Ancelotti próbuje wszystkiego, w co wierzy, ale nic nie działa
Real Madryt dostrzega problem, ale go nie rozwiązuje. Postawa i kondycja zawodników zawodzą. Spotkanie po El Clásico i narada po meczu z Milanem w celu wsparcia Ancelottiego.
Carlo Ancelotti. (fot. Getty Images)
„Nastawienie, nastawienie, nastawienie” – to słowo rozbrzmiewa w szatni Realu Madryt od początku sezonu. Zawsze szukano usprawiedliwień dla słabszej gry Królewskich, czy to przez brak przygotowań przedsezonowych, konieczność adaptacji Mbappé, czy kontuzje… Prawda jest taka, że od pierwszych meczów ligi przekaz trenera był skierowany w tym właśnie kierunku, ale wyraźnie nie dotarł do zawodników, zauważa José Félix Díaz z Marki.
Carlo Ancelotti dobrze zna piłkarski świat, i mimo że wciąż cieszy się poparciem klubu, jest świadomy, że w Realu Madryt liczy się tylko zwycięstwo, a tego brakuje. Stracone gole (Celta, Barcelona i Milan) pokazują problemy zespołu i jasno wskazują, że chociaż zawodnicy są ci sami lub prawie ci sami, ich postawa odbiega od tej z ostatnich lat. Jest niepokój, ale nie tylko ze strony trenerów i zarządu. Przynajmniej kilku zawodników też to zauważa. Łunin i Lucas Vázquez jasno wyrazili to po wczorajszym meczu, stwierdza José Félix Díaz z Marki.
Zarządzanie trudnym momentem Realu Madryt
W zeszłym tygodniu odbyło się pierwsze spotkanie trenera z prezesem. Przekazano spokój i wsparcie. Teraz zespół otrzymał kolejny cios i klub chciał natychmiast wiedzieć, czy możliwa jest reakcja oraz czy trener czuje się zdolny do odwrócenia sytuacji. Odpowiedź była pozytywna, bo Ancelotti utrzymuje, że zawodnicy nadal wierzą w to, co robią, choć ich postawa budzi wiele wątpliwości, informuje José Félix Díaz z Marki.
Na razie wśród kierownictwa klubu nie panuje jeszcze nastrój, który poprzedzał rozstania z Benítezem czy Lopeteguim. Dialog i współpraca wciąż istnieją, ale reakcja musi nadejść. W ostatnich latach klub przezwyciężał trudne momenty, a tym razem nawet w Valdebebas przyznaje się, że letnie zmiany w kadrze nie były tak trafione, jak sądzono.
Trzy bramki zdobyte przez Milan zabolały zarówno w szatni, jak i w klubie, bo wynikały z sytuacji, które powtarzały się już we wcześniejszych meczach. Proste zejścia przeciwników (drugi gol Milanu obnażył błędy Tchouaméniego i Viníciusa), brak intensywności przy stałych fragmentach gry (ponownie Francuz) oraz fizyczna słabość kilku piłkarzy (Militão i Lucas Vázquez) przy bramce zamykającej wynik.
W poszukiwaniu reakcji
Oczywiste jest, że Ancelotti próbuje wszystkiego, w co wierzy, czekając na reakcję, ale napotyka mur. Może zawodnicy nie mogą, a może nie chcą. Często postawa idzie w parze z kondycją i świeżością, a dane z tego sezonu nie wspierają tej teorii. W meczu z Milanem Królewscy pokonali znacznie mniejszy dystans niż zawodnicy włoskiego zespołu. Choć nie było tak jak z Lille, to różnica wyniosła aż pięć kilometrów mniej. Pintus spogląda na te dane i nie dowierza.
Brak Kroosa mocno odbił się na grze zespołu, a nieobecność Carvajala była ciosem prosto w szczękę. Trener wielokrotnie podkreślał, jeszcze przed kontuzją, jak istotny jest dla zespołu ten boczny obrońca, zarówno ze względu na grę, jak i jego waleczny charakter, który zaraża innych. Przeciwko Milanowi Lucas Vázquez miał trudności, a pomoc, jaką otrzymywał, nie wystarczała, by zatrzymać to, co nadciągało jego stroną, co wymuszało wyjścia środkowych obrońców i rozbicie obrony.
Zdarzenia wokół drużyn często odzwierciedlają ich nastrój. W zeszłym sezonie to rodziny niektórych piłkarzy Barcelony krytykowały Xaviego Hernándeza. Teraz podobne sygnały pojawiają się wokół Bernabéu. To zły znak dla Realu Madryt.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze