Niepokój, który dotąd nie pojawiał się w finansach Realu Madryt… i mała „dźwignia”, by go ukryć
Sprawozdania finansowe klubu, które zostaną zatwierdzone w najbliższą niedzielę, opierają się na operacji jednorazowej, aby uniknąć wykazania strat, analizują Gonzalo Cabeza i Sergio Fernández na łamach Relevo.
Florentino Pérez. (fot. Getty Images)
Zgromadzenie Realu Madryt trwa przez kilka godzin, w trakcie których odbywają się przemówienia, prośby i głosowania, ale głównym punktem, jak w każdej firmie, jest zatwierdzenie sprawozdań finansowych. W ostatniej dekadzie Florentino Pérez, który zarządza tym organem żelazną ręką, mógł przedstawiać imponujące budżety i wyniki, uznawane nawet przez La Ligę za wzorcowe, mimo złych relacji z Javierem Tebasem. W tym roku jednak sytuacja staje się bardziej skomplikowana, a liczby są naginane, by wszystko się zgadzało. Choć nikt nie wątpi, że zgromadzenie zatwierdzi przedstawione wyniki, to warto się im przyjrzeć dokładniej – księgowość czasami przypomina bardziej sztukę magiczną niż naukę, stwierdza Relevo.
Ostateczny wynik to zysk w wysokości 16 milionów euro, ale osiągnięcie tej kwoty wymagało pokonania licznych trudności, w tym skorzystania z jednorazowego przychodu, który nie będzie możliwy do powtórzenia w przyszłości – o tym więcej za chwilę. Bez tego dochodu wynik mógłby być ujemny. Ekonomista Héctor Mohedano, pasjonat piłki nożnej znany z analiz finansowych klubów, podkreśla jednak, że nie można tak po prostu odjąć tych milionów, by wyciągnąć wniosek, że Real miałby stratę.
„Nie da się zrobić prostego przeliczenia i powiedzieć, że gdyby odjąć te miliony, Real miałby mniejsze zyski lub stratę. Możliwe, że wtedy uruchomiono by jakieś inne mechanizmy, na przykład sprzedaż zawodnika lub zrezygnowano z pewnych odpisów, by poprawić wyniki. Jednak faktem jest, że ten przychód zniekształca rzeczywisty obraz sytuacji” – wyjaśnia Mohedano, ekonomista z Walencji mieszkający w Austrii.
Według przedstawionych danych Real Madryt po raz pierwszy w historii przekroczył miliard euro przychodów operacyjnych, co jest prawie mityczną wartością. Wynika to z wyraźnego wzrostu przychodów, ale także z towarzyszącego mu gwałtownego wzrostu wydatków, szczególnie w obszarach niezwiązanych bezpośrednio z działalnością sportową.
Przykładowo, koszty zaopatrzenia wzrosły z 44 do 65,7 miliona euro, wynagrodzenia personelu sportowego z 69,3 do 83,5 miliona, inne koszty operacyjne wzrosły o 100 milionów – z 262 do 362 milionów – bez większego uzasadnienia, a amortyzacja aktywów niezwiązanych ze sportem wzrosła z 15 do 17 milionów. Łącznie te wydatki wzrosły o 35% w ciągu jednego roku.
Eksperci z branży piłkarskiej patrzą na te liczby z pewnym zdziwieniem. Ich zdaniem sytuacja finansowa klubu nie jest już tak świetna, jak w poprzednich latach. Jeśli wydatki utrzymają się na takim poziomie, Real Madryt może być zmuszony do poszukiwania jednorazowych przychodów, na przykład poprzez sprzedaż kluczowego zawodnika lub inne transakcje majątkowe.
Premie dla zawodników
Jednym z czynników wyjaśniających wzrost wydatków są premie. Real Madryt zdobył w tym roku mistrzostwo Hiszpanii i Ligę Mistrzów, co przynosi ogromne korzyści w dłuższej perspektywie, ale w krótkim okresie znacząco obciąża budżet. „Premie w pewnym sensie są ciężarem. Przy obecnej strukturze wynagrodzeń Realu wygranie Ligi Mistrzów jest pod względem finansowym delikatnie deficytowe. Oczywiście przynosi to korzyści w innych obszarach, takich jak sprzedaż biletów, sponsorzy czy strefy VIP, ale w danym roku wiąże się z dodatkowymi kosztami” – tłumaczy Mohedano na łamach Relevo.
Niezwykły wzrost przychodów
Wszystkie linie przychodów, z wyjątkiem wpływów z transmisji telewizyjnych, odnotowały wzrost. W przypadku marketingu zauważalny jest wzrost dzięki nowym umowom, np. z HP, którego logo pojawiło się na rękawie koszulek. Jednak największy skok odnotowano w przychodach z działalności stadionowej – z 151,8 do 306,9 miliona euro. To znaczący wzrost, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że modernizacja Santiago Bernabéu jeszcze nie została w pełni zakończona, zauważa Relevo.
Operacja zmieniająca wszystko
Jednym z kluczowych elementów tegorocznych wyników jest nowy produkt nazwany „komercjalizacją licencji na prywatne krzesełko”. To rozwiązanie daje nabywcom prawo do zakupu karnetu na konkretną miejscówkę na stadionie przez 30 lat oraz możliwość korzystania z dodatkowych usług. Operacja ta oznacza wzrost przychodów z tego tytułu rok do roku o ponad 76 milionów euro, ale jest jednorazowa i nie można jej powtórzyć w przyszłym roku.
„To nowatorskie podejście. Nie jest to typowa dźwignia, jaką stosuje Barcelona, gdzie sprzedawane są przyszłe prawa do przychodów. W przypadku Realu jest to raczej jednorazowy dochód związany z nową ofertą” – wyjaśnia Mohedano.
Wyzwania przyszłości
Jednym z powodów wprowadzenia tego rozwiązania mogła być struktura zadłużenia klubu. W 2025 roku Real Madryt musi spłacić 92 miliony euro, co jest kwotą znacznie wyższą niż w innych latach. Klub ma jednak solidne podstawy finansowe i możliwość refinansowania zobowiązań w korzystnych warunkach. „Real Madryt, jak każda firma, dba o płynność i optymalizację finansów. Moim zdaniem ich sytuacja jest stabilna, a możliwości refinansowania długu w przyszłości nie stanowią problemu” – podsumowuje Mohedano na łamach Relevo.
Stadion
To prawda, że poza tym jednorazowym przychodem zyski ze stadionu znacząco wzrosły, co daje argumenty, by uznać projekt za sukces ekonomiczny, nawet bez możliwości organizacji koncertów. Co więcej, w budżecie Królewskich na kolejny sezon nie uwzględniono ani jednego euro z tego tytułu, jakby przyjęto, że mieszkańcy będą musieli jeszcze poczekać na powrót międzynarodowych artystów, stwierdza Relevo.
„Wydarzenia i koncerty przyniosły w tym roku osiem milionów euro, co nie jest imponującą kwotą, ale z kolei zwiedzanie stadionu i Real Madrid Experience przyniosły 30 milionów. Uważam, że w tym obszarze mamy już ogromny wzrost” – tłumaczy ekonomista zapytany przez Relevo. Jego zdaniem, jeśli ta tendencja się utrzyma, będzie to wystarczające, by spłacać kredyty zaciągnięte na modernizację stadionu.
Nie oznacza to jednak, że koncerty nie są istotne. Real Madryt, planując remont, podkreślał ich znaczenie jako jednego z powodów podjęcia kosztownej inwestycji – chodziło o to, by stadion mógł być wykorzystywany przez cały rok, a nie tylko podczas dni meczowych.
„Jednym z celów tej modernizacji było umożliwienie organizacji takich wydarzeń. Nie należy tego oceniać przez pryzmat bieżących przychodów, ale raczej przez potencjalne, regularne zyski. Gdy mówi się, że Realowi to nie robi różnicy, uważam, że jednak powinno. Przede wszystkim dlatego, że kluczowe jest dywersyfikowanie źródeł dochodu, a ten obszar ma duży potencjał wzrostu” – ocenia ekonomista.
Kontekst i wyzwania
Należy również wziąć pod uwagę kontekst, w jakim funkcjonuje Real Madryt, oraz powody podjęcia tej inwestycji, wielokrotnie przytaczane przez Florentino Péreza. Najsilniejsze angielskie kluby mają dostęp do kapitału dzięki swoim właścicielom, emisji nowych akcji i innym rozwiązaniom, na które Real nie może sobie pozwolić.
Przykład Barcelony pokazuje, że gdyby miała możliwość przeprowadzenia emisji akcji, uniknęłaby wielu problemów finansowych. Podobnie Real, ze względu na swoją strukturę prawną, jest wykluczony z operacji finansowych, które mogłyby przynieść znaczne środki, podkreśla Relevo.
Potrzeba środków na rywalizację z klubami korzystającymi z takich opcji, w tym z tak zwanymi klubami-państwami, skłoniła Florentino do przeprowadzenia modernizacji stadionu. Nic nie wskazuje na to, by pieniądze płynące z Premier League miały w najbliższym czasie zmaleć – wręcz przeciwnie. Wewnętrzne konflikty w angielskiej lidze mogą doprowadzić do dopuszczenia sponsorów wcześniej zakazanych, co dodatkowo zaburzy ekonomię rozgrywek. Jeśli tak się stanie, potrzeba organizacji koncertów na Bernabéu stanie się dla Realu jeszcze bardziej paląca, choć obecnie znalezienie rozwiązania tego problemu nie jest proste.
Możliwe zmiany struktury klubu
Wszystko to, oczywiście, zakłada, że Real Madryt utrzyma swoją obecną strukturę prawną. Można jednak zastanawiać się nad przyszłością klubu, zwłaszcza że w zeszłym roku Florentino Pérez na zgromadzeniu ogłosił, iż rozważane są opcje zmiany formy organizacyjnej klubu na model zbliżony do niemieckiego. Gdyby do tego doszło, rozmowa o przyszłości finansowej Realu zmieniłaby się całkowicie.
Problemy kadrowe
Na razie Real Madryt unika znaczących transferów, mimo że problemy w pierwszych drużynach – zarówno w piłce nożnej mężczyzn, jak i w koszykówce – stają się widoczne. Klub nie zdecydował się na zastąpienie takich postaci jak Toni Kroos czy Rudy Fernández. Chociaż wyniki finansowe dają powody do dumy, są też dane, które nie napawają optymizmem, podsumowuje Relevo.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze