Kolejna wyjazdowa porażka koszykarzy
Real Madryt przegrał po raz drugi w Lidze Endesa i po trzech kolejkach ma na koncie tylko jedno zwycięstwo. Dzisiaj znów gra madrytczyków była po prostu słaba i tylko indywidualności (Deck, Campazzo, Hezonja) były w stanie dawać nadzieje na korzystny wynik.
Gabriel Deck. (fot. Getty Images)
Koszykarze Realu Madryt zanotowali kolejną porażkę w tym sezonie. Tym razem ulegli na wyjeździe Bilbao i znów ich gra pozostawiała wiele do życzenia. W pewnym momencie przewaga gospodarzy wynosiła aż 17 punktów. Królewscy nie poddali się i próbowali gonić, jednak kiedy tylko udało im się zbliżyć, to wtedy znów wszystko się popsuło i Bilbao zasłużenie sięgnęło po zwycięstwo.
Real Madryt dobrze rozpoczął mecz i szybko zyskał kilka punktów przewagi. Jednak z czasem coraz lepiej prezentowało się Bilbao, a Królewscy mieli problem ze skutecznością. Słabo rzucali nie tylko z dystansu, ale nie wychodziły im również rzuty za dwa punkty (1/5). Baskowie pod tym względem prezentowali się lepiej, więc zasłużenie prowadzili po 10 minutach (22:18).
Druga część nie przyniosła poprawy gry, wręcz przeciwnie, było coraz gorzej. Bilbao utrzymywało skuteczność rzutów z dystansu i powiększało prowadzenie, mimo że zanotowało kilka strat. Królewscy nie dość, że zdecydowanie zbyt często gubili piłkę, to jeszcze pod koszem prezentowali się fatalnie. Skuteczność rzutów za dwa punkty była jeszcze gorsza (1/7). Sytuację ratował w pojedynkę Mario Hezonja. Jego trzy celne trafienia z dystansu dawały jakiekolwiek nadzieje na powrót do gry (46:34).
Po zmianie stron Bilbao powiększyło przewagę do 17 oczek (51:34). Wtedy w końcu nastąpiła przemiana w madrytczykach. Wszystko zaczęło się od podkręcenia tempa w defensywie. Gospodarze mieli do tego momentu aż 75% skuteczności rzutów z dystansu, ale to się zmieniło, bo nie mieli tylu wygodnych pozycji do oddawania rzutów. Królewscy natomiast stworzyli sobie więcej okazji do kontrataków i taka szybka gra przynosiła bardzo dobre efekty, bo na koniec kwarty różnica wynosiła tylko jedno oczko (60:59).
Ostatnia część zaczęła się od błędów Rathana-Mayesa, co pozwoliło odżyć Bilbao. Real Madryt natomiast ponownie zaczął mieć problemy z budowaniem akcji i znajdowaniem miejsca do rzutów. Gospodarze z tego korzystali i zaczęli uciekać. Chus Mateo próbował coś zmienić, ale Królewscy nie potrafili wyjść z kłopotów. Bilbao wytrzymało momenty napięcia i pokonało Real Madryt.
83 – Bilbao Basket (22+24+14+23): Abdur-Rahkman (8), De Ridder (11), Jones (11), Pantzar (9), Dragić (10), Frey (7), Domínguez (-), Gielo (6), Rabaseda (0), Hlinason (3), Sylla (-), Kullamäe (18).
79 – Real Madryt (18+16+25+20): Campazzo (16), González (4), Hezonja (18), Musa (8), Tavares (3), Abalde (5), Rathan-Mayes (0), Deck (23), Garuba (-), Ibaka (0), Llull (2), Ndiaye (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze