące, jako legalny i prawidłowy), ale teraz nie pojawiła się żadna taka okoliczność, więc klub musiał wypracować sobie finansowe miejsce w budżecie ocenianym przez La Ligę. Sądowe orzeczenia wskazywały, że klub wiedział o tym od sierpnia, ale obudził się w tej sprawie dosłownie w ostatnich dniach grudnia.
Co wydarzyło się 31 grudnia? Liderzy Barcelony pozostawali do wieczora w swoich biurach, a w Madrycie w siedzibie La Ligi pojawili się członkowie organów finansowych. Ostatecznie dzień nie przyniósł informacji o zatwierdzeniu dźwigni finansowej Barcelony ze sprzedażą miejsc VIP na okres 20 lat inwestorom z Bliskiego Wschodu. MARCA, a za nią większość źrodeł, podała, że operacja rozbita na dwie części, by w sumie 100-milionowa inwestycja nie musiała być poddawana pod głosowanie na Walnym Zgromadzeniu, nie została zaakceptowana, bo klub potrafił przedstawić gwarancje otrzymania wypłaty tylko w przypadku jednej z nich, a dodatkowo nie otrzymał też pierwszej transzy środków, czego wymagają najnowsze przepisy Finansowego Fair Play, które stale aktualizowano po wybrykach Barcelony z ostatnich lat z inwestycjami-widmo. Blaugrana późnym wieczorem stwierdziła, że po prostu brakuje jej czasu, więc udała się do Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej i złożyła wniosek o przedłużenie rejestracji Olmo oraz Paua Víctora, który też był zarejestrowany do 31 grudnia.
Dlaczego? Źródła powiązane z klubem twierdzą, że po prostu klub uważa, że dokonał operacji na czas, ale jako że La Liga postawiła sprzeciw i potrzebuje więcej dokumentów czy potwierdzeń, to te zostaną one jej dostarczone po dniach wolnych w 2025 roku (klub cały czas naciska na 3 stycznia) i wtedy zawodnicy pozostaną zarejestrowani, bo przecież złożono w tej sprawie wniosek 31 grudnia, czyli na czas. Taka optymistyczna wersja wypływa od Joana Laporty do zaufanych mediów.
Co mówią pozostali dziennikarze? Że rejestracji należało dokonać do 31 grudnia i dzisiaj, 1 stycznia, sprawa jest definitywnie zamknięta. La Liga 31 grudnia oficjalnie poinformowała, że Barcelona nie przedstawiła żadnego sposobu na zwiększenie możliwości w Finansowym Fair Play i dodatkowo wobec medialnej presji z Katalonii dzisiaj, w dzień świąteczny, dokonano wyrejestrowania obu piłkarzy z zespołu na stronie La Ligi. Przepisy Federacji też jasno mówią, że piłkarz nie może być zarejestrowany dwukrotnie w tej samej drużynie w trakcie jednego sezonu. Dodatkowo nawet jeśli Barcelona wniosła do Federacji o wydanie ważnych licencji na drugą część rozgrywek, to Porozumienie Koordynacyjne obejmujące profesjonalne rozgrywki Primera i Segunda División zakłada, że to La Liga zajmuje się tematami licencji graczy (dla przykładu, Federacja kontroluje sędziów, La Liga terminarz itd.), więc nawet jeśli Federacji przekaże La Lidze, że dostała taką prośbę, to La Liga odpowie, że temat został już zamknięty.
Niektórzy obawiają się, że Federacja i jej nowy prezes Rafael Louzán wykonają jakiś specjalny gest, ale media podają, że do niczego takiego nie dojdzie. Joaquín Maroto z Asa, który ma nie tylko dojścia do Florentino Péreza, ale na co dzień zajmuje się też sprawami federacyjnymi, przekazuje dzisiaj, że RFEF stanie ramię w ramię z La Ligą, której prezes Javier Tebas to także od kilku dni nowy wiceprezes Federacji, a związek nie zatwierdzi wniosku Barcelony o rejestracje Olmo i Víctora. „Tyle kosztowało nas naprawienie relacji z La Ligą i nie możemy rozsadzić teraz tych mostów w sprawie, która dodatkowo jest określona przepisami. Barcelona powinna była wypełnić przepisy”, cytuje Maroto przekaz z Federacji. Dziennikarz podkreśla, że Louzán miał do podjęcia na starcie bardzo trudną decyzję i stanął po stronie La Ligi, a nie Barcelony.
Spekuluje się, że w przypadku Barcelony była to po prostu zagrywka przed rozpoczęciem zgrywania ofiary. Gdyby Federacja jakimś nielegalnym cudem zarejestrowała piłkarzy, temat byłby rozwiązany przynajmniej na jakiś czas, bo zapewne prezes Tebas ruszyłby z tym do sądów. Jeśli tego nie zrobi, Laporta i jego rzecznicy otrzymają kolejną wymówkę. Wszyscy spodziewają się, że gdy Barcelona zaakceptuje swoją porażkę, to szybko wskaże winnego, czyli Real Madryt i jego wpływy.
Jak na dzisiaj wygląda realna sytuacja? Dani Olmo i Pau Víctor mają kontrakty z Barceloną, ale nie mogą zagrać w niej do końca sezonu. Olmo ma klauzulę rozwiązania umowy z winy klubu, ale nie ma informacji, by chciał ją aktywować. Jeśli się na to zdecyduje, to potencjalnie może żądać wypłacenia całej pensji należnej mu do 2030 roku. Ta kwota plus całkowita amortyzacja letniego transferu zapisana na trwający sezon byłyby już nie gwoździem do finansowej trumny klubu, a wręcz zasypaniem jej ziemią.
La Liga i Federacja wykonały swoje ruchy, w tym La Liga oficjalne (komunikat o braku finansowego marginesu oraz wyrejestrowanie piłkarzy). Barcelona ma wykonać je od jutra. Dziennikarze z Madrytu ostrzegają, by nie dać się oszukać propagandzie z Barcelony i spokojnie podejść do ataków, jakie w formie wymówki bez wątpienia wystosuje Joan Laporta.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze