Zemsta Şahina: uczeń Kloppa, absolwent Harvardu i marzenie o „5” w Realu Madryt
W wieku 36 lat wraca na Bernabéu, gdzie nie miał szczęścia. W 2011 roku podpisał kontrakt z Realem Madryt prowadzonym przez Mourinho, ale kontuzje pokrzyżowały jego karierę. W finale na Wembley pełnił rolę asystenta, a teraz odziedziczył stanowisko trenera.
Nuri Şahin. (fot. Getty Images)
Nuri Şahin zna się na dziedzictwach. Był jednym z pierwszych, którzy założyli koszulkę z numerem „5” po Zidanie w Realu Madryt, kiedy jeszcze nikt przez kilka lat nie był w stanie nosić jej regularnie. W tym roku objął funkcję trenera Borussii Dortmund, ostatniego finalisty Ligi Mistrzów. Po Cannavaro i Gago, to jemu przypadła „5”. Był rok 2011, a Mourinho wybrał go na kluczowego pomocnika przyszłości. Miał 23 lata i wszystko, by odnieść sukces, jednak kontuzje pokrzyżowały jego plany na Santiago Bernabéu, na które dziś wraca, by domagać się zemsty: swojej osobistej i Borussii Dortmund, która w czerwcu przegrała w finale z Los Blancos na Wembley, opisuje Abraham P. Romero z El Mundo.
Şahin był mózgiem sukcesu niemieckiej drużyny w minionym sezonie. Dołączył w grudniu jako asystent Edina Terzicia, ale jego wkład okazał się kluczowy dla przebiegu kampanii Borussii. Na tyle, że zarząd nie wahał się, by powierzyć mu stanowisko, kiedy zdecydowano o zakończeniu współpracy z Terziciem. Niewiele się zmieniło w Dortmundzie, bo drużyna prowadzi w Lidze Mistrzów, notując dwie wygrane z rzędu: 3:0 z Club Brugge i 7:1 z Celtikiem.
W Dortmundzie mówią, że Şahin nie waha się podejmować trudnych decyzji i ma wrodzone zdolności trenerskie. Mówi w pięciu językach, co jest kluczowe w wielokulturowej szatni, a do tego posiada tytuł magistra z Zarządzania Sportem zdobyty na Harvardzie, co uzupełnia jego piłkarskie doświadczenia – zarówno te pozytywne, jak i negatywne, zauważa dziennikarz El Mundo.
Kariera Şahina nie byłaby zrozumiała bez cierpienia związanego z kontuzjami, co miało decydujące znaczenie dla tego, że w wieku 36 lat jest już trenerem na najwyższym poziomie. Po krótkim pobycie w Realu Madryt i nieudanej przygodzie w Liverpoolu, wrócił do domu, do Dortmundu. Tam zaczął obiecująco, ale w trzecim sezonie doznał poważnej kontuzji kolana. Miał wtedy 26 lat i zbliżył się całkowicie do nauki związanej z trenowaniem.
„Kluczowa” kontuzja w jego nauce
Zarówno w Niemczech, jak i w Hiszpanii Şahin uchodził za zawodnika o umyśle trenera. Często notował ćwiczenia i przemówienia w notesie, a jego problemy zdrowotne przyspieszyły proces nauki na przyszłego szkoleniowca. „Z tą kontuzją zacząłem czerpać radość z myślenia o taktykach, sesjach treningowych, spotkaniach, analizach wideo… Wszystkich tych rzeczach związanych z trenowaniem” – przyznaje. Zajął się prowadzeniem drużyny swojego dzieciństwa, Meinerzhagen, podczas gdy dochodził do siebie po kontuzji w Borussii, i zaczął ujawniać swoje zainteresowanie zakończeniem kariery zawodniczej. Odszedł z Borussii i podpisał kontrakt z tureckim Antalyasporem, a wystarczył mu zaledwie rok i pół, by zaoferowano mu przejście z boiska na ławkę trenerską. Tak też zrobił. 24 miesiące później wrócił do Dortmundu.
Jego dobra praca w Turcji zwróciła uwagę Borussii, która w połowie ubiegłego sezonu zaproponowała mu stanowisko asystenta. Był to jasny sygnał: chcieli, by został ich następnym trenerem. Sześć miesięcy i kolejny finał Ligi Mistrzów później, Şahin powraca na Santiago Bernabéu już jako trener.
Uczeń Kloppa, przyznaje, że regularnie z nim rozmawia i prosi o rady. Podziwia intensywność gry jego drużyn i motywację, jaką potrafił przekazać swoim zawodnikom. Obaj – trener i zawodnik – zdobyli razem historyczny tytuł mistrza Niemiec w 2011 roku, kończy Abraham P. Romero.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze