Advertisement
Menu
/ as.com

Brazylia balsamem dla Rodrygo

Brazylia odzyskuje formę i rytm, który Rodrygo zgubił w Madrycie. Bez Viníciusa poprowadził drużynę do zwycięstwa nad Chile. Jego problemy z plecami to już przeszłość.

Foto: Brazylia balsamem dla Rodrygo
Rodrygo. (fot. Getty Images)

I gdy Brazylia była przyparta do muru, pojawił się Rodrygo. Jak bohater filmów, który przez chwilę wydaje się, że każe na siebie czekać, ale ostatecznie przybywa. Napięcie to niezrozumiana sztuka. Jeśli nie śledziłeś dokładnie sytuacji Canarinhos, oto krótkie podsumowanie: ten okres reprezentacyjny przyniósł widmo niezakwalifikowania się do Mistrzostw Świata. Przed Brazylią jeszcze długa droga eliminacyjna, ale do Chile przylecieli z fatalnym nastrojem (poprzedni mecz zakończyli porażką w Paragwaju), świadomi niezadowolenia narodu i z jasnymi obliczeniami: przegrana oznaczałaby spadek na miejsca barażowe. Brazylia, poza bezpośrednią kwalifikacją na Mistrzostwa Świata. Sprawa państwowa. Jakby tego było mało, Vinícius i Militão byli nieobecni. I wtedy pojawił się Rodrygo, opisuje Sergio López z dziennika AS.

Kontynuował grę, mimo że ból pleców dawał mu się we znaki. Rodrigo wiedział, że to jego czas. Nieobecność Viniego otworzyła mu drzwi do lewej flanki. Taki pociąg przejeżdża tylko raz w życiu, jeśli w ogóle. Musiał na niego wskoczyć za wszelką cenę. I zrobił to. Dorival Júnior powierzył mu zadanie, a on je wypełnił. Nie błyszczał, ale mimo to był najlepszym graczem Brazylii, obok Igora Jesusa, napastnika Botafogo, który debiutował w reprezentacji i rozegrał znakomity mecz, zdobywając bramkę i pokazując światu, że wkrótce za jego umiejętności będą płacić ogromne sumy. Na razie jego wartość to zaledwie sześć milionów. Na razie, stwierdza dziennikarz Asa.

Igor Jesus był sensacją wieczoru, a Rodrygo – liderem. Graczem, do którego Brazylia się zwróciła, by odnaleźć swoją drogę. Aby wydostać się z błotnej pułapki. Bo taki właśnie był ten mecz – pełen nerwów, twardej gry i walki. Było mało miejsca na magię. Ale takie pojedynki też trzeba wygrywać. I Brazylia to zrobiła. Doceniono, jak nie mogło być inaczej, wysiłek Rodrygo, by pozostać z drużyną mimo dolegliwości, które niemal całkowicie spowolniły jego już i tak powolne tempo w Realu Madryt.

Rodrygo nie jest w formie, brakuje mu iskry, która tak bardzo go wyróżnia. W Realu, który wciąż nie może odnaleźć właściwej drogi, i on ma problemy. Jednak jego głównym problemem jest to, że nie potrafi się stać zawodnikiem niepodważalnym. Nadal jest zmienny: rozegrał tylko jeden pełny mecz z 12, które rozegrali podopieczni Ancelottiego (i to był pierwszy mecz w lidze, przeciwko Mallorce), a w przekształceniu formacji na diament ma mniejsze szanse. Jeśli Brazylia wołała o pomoc, on odpowiadał podobnie w Madrycie. Ratują go statystyki (udział w bramce co 154 minuty; dla porównania, w zeszłym sezonie robił to co 143 minuty), zauważa Sergio López.

Rodrygo nie gra źle. Absolutnie nie. Ale też nie na poziomie, który pozwoliłby mu stać się stałym punktem w składzie. Utwierdzić się w pozycji gwiazd, takich jak Bellingham, Mbappé czy Vinícius. Do tych inicjałów chce dołączyć. Dlatego ten okres reprezentacyjny jest dla niego tak ważny. Tak kluczowy. Bo po tym, jak zobaczył ławkę w Lille i powtórzył to przeciwko Villarrealowi, uczucie bycia liderem Brazylii w tak delikatnym momencie jest budujące. Widzi, że jego kraj na nim polega. I że odpowiada na to wezwanie, zauważa dziennikarz Asa.

„Bardzo ważne zwycięstwo, ale przed nami jeszcze dużo pracy. Jesteśmy zjednoczeni i skupieni na następnym wyzwaniu w Brasílii (podejmujemy Peru w nocy ze środy na czwartek). Razem, za koszulkę i za nasz kraj!”, napisał po zwycięstwie nad Chile. Po tych dwóch meczach będzie miał tylko jeden trening przed meczem na Balaídos, więc naturalne jest, że pewnie zabraknie go w wyjściowej jedenastce. Dlatego tak ważne było, aby maksymalnie wykorzystać te półtora tygodnia. I tak właśnie to przeżywa. Czuje się liderem Canarinhos. Odważnym w najbardziej wymagających momentach. Brazylia jest dla niego balsamem, podsumowuje Sergio López.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!