Kroos: Nie zostanę trenerem
Toni Kroos udzielił kolejnego wywiadu, tym razem dla The Athletic z okazji kampanii dla marki Marc O'Polo.
Toni Kroos. (fot. Getty Images)
Kiedy dokładnie podjąłeś decyzję o zakończeniu kariery? I komu powiedziałeś najpierw?
Najpierw powiedzieliśmy naszym dzieciom – to była moja decyzja, ale podjęliśmy ją wspólnie z żoną. To nie było tak, że pewnego dnia po prostu powiedziałem: „Zrobię to”. To był proces, rozmawialiśmy o tym miesiącami. Moja żona zna mnie najlepiej i jest prawie jedyną osobą, której słucham. Zna mnie na tyle dobrze, że potrafi mnie czytać. To była wspólna decyzja. Podjęliśmy ją krótko przed majem, ale nie dużo wcześniej – na przełomie marca i kwietnia. Zastanawiałem się nad tym przez trzy lub cztery miesiące, ale taki już jestem: kiedy podejmuję decyzję, to koniec. Kiedy decyzja zapadła, najpierw powiedzieliśmy dzieciom, aby nie dowiedziały się o tym z mediów albo nie usłyszały o tym w szkole. Następnie powiedziałem o tym najbliższym osobom, których nie ma wiele.
Kto dowiedział się o tym pierwszy w Realu Madryt?
Pierwszy dowiedział się trener, ponieważ mamy wyjątkową relację… Carlo był też moim pierwszym trenerem tutaj, gdy przyszedłem w 2014 roku. Zasłużył, aby wiedzieć pierwszy. Tego samego dnia zadzwoniłem do Florentino i José Ángela, a także do kolegów, z którymi byłem związany przez dłuższy czas. Rozmawiałem z klubem przez miesiące i byli poinformowani, ale ostateczna decyzja – ta ostateczna, ostateczna – została najpierw przekazana Carlo, a godzinę później Florentino. To było na trzy dni przed oficjalnym ogłoszeniem (21 maja). Utrzymali to w tajemnicy, co mnie cieszy, bo pokazuje, że są godni zaufania. Bardzo trudno jest utrzymać informację w tajemnicy, a to było dla mnie ważne, bo dotyczyło całej mojej kariery. Na spotkaniach zawsze podkreślali, że mogę ogłosić decyzję, kiedy tylko będę chciał.
Powiedzieli ci też, że możesz przedłużyć kontrakt, jeśli chcesz, prawda?
Tak, tak. To nie była tajemnica. Proces podejmowania decyzji był jednocześnie smutny i radosny. To był koniec bardzo pięknego cyklu, z bardzo miłymi ludźmi, w największym klubie, jaki istnieje, i z tyloma sukcesami. Ale byłem też szczęśliwy, widząc, co osiągnąłem, i jak ludzie mnie żegnali, na przykład na Bernabéu. Trudno to wyjaśnić. Nie spodziewałem się aż tak wiele. Oczekiwałem pożegnania, ale czegoś takiego nie możesz przewidzieć. To sprawia, że czujesz radość, nawet jeśli jesteś smutny, bo to ostatni dzień. Może to dlatego, że w ciągu tych 10 lat wydarzyło się wiele dobrego i ludzie są zadowoleni z tego, co zrobiłem. To było bardziej uczucie dumy – „patrz, co osiągnąłem” – niż smutku. Chciałem odejść w taki sposób. Nikt mnie nie zmuszał do zakończenia kariery ani odejścia. To była moja decyzja, dlatego ten dzień był łatwy do przeżycia.
Czy coś mogło zmienić twoją decyzję? Może nietrafiony rzut karny przeciwko Manchesterowi City w Lidze Mistrzów albo inny wynik finału z Borussią Dortmund?
Nie, nie. Ta decyzja nie miała nic wspólnego z meczami czy wynikami. Nikt nie był zadowolony. Niektórzy nie mogli w to uwierzyć, bo twierdzili, że to nie był właściwy moment ze względu na mój poziom gry. Mimo że próbowali mnie przekonać, wszyscy wiedzieli, że nie zmienię zdania.
Jak teraz wygląda twój zwykły dzień?
Wiele się zmieniło, ale jestem bardzo zadowolony, że mogę teraz bardziej organizować swoje dni, co zawsze było moim marzeniem. Mam swoje projekty: akademię tutaj, ligę (Icon League) w Niemczech, podcast z moim bratem (Einfach mal Luppen)… i mam trójkę dzieci.
Czy teraz sam odwozisz je do szkoły i robisz to, co bardziej „zwyczajni” ojcowie?
Cóż, zawsze to robiłem. Widuję Edena (Hazarda) w szkole – on też to robił, gdy jeszcze grał w Madrycie. Jest wielu aktywnych zawodników, którzy robią mniej, ale my zawsze dbaliśmy o te rzeczy. Potem rano planuję treningi z trenerami akademii. Musimy od początku wszystko uporządkować, żeby działało tak, jak tego chcę. To dla mnie bardzo duży i ważny projekt. Chcę, żeby odniósł sukces. Chcemy stworzyć akademię i klub na wysokim poziomie, który będzie rywalizował z klubami tutaj, w Madrycie. Nie chodzi tylko o to, żeby moje nazwisko widniało na tym projekcie i tyle. W ciągu pięciu tygodni opuściłem zaledwie trzy czy cztery dni. I czerpię z tego radość. Jeśli podejmuję się jakiegoś projektu, robię to z serca. Ten projekt mnie fascynuje. Dzięki szczęśliwemu życiu, jakie miałem, mogłem wybrać cokolwiek. To była moja decyzja i wybrałem to.
Joselu i Nacho odeszli z Realu Madryt po zeszłym sezonie do klubów w Arabii Saudyjskiej i Katarze. Biorąc pod uwagę to, co napisałeś o transferze Veigi do klubu z Arabii Saudyjskiej w zeszłym roku i przyjęcie, jakie dostałeś od fanów tam podczas Superpucharu Hiszpanii w styczniu, to chyba nie było coś, co cię interesowało. Ale nie wypowiadałeś się na temat Nacho ani Joselu…
W tych przypadkach widać różnicę. Ktoś, kto wygrał Ligę Mistrzów i jest bliżej końca swojej kariery, to co innego niż ktoś, kto odchodzi w wieku 21 lat i chce być dobrym zawodnikiem. Odejście tak wcześnie oddala cię od bycia dobrym graczem i zdobywania tytułów. Na tym polega różnica. Nie jestem fanem wyjazdów do takich lig. Ale to co innego, jeśli odchodzisz jak Nacho czy Cristiano Ronaldo, pod koniec kariery, po zrobieniu wszystkiego, jako legendy Realu Madryt i Europy.
Czy planujesz zająć się trenerką?
Nie, nie zostanę trenerem.
Nie rozważyłbyś nawet tej opcji?
Nie.
A gdyby Carlo zaproponował ci, żebyś dołączył do niego w Madrycie, na przykład dlatego, że Davide Ancelotti miałby odejść, aby zacząć własną karierę trenerską?
Nie, to niemożliwe. Kiedykolwiek Carlo chce, zawsze podzielę się z nim swoją opinią. Ale on wie, dlaczego przeszedłem na emeryturę. Ważnym jej powodem jest tyle podróży, hotele i tak dalej. Nigdy nie chodziło o 90 minut na boisku. Gdyby chodziło tylko o to, mógłbym grać, nie wiem, do kiedy. Czasem jesteśmy w kontakcie, to normalne przy naszej relacji, ale Carlo wie, że nie ma sensu mnie o to pytać, bo zna odpowiedź. Dzień w Valdebebas jest jeszcze trudniejszy jako trener niż jako zawodnik. Jako zawodnik przychodzisz, wykonujesz swoją pracę i wracasz do domu. Jako trener jesteś odpowiedzialny za wszystkich, przychodzisz pierwszy, wychodzisz ostatni, masz też wszystkie te podróże… Widziałbym się raczej w akademii.
Mówiąc o trenerach, czy zaskoczyło cię, że Thomas Tuchel został selekcjonerem Anglii?
Nie, nie zaskoczyło mnie to. Nie wiedziałem, czy tego chce, czy nie, ale nie dziwi mnie, że go wybrali, bo jest bardzo dobrym trenerem. Uwielbiałem jego czas w Anglii, dobrze mówi po angielsku, wygrał Ligę Mistrzów z Chelsea, ma tam bardzo dobrą opinię.
A co z przyszłością jako dyrektor sportowy?
Może jako dyrektor sportowy masz trochę więcej swobody, pracujesz bardziej przez telefon i tak dalej, ale bycie trenerem jest niemożliwe. Jestem trenerem, ale w inny sposób – dla wielu dzieci.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze