Dziewięć dni na zasklepienie ran
W Valdebebas mają dziewięć dni na przemyślenia, by znaleźć wyjście z trudnej sytuacji. Real otrzymał dwa bardzo bolesne ciosy w ciągu kilku dni. Przełożenie meczu z Valencią sprawia, że pomimo tragicznych okoliczności tej decyzji Królewscy zyskują czas na refleksje i zasklepienie ran, pisze AS.
Carlo Ancelotti. (fot. Getty Images)
Proces odzyskiwania morale rozpoczął się od razu po Klasyku, po którym Ancelotti apelował o to, by nie wyrzucać wszystkiego do śmieci z powodu fatalnych dwóch kwadransów. Włoch zaznaczył też, że już raz drużyna pomimo klęski 0:4 z Barceloną była w stanie na koniec sezonu sięgnąć po mistrzostwo i Ligę Mistrzów. Szkoleniowiec przypomniał także przegrane derby z początku poprzedniej kampanii, po których Real wkroczył na zwycięską ścieżkę i z której nie zboczył już do samego końca sezonu. Od tamtej pory Królewscy zaliczyli passę 42 spotkań bez porażki i dopiero Katalończycy w bezpośrednim starciu uratowali swój własny rekord. Ancelotti ma więc czego się chwytać, choć oczywiście jest świadomy problemów.
Martwić mogą nie tylko kwestie związane ze stanem ducha, lecz także te bardziej namacalne. Przełożenie konfrontacji z Valencią pozwala jednak na przeprowadzenie małego okresu przygotowawczego, którego tak naprawdę zabrakło przed startem rozgrywek z racji na odbywające się latem Mistrzostwa Europy i Copa América. Dość przypomnieć, że Mbappé przed oficjalnym debiutem spędził z zespołem zaledwie tydzień. Nawet jeśli później udawało się wygrywać w kolejnych potyczkach, to jednak ogólne odczucia były znacznie gorsze niż wyniki. Porażka z Lille i pierwsza połowa z Borussią można było potraktować jako pierwsze poważne ostrzeżenia, zauważa AS.
Remontada z BVB wlała nadzieje w serca przed Klasykiem, jednak w konfrontacji z Barceloną przyszło zderzyć się z brutalną rzeczywistością. Real okazał się znacznie gorszy zarówno piłkarsko, jak i fizycznie. Druga połowa uwypukliła deficyty kondycyjne oraz brak pomysłu na grę. Ta nieoczekiwana dłuższa przerwa od meczów może pomóc w poukładaniu wielu kluczowych aspektów. Część piłkarzy potrzebowała także chwili na dojście do pełnej dyspozycji. Mowa tu zwłaszcza o Rüdigerze, który zapewne zagrałby dziś z Valencią, ale byłby gotowy na styk. Na starcie z Milanem będzie natomiast wykurowany już w stu procentach. Na czasie zyskali także kontuzjowani wcześniej Courtois i Rodrygo. W czwartek na pełnych obrotach nie trenowali również Mbappé i Bellingham, choć tutaj akurat nie chodziło o żadne problemy typowo zdrowotne. Krótko mówiąc, drużyna może wreszcie naładować baterie.
Najbliższe dni należy też wykorzystać w celu odnalezienia tak wyczekiwanej nici piłkarskiego porozumienia między największymi gwiazdami zespołu. Z Barceloną jak na obrazku było widać najbardziej kulejące aspekty gry. Obrona się nie rozumiała, a Vinícius i Mbappé nie okazali się decydujący w momencie, gdy najbardziej się tego od nich oczekiwało. Zwłaszcza Francuz znalazł się na świeczniku po tym, jak ośmiokrotnie dawał łapać się na spalonym i zmarnował kilka bardzo dobrych okazji pod bramką. Obaj nie angażowali się też w pomoc w defensywie. Choć nie jest to ich główne zadanie, to jednak ich brak poświęcenia dekomponował drużynę. Po pierwszym golu Królewscy nie umieli się podnieść. Pressing zespołu całkowicie kulał, a zbyt późne reakcje tworzyły wyrwy między formacjami. Kulminacją chaosu było ustawienie Bellinghama, który przez większość meczu skupiał się na asekurowaniu Lucasa, podczas gdy jego styl gry potrzebuje częstej obecności w okolicach pola karnego niczym tlenu.
Szczęściem w nieszczęściu jest to, że wszelkie przeciwności losu z ostatnich dni podrażniły ambicję piłkarzy i skłoniły ich do jeszcze większego zwarcia szyków. Wsparcie okazane Viniciusowi nie ogranicza się do pustych słów i wpisów na portalach społecznościowych. To poczucie jedności jest jak najbardziej autentyczne. Na treningach czuć atmosferę gorącej chęci odkucia się za niepowodzenia. Klasyk ugodził w dumę Królewskich nie tylko ze względu na same fakty, lecz przede wszystkim na towarzyszące im okoliczności. Drużyna patrzy w kierunku meczu z Milanem wzrokiem przepełnionym sportową złością.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze