Tebas: Dopóki Florentino będzie prezesem Realu, będę zmartwiony
Javier Tebas wziął udział w Olé Sports Summit Argentina 2024 organizowany przez argentyński dziennik Olé. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi prezesa La Ligi z tego spotkania z mediami.
Javier Tebas. (fot. Getty Images)
– Rasizm? Trzeba spojrzeć na rozwój tej sytuacji w ostatnich 10 latach. Dekadę temu hasła rasistowskie i homofobiczne były skandowane przez tłum, istniały specjalne przyśpiewki. Zaczęliśmy tego zakazywać, trzeba był wprowadzić kary, zaskarżać kibiców... Dzisiaj w Hiszpanii nie ma już skandowania tego przez tłum. Teraz widzimy, że jeśli ktoś obraża, to indywidualnie 1-2 osoby na stadionie. Mamy bardzo poważne kampanie informacyjne, ale nie wystarczy informowanie. Cztery lata temu obrażano rasistowsko Iñakiego Williamsa w Cornelli, zidentyfikowaliśmy czterech kibiców i niedługo będą osądzeni. Zaliczyliśmy wielki rozwój w tej sprawie od sytuacji Viníciusa na Mestalli. Teraz to sami kibice wskazują, gdy ktoś obok krzyknie coś rasistowskiego. Kilka tygodni temu mieliśmy sytuację przed derbami Madrytu, gdy promowano akcję przyjścia na mecz w maseczkach. Ich strategią było wykorzystanie okrzyków w 13. minucie w hołdzie Mono Burgosowi, by wykonać rasistowskie okrzyki przeciwko Viníciusowi [Mono to imię byłego asystenta Simeone oraz po hiszpańsku „małpa”]. Wszyscy wycofali swoje wpisy, przestraszyli się i kilka dni temu otrzymali odpowiednie kary.
– Jak dzisiaj wygląda sytuacja Viníciusa i innych piłkarzy? Na początku sezonu mieliśmy spotkania ze wszystkimi zespołami na temat zasad i powiedzieliśmy, by zaskarżali przyśpiewki rasistowskie, gdy tylko je usłyszą. Piłkarze musza współpracować. By maksymalnie to ograniczyć, ważne jest, by nikt nie odwracał się od obelgi.
– Krytyka finansowego fair play La Ligi? Żyjemy trochę w medialnym świecie, w którym zawsze mówią, że tego lata La Liga wydała mało pieniędzy. Kiedy patrzę na liczby Serie A, Ligue czy Premier League, to ja mówię: nie, my wydaliśmy tyle, ile trzeba, a inni to niszczą. Bo patrzysz na liczby Serie A, to oni zaliczyli statę w wysokości 600 milionów euro, a my zaliczyliśmy zysk w wysokości 50 milionów euro. Bundesliga, która także ma dobre fair play, zarobiła 50 milionów euro. Liga francuska straciła 300 milionów, a Premier League miliard euro. Teraz w Anglii partie polityczne zgodziły się, by stworzyć niezależny organ, który doprowadzi angielskie kluby do porządku.
– Jak więc funkcjonują te ligi? Poprzez właścicieli, którzy dokładają pieniądze. Takie są ich modele. Nie robimy tego my i Bundesliga, a także wiele innych klubów w Europie, bo nie da się tak zarządzać sytuacją. Nie ma drugiego przemysłu w Europie, który też stale generuje straty. W Europie istnieją duże pieniądze i to wielki przemysł, ale musi być zrównoważony, bo to nie są tylko gole na boisku, ale także wielu pracowników, którzy się z tego utrzymują. Tworzymy 1,44% PKB, bezpośrednio i pośrednio tworzymy w Hiszpanii 150 tysięcy miejsc pracy i w każdym sezonie płacimy w ramach podatków 1,4 miliarda euro. Trzeba być ostrożnym i zrozumieć, że możemy zniszczyć ten przemysł, gdy nie będziemy działać z równowagą finansową. Musimy być odpowiedzialni. Futbol pokazał też, że nie potrzebujesz przepalania pieniędzy, by zyskać kibiców i wygrywać. W ostatnich 10 latach 66% europejskich tytułów zdobyły hiszpańskie drużyny. Teraz reprezentacja wygrała też EURO, a w kadrze 21 z 25 graczy występowało w La Lidze. Mamy też wielu piłkarzy w Anglii czy całej Europie. To musi być jednak zrównoważone. Nie możemy ciągle dorzucać pieniędzy poprzez właścicieli, bo to tylko prowadzi do inflacji zarobków.
– Superliga będzie rywalizować z Ligą Mistrzów? Ma bardziej ją zastąpić. Trzeba zrozumieć, że taki model rozgrywek niszczy ligi krajowe. Musimy zobaczyć, że wielkich klubów jest 16, ale w Europie jest 2500 profesjonalnych drużyn. W wielkich klubach gra z 300-400 piłkarzy, a w profesjonalnym futbolu w Europie mamy 60 tysięcy piłkarzy. W Europie zawodnicy zarabiają od 2 tysięcy dolarów miesięcznie do 5 milionów. Przy tych rozgrywkach pieniądze płynęłyby głównie do nich i odpływałyby od reszty. To już jest zwykła kwestia etyczna, że to będzie 10 Ferrari zamiast 6 Ferrari tylko dla tych 300 piłkarzy. Takiego futbolu chcemy? Oczywiście, że nie. Musimy mieć wielkich piłkarzy, którzy świetnie zarabiają i mają 5 Ferrari, ale nie możemy organizować modelu, w którym pieniądze idą tylko do jednej grupy, a zagrażają miejscom pracy tysięcy rodzin i całemu przemysłowi wokół nich. Organizatorzy takich rozgrywek, jak Superliga czy Klubowy Mundial, muszą zobaczyć efekty swoich pomysłów. Superliga bardzo zaszkodzi ekosystemowi piłki nożnej.
– Czy Superliga mnie martwi? Gdzie jest Florentino, tam jestem zmartwiony i się tym zajmuję. Dopóki Florentino będzie prezesem Realu, będę się tym zajmować i będę zmartwiony. Od lat dobrze znam Florentino. To bardzo wytrzymały i uparty człowiek, zawsze chce mieć rację. Ostatnio zgrywa nawet mesjasza. Zobaczymy co powie na Zgromadzeniu [socios Realu Madryt 24 listopada]. Na ostatnim powiedział, że Real przybył zbawić futbol. To trochę mesjanistyczne.
– Florentino kontra Tebas to starcie dwóch sił? Jestem lata świetlne za Florentino pod względem siły. Moja jedyna siła to moje pomysły, a większość hiszpańskich klubów zgadza się z moją linią obrony naszych rozgrywek.
– Jak walczyć z Florentino? Podstawa jest taka, że znasz swoje idee i wiesz, że musisz wykraczać poza poprawność polityczną, by je obronić i wygrać bitwę. Jeśli ja nie wyjdę ze strefy komfortu, to nie wyjdzie nikt i wszyscy będą mówić: jesteś crackiem, Florentino, jesteśmy do twoich usług, masz rację. Wtedy media sprzyjające Florentino nie atakowałyby mnie ani nie miałbym pewnych problemów, bo to człowiek z wielkimi wpływami w Hiszpanii i to nie tylko w sporcie, ale każdej sferze. Muszę wychodzić ze strefy komfortu. Lubię patrzeć w lustro i po powrocie do domu nie chcę słyszeć od swoich dzieci, że jedno mówię w domu, a drugie na zewnątrz. Wstydziłbym się tego. Wolę zawsze mówić to samo, nawet jeśli prowadzi to do nieprzyjemności.
– Spotkanie z Florentino? Nie widzieliśmy się od trzech lat. Było wiele prób ze strony ludzi, którzy chcą w tym pośredniczyć, ale zawsze odpowiadam to samo: po co mam jechać na spotkanie, na którym będzie przekonywać mnie do modelu, z którym się nie zgadzam. Jeśli będzie chodziło o zrównoważony model, usiądę z każdym, ale obrona Superligi to strata czasu. Wolę przeznaczyć ten czas dla ludzi, którzy mogą mi pomóc.
– Przewaga finansowa Realu w Hiszpanii? Futbol to nie jest matematyka, dwa lata temu mistrzostwo zdobyła Barcelona. Z Mbappé wszyscy stwierdzili: teraz to będą globetrotters. Futbol jednak taki nie jest. On musi się zaaklimatyzować, to też są ludzie... Szczęśliwie futbol taki nie jest. Masz w nim takie sytuacje, że Mbappé nie dominuje zaraz po przyjściu czy Girona walczy o mistrzostwo prawie do samego końca. Teraz świetny czas ma Barcelona i to docenia się bardziej, bo nikt się tego nie spodziewał.
SZYBKI TEST:
Messi czy Cristiano: Messi.
Barcelona Guardioli czy Real Ancelottiego: Barcelona Guardioli, a jestem madridistą.
Iniesta czy Raúl: Raúl.
Boca vs River czy Barcelona vs Real: Barcelona kontra Real.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze