Advertisement Advertisement
Menu
/ tuttosport.com

Cannavaro: Może ten sezon będzie jednym z takich, gdy Real nie przechodził 1/8 finału

Fabio Cannavaro udzielił wywiadu włoskiemu dziennikowi Ttuttosport.

Foto: Cannavaro: Może ten sezon będzie jednym z takich, gdy Real nie przechodził 1/8 finału
Fabio Cannavaro. (fot. Getty Images)

Czy cokolwiek w futbolu jest przestarzałe?
Futbol jest zawsze taki sam, nigdy się nie zmienia. Zawsze chodzi o przestrzeń i czas. Musisz odebrać przeciwnikom przestrzeń i dać im mniej czasu na myślenie i działanie. Jednocześnie musisz zdobyć czas i przestrzeń dla siebie, aby coś stworzyć. Istnieją nieskończone sposoby, by to osiągnąć, i to właśnie jest ewolucja gry. Mnie, na przykład, bardzo podoba się budowanie akcji od tyłu, ale nie mogę myśleć, że istnieje tylko taki sposób gry. Świat futbolu jest ofiarą mody – pojawiają się pomysły i modele, które raz są na topie, a potem odchodzą. Ale fundamentalizm nigdy nie jest dobry. Czasem możesz budować od tyłu, czasem możesz zagrać długą piłkę, a czasem zrobić jeszcze coś innego. To zależy choćby od zawodników, jakich masz w drużynie

To bardzo logiczne i mądre. A skoro już o tym mowa, co sądzisz o nowej formule Ligi Mistrzów?
Nie wiem. Czuję się związany z dawnymi rozgrywkami. Bezpośrednia eliminacja od samego początku nadawała temu wszystkiemu więcej adrenaliny. Nawet fazy grupowe były bardziej emocjonujące niż obecna formuła, która ostatecznie oddaje sprawiedliwość wartościom drużyn, ale jednocześnie wprowadza więcej meczów – pewnie, by zadowolić kibiców. Powiedzmy, że tabela z 36 zespołami jest trudna do zrozumienia, ale może to dlatego, że to dopiero pierwsza edycja. Każda nowość wymaga czasu na przyswojenie. Za kilka lat lepiej zrozumiemy tę formułę i może nawet bardzo ją polubimy. Futbol się zmienia, i dobrze.

Nie zawsze na lepsze. Na przykład wydaje się, że młodsze pokolenia są coraz mniej zaangażowane.
To prawda, może to przez zbyt dużą taktykę i rosnącą konkurencję ze strony innych sportów. Poza tym selekcja młodych talentów zmieniła się w sposób ryzykowny. Wybieranie zawodników wyłącznie na podstawie warunków fizycznych, bez wystarczającej uwagi poświęconej technice, nie jest dobre dla piłki nożnej. Kiedyś kontrola piłki była najważniejszym czynnikiem w ocenie młodego gracza. Dziś patrzy się, czy ktoś jest wyższy od średniej, i mówi: „Techniki nauczy się później”. Cóż… Pewnie mnie by dzisiaj nie wybrano, bo obecnie środkowi obrońcy w Premier League mają po 194 cm wzrostu. Ja za to może skakałem na 194 cm! (śmieje się).

A konkurencja ze strony innych sportów we Włoszech jest teraz silniejsza niż kiedykolwiek.
Niektóre kluby, oczywiście nie wszystkie, wysyłają młodym ludziom niewłaściwe przesłanie. Inspirowanie ich do myślenia, że futbol to szybka droga do dużych pieniędzy, zabija pasję. Grać trzeba z pasji, a jeśli ktoś ma talent, to zajdzie daleko.

Wracając do Ligi Mistrzów: Real Madryt ma trudności. Czy znowu jest to ta sama historia – wszyscy go już skreślają, a w marcu wraca w formie i wygrywa?
Nie wiem. Liga Mistrzów jest w DNA Realu, ale może w tej nowej formule… Powiedzmy, że Real wygrał sześć razy w ciągu ostatnich dziesięciu lat, co jest szaleństwem, ale były też sezony, w których nie przechodził 1/8 finału. Może ten sezon będzie jednym z takich.

Czy skomplikowali sobie życie z Mbappé?
Zdecydowanie trudno mu się zaaklimatyzować. Ale uwaga, bo nawet tacy jak Beckham czy Figo mieli z tym problemy. Real jest taki: gromadzi gwiazdy, a potem trener musi sobie z tym poradzić. Widać jednak, że Mbappé nie potrafi znaleźć odpowiedniego miejsca na boisku. To, że lubi cofać się po piłkę, bo nie jest typową „dziewiątką”, ogranicza przestrzeń dla Bellinghama – zawodnika, który w zeszłym roku był kandydatem do Złotej Piłki, a teraz ma trudności.

Mówiąc o drużynach, które cierpią: City też ma trudny sezon, a Guardiola nie radzi sobie z tym najlepiej. Co myślisz o tym jako trener?
Każdy przeżywa futbol na swój sposób, a porażki zawsze bolą – nigdy się do nich nie przyzwyczajasz. To powiedziawszy, zaskoczyło mnie, gdy zobaczyłem go w telewizji z tymi śladami na głowie i, przede wszystkim, jak stracił swoją charakterystyczną równowagę. Guardiola okazał się człowiekiem, takim jak my wszyscy, i przechodzi przez trudności, których być może wcześniej nie doświadczał. Współczuję mu – zobaczenie jego ludzkiej strony nie umniejsza jego klasy.

Porozmawiajmy o Serie A: w tym roku liga wydaje się bardziej emocjonująca. Nie ma jednego faworyta, a wiele drużyn może walczyć o Scudetto. Podoba ci się to?
Tak. Myślę, że Juventus ma problemy i jest trochę w tyle. Inter zaczął słabiej, niż pozwala na to ich kadra. Napoli prowadzone przez Antonio radzi sobie dobrze, choć czasem się potyka – wciąż jest w trakcie budowy. Milan ma trudności… Uważam, że liczne zmiany trenerów mają na to wpływ.

Czy to może być rok Atalanty?
Naprawdę na to liczę. Gasperini zasługuje na to za całą swoją pracę, za spójność stylu gry, za zawodników, których odkrył i rozwinął. To modelowy klub również na poziomie zarządzania, a drużyna gra świetnie. Myśląc o finale z Bayerem Leverkusen, czuję dumę jako Włoch – wszyscy chwalili Niemców, jakby byli niepokonani, a jednak… Dla mnie faworytami są Inter, Napoli i Atalanta.

A dlaczego nikt nie chce być nazywany „faworytem”?
Bo piłka nożna jest pełna przesądów (śmiech). Ostatecznie to się nie zmienia – nawet w 2024 roku trwamy przy starych przesądach. Może też chodzi o to, żeby zdjąć presję z drużyny. Stare zwyczaje, które nigdy nie wychodzą z mody (śmiech).

Wspominałeś o problemach Juventusu. Jakie są?
To, że zaczęli od zera. Nowy dyrektor sportowy, nowy trener, wielu nowych zawodników – to nigdy nie jest łatwe. Odbudowa wymaga czasu, a w Juventusie rzadko go dają. Uważam, że potrzeba trzech lat na realizację projektu, ale już w drugim roku bez trofeów robi się trudno. Myślę też, że oczekiwano bardziej widowiskowej gry, a tymczasem czasami grają gorzej niż w zeszłym sezonie, kiedy na Allegrego wylewano morze krytyki. Jednak Thiago jest dobry, dużo pracuje, trzeba być cierpliwym – wygrana przychodzi przez proces, a nie przez skróty.

Co sądzisz o Klubowych Mistrzostwach Świata?
To samo, co o nowej Lidze Mistrzów. Jestem ciekawy, to interesująca nowość, ale trzeba ją zrozumieć i przyswoić. To fascynujący pomysł, ale chcę zobaczyć, w jakiej formie drużyny dotrą na koniec sezonu.

Chciałbyś w nich zagrać?
Oczywiście. To światowe rozgrywki, na światowych stadionach… Poza tym, gdy już tam będą, wszyscy będą chcieli wygrać. Nie sądzę, żeby wielkie drużyny pojechały tam tylko dla obecności.

Piłkarze jednak narzekają, że grają za dużo.
To prawda, ale wszystko jest proporcjonalne do tego, ile się zarabia. Chcesz zarabiać dużo, musisz grać dużo. Nie chcę brzmieć jak ktoś, kto mówi: „Ach, za moich czasów…”, ale my też dużo graliśmy. W latach Mistrzostw Świata i Europy miałem może 20 dni wakacji. Było mnóstwo meczów, a do tego nie było pięciu zmian, tylko trzy. Dziś trener mający kadrę 22–24 zawodników może nimi zarządzać tak, by każdy miał zrównoważony czas gry. Poza tym, powiedzmy sobie szczerze: to wszystko trwa dziesięć, maksymalnie dwanaście lat. Piosenkarz czy aktor mogą pracować do osiemdziesiątki. Piłkarz musi dać z siebie wszystko w ciągu dekady, a potem ma całe życie na odpoczynek i wakacje.

Albo na mecze Legend Realu Madryt…
Tak, ale ja gram bardzo mało. Może z 20 minut, a potem kolano daje o sobie znać, więc skupiam się na roli trenera.

Kto z was trzyma się w najlepszej formie?
Seedorf. Naprawdę robi wrażenie – jest w świetnej kondycji. Patrzysz na niego i myślisz: „Ten mógłby jeszcze grać w Lidze Mistrzów… może te ostatnie 20 minut”.

A w Lidze Mistrzów są już synowie twoich byłych kolegów z boiska. Jakie wrażenie robią na tobie bracia Thuram?
Niesamowite! Trzymałem ich na rękach, a teraz grają w Serie A – fantastyczne. Bardzo często żartuję z Marcusa (śmieje się). Często wysyłam mu wiadomość, gdy widzę, że ubrał się jakoś ekscentrycznie: „Zobaczysz, dziś wieczorem tata cię opieprzy” (śmieje się).

Ojciec Lilian jest surowy?
Bardzo surowy (śmieje się). W wielu sprawach trzyma się tradycyjnych zasad i wymaga prostoty.

Jak oceniasz Khephrena?
Jest niesamowity! Bardzo mi się podoba. Musi nauczyć się lepiej zarządzać swoim ciałem, słuchać go, by unikać drobnych kontuzji, które mogą wybić z rytmu w trakcie sezonu. Poza tym jest doskonałym zawodnikiem, świetnie radzi sobie w obu fazach gry, prawdziwy pomocnik box-to-box.

Chiesa ma z kolei trudności w Liverpoolu.
Bardzo mi go szkoda. Wiem, co czuje – sam przez to przechodziłem: kontuzje, które cię prześladują, zmieniasz otoczenie, a mimo to jest trudno… Mam nadzieję, że się odnajdzie, także dla dobra reprezentacji, bo to zawodnik o ogromnym talencie i wielkich umiejętnościach technicznych oraz taktycznych.

A co sądzisz o reprezentacji?
Podobała mi się reakcja po Mistrzostwach Europy, ale teraz celem musi być awans na Mundial. Nie zniosę kolejnych mistrzostw bez Włoch, to byłoby straszne. Nie jesteśmy gorsi od nikogo – może tylko Niemcy i Brazylia mogą się z nami równać.

A Francja?
Trzydzieści lat temu zrozumieli, jak to zrobić. Opracowali metodę, stworzyli centrum techniczne w Clairefontaine i od tamtej pory nieustannie produkują mistrzów.

My mamy Coverciano.
Wspaniałe miejsce. Ale trzeba nadążać za czasami. Na przykład kursy dla trenerów powinny być prowadzone po angielsku. Nie ma sensu, żeby włoscy trenerzy nie znali angielskiego. Szatnie są teraz wielokulturowe, nawet w Serie A. Gdy pracowałem w Udine, mówiło się tam tylko po hiszpańsku i angielsku. Jeśli nie znasz tych języków, nie zajdziesz daleko – ani w życiu, ani w futbolu.

Bycie trenerem stało się trudniejsze?
Nie, to wspaniałe. Bardzo stymulujące. Kiedyś dostawałeś drużynę do zarządzania, dziś musisz uczyć zawodników, co mają robić. Teraz piłkarz nie zadowala się wyjściem na boisko – pyta: „Trenerze, jak mamy ich naciskać? Jak się organizujemy w fazie posiadania piłki?” Musisz mieć odpowiedzi na te pytania. Poza tym klub powierza ci zawodników, by ich rozwijać, jakby to były papiery wartościowe, bo wszystko ma dziś duże znaczenie ekonomiczne. Muszę przyznać, że mi się to podoba – to odpowiedzialność, która motywuje. Są sztaby do organizacji, dane do analizy, wszystko jest bardziej złożone, ale na końcu piłka pozostaje piłką, niezależnie od epoki.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!