Mbappé nie jest sobą
Coś nie działa. Być może chodzi o pozycję lub aspekt fizyczny. Albo też coś nie funkcjonuje należycie pod względem mentalnym. Tak czy inaczej, Mbappé zdecydowanie nie jest sobą.
Kylian Mbappé. (fot. Getty Images)
Kylian w momencie transferu uchodził za zawodnika odstawiającego rywali za plecami pojedynczym sprintem. Był drapieżnikiem zabijającym samym spojrzeniem i nie miewał litości. Opis ten nie pasuje jednak do zawodnika, jakiego widzimy w koszulce Realu Madryt. Sprawa budzi niepokój w każdym zakątku: od kibiców, aż po ośrodek treningowy. Wszyscy wiedzą, że Francuza zwyczajnie stać na więcej. W Klasyku z atakującego wręcz emanowała desperacja. Ośmiokrotnie dawał złapać się na spalonym i zmarnował trzy świetne okazje. Z jego reakcji można było wyczytać, że sam nie wierzy w to, co się dzieje. Mbappé doskonale zdaje sobie sprawę, że na ten moment nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Taki stan rzeczy może działać motywująco, ale też paraliżuje. W jego przypadku oba te czynniki się na siebie nakładają, wyrokuje AS.
Kylian trafił do Madrytu głównie po to, by brać na siebie ciężar w najważniejszych spotkaniach, jak każda gwiazda światowego formatu. Wymaganie regularności zawiera się w pakiecie podstawowym, Mbappé natomiast miał być na dodatek tym, który będzie rozstrzygał przede wszystkim kluczowe potyczki. Jak na razie zawodzi w obu aspektach. Pierwsze starcie wagi ciężkiej z Atlético ominęło go z powodu kontuzji. Za drugim razem zawiódł zaś na całej linii już na boisku. Jego gol ładną podcinką stanowił wyłącznie przelotną chwilę uciechy, którą przerwała decyzja VAR-u o spalonym.
Od tamtego momentu Klasyk stał się dla niego koszmarem. Do potyczki z Barceloną Mbappé zanotował łącznie dziewięć spalonych w 13 meczach (1060 minut). W samym sobotnim spotkaniu było ich osiem. Daje to 47% wszystkich ofsajdów w ciągu 8% minut. Kylian padł ofiarą taktyki Flicka, który pokazał, że ma jasny pomysł na wysoko ustawioną obronę. Jego zespół z dziecinną łatwością umiał oszukać jednego z najgroźniejszych napastników świata. Obrońcy rywala zachowywali nieustanną czujność, wiedząc, że Francuz będzie stale szukał ich pleców. Kibice na trybunach momentami wręcz nie wierzyli w to, co widzą. Ancelotti natomiast postanowił w rozmowach z dziennikarzami umniejszać sprawie.
Trudno też nie zauważyć, że Mbappé ma też najzwyczajniej kiepsko ustawiony celownik. Z Barceloną wciąż miał bowiem trzy świetne okazje. Zwłaszcza sytuacja sam na sam po nieco ponad godzinie gry mogła wiele zmienić. Wydawało się, że w San Sebastián Kylian nareszcie złapał rytm. Po konfrontacji z Realem Sociedad trafiał do siatki także w trzech kolejnych starciach. W Lille coś się jednak zacięło. W ostatnich pięciu spotkaniach 25-latek błysnął jedynie pięknym golem z Celtą. Biorąc pod uwagę całokształt, mowa mimo wszystko o wyjątku od reguły.
W przeddzień potyczki na Balaídos Ancelotti zapewniał, że Mbappé jest bliski osiągnięcia stuprocentowej formy. Pozostanie w Madrycie podczas przerwy na kadrę miało mu pomóc w doszlifowaniu formy fizycznej. W Vigo udało się zdobyć bramkę i… tyle. Kylian ma bądź co bądź niezłe statystyki (osiem goli, czyli najwięcej w zespole wraz z Viniciusem), ale ogólne wrażenia wymykają się liczbom. To cały czas nie jest rakieta, jakiej się spodziewano. To nie jest piłkarz nie do zatrzymania i z innego wymiaru. Być może chodzi o pozycję, przygotowanie fizyczne lub sprawy mentalne. Albo o wszystkie te czynniki naraz. Jakkolwiek patrzeć, to nie jest ten Mbappé, jakiego chciał Real Madryt.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze