Advertisement Advertisement
Menu
/ relevo.com

Co się stało z Laminim Fatim i Valencią?

Pomimo osiągniętego porozumienia, Leganés zgłosiło sprawę do RFEF, która niespodziewanie orzekła na korzyść Ogórków.

Foto: Co się stało z Laminim Fatim i Valencią?
Lamini Fati. (fot. X)

Lamini Fati podpisze kontrakt z Realem Madryt, co kilka dni temu zapowiedziało Relevo, określając transfer jako „łowienie” jednego z najlepszych zawodników młodzieżowych w kraju. Królewscy uprzedzili inne kluby, aby zakontraktować zawodnika występującego obecnie w rezerwach Leganés. Jednak wcześniej był klub, który działał jeszcze szybciej i praktycznie dopiął transfer… ale w ostatniej chwili wszystko się posypało.

Tym klubem była Valencia. W marcu Relevo ujawniło, że zawodnik i klub doszli do porozumienia, na mocy którego Fati miał za darmo dołączyć do drużyny z kontraktem zawodowym w kategorii Juvenil A. Sprawa była tak zaawansowana, że żadna ze stron jej nie zaprzeczała, a wszyscy byli przekonani, że obrońca zasili szkółkę Valencii.

Co się wydarzyło? W przeciwieństwie do wielu innych transferów, gdzie kwestie finansowe okazywały się przeszkodą lub brakowało słynnego „ok” ze strony Lima, tym razem sprawa wyglądała inaczej. Fati mógł dołączyć do Valencii za darmo, ponieważ nie miał zawodowego kontraktu z Leganés. Choć formalnie był związany z klubem jeszcze przez dwa lata, mógł przedstawić w Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej ofertę Valencii na zawodowy kontrakt z wynagrodzeniem, co w większości przypadków byłoby akceptowane. W końcu, dopóki nie otrzymywał wynagrodzenia od Leganés, nie można go było traktować jako pełnoprawnego pracownika.

Jednak Leganés złożyło skargę do RFEF, a ku zaskoczeniu wszystkich, organizacja uznała, że licencja federacyjna należy do Leganés. Nakazała klubowi zaoferowanie zawodnikowi kontraktu zawodowego, co pozwoliłoby im go zatrzymać, pod warunkiem podjęcia takich działań. Decyzja była zaskakująca. Co więcej, sam zawodnik (doradzany przez dział prawny Valencii) złożył odwołanie, ale RFEF pozostała nieugięta, informuje Relevo.

W tej sytuacji zawodnik został w Leganés. Valencia mogła próbować podpisać z nim kontrakt, ale wymagałoby to nakładów finansowych, które nie są typowe w tych kategoriach wiekowych. Real Madryt, na przykład, zapłaci Leganés 120 tysięcy euro. Dla porównania to mniej więcej kwota, którą Valencia zapłaciła za wypożyczenie Daniego Gómeza do pierwszej drużyny. Z powodu kryzysu finansowego w klubie wydanie takich pieniędzy było nierealne, podsumowuje Relevo.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!