Rondón: Rüdiger lubi kontakt, różne sztuczki, wiem, jak broni
Salomón Rondón udzielił wywiadu dziennikowi MARCA przed dzisiejszym finałem Pucharu Interkontynentalnego.
Salomón Rondón. (fot. Getty Images)
Finał przeciwko Realowi Madryt. Co przychodzi ci na myśl?
To, ile musiałem walczyć, żeby się tu znaleźć. Pamiętam, jak oglądałem Real Madryt w Wenezueli, będąc dzieckiem, kiedy grali w finałach. Wiem, że wysiłek i dyscyplina doprowadziły mnie do tego momentu.
Czy gra przeciwko Realowi w La Lidze (w barwach Málagi) była dla ciebie udana?
Chyba wygrałem z nimi jeden mecz w Pucharze Króla z Málagą, kiedy Santi Cazorla strzelił gola, ale ogólnie nie szło mi zbyt dobrze przeciwko nim.
Czy pokonanie Realu byłoby „cudem”?
Nikt nie wierzył w nas, kiedy graliśmy przeciwko Botafogo i Al-Ahly, bo od listopada nie mieliśmy okazji rywalizować. Wszystko było przeciwko nam, ale pokazaliśmy się z lepszej strony. Teraz nikt nie wie, co może się wydarzyć.
Masz 35 lat, ale liczby z 2024 roku wskazują na najlepszego Rondóna od lat.
Jeśli policzyć też mecze w Wenezueli, mam 30 goli w tym roku. Byłem bardzo krytykowany, kiedy odszedłem z Argentyny do Meksyku. Wiele osób uważało, że to już początek końca, ale wszystko wyszło dobrze. Rywalizowałem na najwyższym poziomie, tak jak obiecałem po przyjściu do Pachuki.
Jak utrzymujesz swoją konkurencyjność?
Daję z siebie wszystko, mimo że nie jestem już młodzieniaszkiem. Fizycznie czuję się bardzo dobrze. Bardzo pomaga mi boks – trenuję go i dzięki temu odcinam się od piłki, a dodatkowo zyskuję niesamowitą wytrzymałość, co przydaje się w walce z obrońcami. Wiesz, że będziesz zbierać ciosy, a boks uczy poświęcenia. Śledzę nawet UFC. Uprawiam boks i gram w koszykówkę.
Wracając do meczu: Mbappé raczej nie zagra od początku. Czy to coś zmienia?
Grałem już przeciwko wielu z nich – Rüdigerowi i Courtois w Premier League. Rüdiger lubi kontakt, różne sztuczki. Wiem, jak broni. Ale skupiamy się na sobie, na tym, co nas tu doprowadziło. Kylian i Vinícius to wielcy zawodnicy, ale musimy myśleć o naszych atutach jako drużyny i spróbować rozegrać finał, który będzie dla nich niewygodny.
Twoje troje dzieci urodziło się w Maladze. Czy któreś kibicuje Realowi Madryt?
Tak, najstarszy, ten trzynastoletni. Jest wielkim fanem Realu, a kiedy jeszcze byliśmy w Meksyku, spałem z nim i mówiłem: „Przygotuj się, bo dotrzemy do finału z Realem i wygramy”. On na to, że nie, że trudno będzie dotrzeć do finału, bo najpierw trzeba pokonać mistrza Libertadores, a potem jeszcze kolejny mecz. „Tato, nie wierzę, że wam się uda” – mówił. A ja odpowiadałem: „Zobaczysz, dotrzemy tam, i zobaczymy, jaką koszulkę wtedy założysz”. [Śmiech]. Powtarzał: „Tato, jestem za Pachucą, ale też za Realem”. Ale ja już to sobie wyobraziłem: finał przeciwko Realowi, odkąd wygraliśmy ConcaChampions.
Już zapisaliście się w historii. Czy to zaspokoiło wasz głód sukcesów?
Bycie częścią historii klubu to już coś wyjątkowego. Wygraliśmy dwa tytuły dzięki triumfom nad Botafogo i Al-Ahly [FIFA przyznała każdemu z tych meczów oddzielny tytuł]. To w sumie dwie medale i dwa tytuły, a ludzie nadal widzą nas jako drużynę na najwyższym poziomie.
Ostatnio nie trafiłeś karnego, ale się nie załamałeś i wspierałeś kolegów podczas serii jedenastek.
Nie trafiłem, bo w ostatniej chwili zmieniłem decyzję, zawahałem się, za dużo myślałem. Ale tak, zostałem tam. Dla mnie ten zespół to wyjątkowa rodzina – bardzo zjednoczona i poświęcona. Ja, podobnie jak Cabral, drugi kapitan, nie możemy się załamać. Musimy ciągnąć drużynę do przodu i nie przekazywać żadnych negatywnych myśli.
W Maladze już na ciebie czekają. Z pucharem?
To byłoby idealne. Malaga to moje miejsce na ziemi, gdzie odcinam się od wszystkiego. Chodzę tam na plażę, jem, gram w padla, koszykówkę… Ludzie bardzo mnie tam wspierają. Zawsze to będzie moje miejsce na emeryturę. Jeśli nie w Wenezueli, to w Maladze – także wtedy, gdy będę chciał zostać trenerem.
Pierwsze marzenie to środa. A drugie – udział w Mundialu?
Całkowicie. To coś, o czym marzę najbardziej w swoim sportowym życiu. Jeśli jest jeszcze coś, co mogę osiągnąć w karierze, to właśnie to. Najlepsze jest to, że wszystko zależy od nas. Idziemy po to!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze