Advertisement
Menu
/ as.com

De la Víbora: Moim marzeniem nie było zostanie piłkarzem

David de la Víbora udzielił szczerego wywiadu dziennikowi AS. Opowiadał w nim o swojej dotychczasowej karierze, problemach ze zdrowiem psychicznym i planach na przyszłość. David był kiedyś uważany za jeden z największych talentów w szkółce Realu Madryt. Teraz trafił do drużyny 1K FC, której prezesem jest Iker Casillas.

Foto: De la Víbora: Moim marzeniem nie było zostanie piłkarzem
David de la Víbora w 2021 roku w barwach Juvenilu A w Lidze Młodzieżowej. (fot. Getty Images)

Jak się czuje David de la Víbora?
Jestem zadowolony. Znajduję się w bardzo dobrym momencie mojego życia. Mam wielkie doświadczenie, ale przede wszystkim spokój. Tego mi brakowało w ostatnich miesiącach życia.

Po 13 latach w Realu Madryt zdecydowałeś się na odejście do Kings League. Jak się pojawiła taka możliwość?
Chcę wyjechać do Stanów Zjednoczonych. Zamierzam kontynuować studia, dalej grać w piłkę i starać się spełnić moje marzenie w innym miejscu, ponieważ moje marzenie pozostaje takie samo. Tam przykładają dużą wagę do sportu, istnieje duże wsparcie dla zawodników, żeby nie porzucać nauki. Tego brakuje tutaj, w Hiszpanii. Miałem wolny czas w ostatnich miesiącach na podjęcie decyzji, co dalej robić w życiu i pojawiła się opcja z Kings League (liga założona przez Gerarda Piqué, w której drużyny mają między innymi Iker Casillas, Kun Agüero czy Ibai Llanos – przyp. red.).

Co cię zmotywowało do spróbowania tego formatu?
Przede wszystkim mój brat. Mam z nim wyjątkową więź i pamiętam, że spotykaliśmy się w niedziele, żeby razem oglądać mecze z tej ligi. To były piękne popołudnia. Dużo o nim myślę.

Zadzwonił do ciebie Iker Casillas?
Tak, on i ludzie, którzy go otaczają. Opowiedzieli mi trochę o projekcie i bardzo mi się spodobał ten pomysł.

Masz za sobą dwa spotkania w Kings League, jedno zwycięstwo i jedną porażkę. Jakie są twoje pierwsze odczucia? Zamieniłeś futbol 11-osobowy na 7-osobowy. Istnieje wiele różnić?
Jeśli mam być szczery, to jest bardzo dziwnie. Ciągle się nie przyzwyczaiłem. Nie czuję się swobodnie w tych rozgrywkach, które mają być show, ponieważ dla mnie to jest show. To nie jest tradycyjna piłka nożna. Nawet nie ma podobieństw, wszystko jest inne, to zupełnie inny sport. Jest tutaj wielu profesjonalnych sportowców i wielu obcokrajowców, którzy przyjechali do Kings League i się nie zaadaptowali. Ja ciągle znajduję się na etapie adaptacji i dostosowania się do rozgrywek, ponieważ jest to coś zupełnie innego od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni z prawdziwego futbolu.

Jaki poziom panuje w Kings League?
Zaskoczył mnie pozytywnie, jest bardzo dobry. Da się zauważyć, kto gra w tych rozgrywkach od dłuższego czasu, a są to zawodnicy, którzy nie grali nawet w Tercerze. Możesz sobie myśleć, że poziom jest bardzo niski, ale kiedy znajdziesz się wśród tych ludzi grających tutaj od dłuższego czasu, da się zauważyć, że są o krok przed pozostałymi.

Wiemy, że masz za sobą skomplikowane miesiące. Kings League jest sposobem na pojednanie się z futbolem?
Tak, jestem zadowolony, że nie przestałem grać przez te kilka miesięcy, bo inaczej wiele by mnie to kosztowało. Teraz, kiedy patrzę w tył, cieszę się, że się zgodziłem. Dzięki temu mogę być ciągle związany z futbolem przed wylotem do Stanów Zjednoczonych.

Twój długoterminowy cel?
Zostanie profesjonalistą w Stanach Zjednoczonych. Mój ojciec wiele o tym mówi, a tam nikt mnie nie zna i futbol ustawi mnie na swoim miejscu. Chcę zacząć od nowa, od zera. Będę mógł odnaleźć siebie, odnaleźć siebie jako piłkarza. Futbol da odpowiedź na pytanie, czy jestem w stanie temu sprostać. Dam z siebie wszystko. Wiem, że mogę zostać tam profesjonalistą.

Który klub najbardziej przyciąga twoją uwagę?
Inter Miami, Los Angeles…

Chciałbyś zagrać z Messim?
Nie uwierzysz, ale jestem Team Cristiano (śmiech).

Rok temu mówiłeś, że kiedy byłeś mały, to „płakałeś i wymiotowałeś”, idąc na trening i że bycie profesjonalnym piłkarzem nie było twoim marzeniem. Jakie było marzenie małego Davida?
Moim marzeniem nie było zostanie piłkarzem. Pamiętam, jak rodzice kazali mi chodzić na treningi, a mi nie podobał się futbol. Chodziłem, ponieważ moi rodzice powtarzali, że muszę uprawiać sport, ale nie lubiłem tego. Nawet kiedy trafiłem do Realu Madryt. Kiedy mnie zaprosili na testy, na których były setki chłopaków gotowych do rozegrania meczu swojego życia. Mogłeś dostać się do Realu Madryt albo nie. Wyobraź sobie, na co jesteś wystawiony od tak młodego wieku. Nie byłem w stanie zagrać ani minuty, ponieważ wymiotowałem z nerwów. Od małego bardzo mi się podobały zwierzęta i zawsze powtarzałem, że chciałbym się poświęcić zwierzętom i opiece nad nimi.

Teraz marzysz o zostaniu profesjonalnym piłkarzem. Kiedy się przekonałeś do tego?
Od pierwszego dnia, kiedy zakładasz koszulkę Realu Madryt. Zdajesz sobie sprawę z tego, co to oznacza. Poza tym ja od zawsze kibicowałem Realowi Madryt, więc założenie tej koszulki po raz pierwszy… To był pierwszy krok. Teraz chcę więcej.

Założenie koszulki Realu Madryt robi takie wrażenie?
Tak. Każdy, kto tego doświadczył, może to potwierdzić. Jak ktoś nie miał takiej okazji, nie będzie w stanie wyobrazić sobie tego uczucia do momentu, kiedy nie założy koszulki z tym herbem.

Jeśli miałbyś wybrać jakieś wspomnienie ze szkółki, co by to było?
Najlepsze wspomnienia mam z pierwszych meczów, kiedy po zakończeniu dzwoniłem do mojej babci i opowiadałem jej, jak poszło. Oprócz tego możliwość zadebiutowania w reprezentacji Hiszpanii, wszystkie podróże z Realem Madryt, wszystkie turnieje, które wygrałem. Niewiele ludzi może się pochwalić czymś takim.

Czego cię nauczył Real Madryt przez te 13 lat?
Nauczył mnie dawać z siebie wszystko. Nikt tam na ciebie nie czeka i patrzą na ciebie przez lupę. Nie ma treningów, na których możesz sobie pozwolić na odpuszczenie, wręcz przeciwnie. Chodzi o próbowanie, pracę i regularność. Do tego są cechy, które Real Madryt wpaja. To jest coś, co stamtąd zabieram. Od małego mi to wpajano.

Kiedy miałeś 12 czy 13 lat, ludzie zaczęli cię porównywać do Marcelo. Jak sobie z tym radziłeś?
Kiedy jesteś mały, nie wiesz, co to oznacza. Nie zdajesz sobie sprawy. Cieszysz się, że cię porównują do kogoś z tak wysokiego poziomu. Dopiero później zdajesz sobie sprawę, co to naprawdę oznaczało i jaka presja oraz oczekiwania wiązały się z takim przydomkiem.

Miałeś okazję poznać się z Marcelo. Jakiej najlepszej rady ci udzielił?
Miałem z nim bardzo dobre relacje, w Valdebebas i poza boiskami. Poza tym dzieliliśmy fizjoterapeutę. Jego najlepszą radą było to, żebym został sobą. Nikt ci nic nie podaruje. Powiedział mi, żebym był cierpliwy. To jest bardzo ważne i nie doceniamy tego, ponieważ kiedy jesteśmy niecierpliwi albo chcemy czegoś od razu, to bardzo często popełniamy błędy. Zawsze będę mu wdzięczny za te rady.

Zmieniłeś fryzurę, ponieważ miałeś dosyć porównań z nim?
Wszystkiego po trochu. Jeśli mam być szczery, byłem już trochę tym wszystkim zmęczony. Byłem bardziej znany ze swojej fryzury, niż z tego, kim byłem. Byłem tym zmęczony. Chciałem być sobą i chciałem wyczyścić ten wizerunek.

Co powiedziałbyś ludziom, którzy się martwili De la Víborą, ale nie Davidem?
Dziękuję im. Zdałem sobie sprawę z tego, co się naprawdę liczy i którzy ludzie są z tobą na dobre i na złe. Wiele ludzi znikało krok po kroku.

Pojawiało się wiele kompilacji, ludzie przychodzili cię oglądać. Czułeś się jak gwiazda rocka?
Był moment, że pojechałem na turniej do Kraju Basków albo do Saragossy i nie mogłem wyjść z szatni. Policja musiała mnie eskortować, ponieważ wielu ludzi czekało przy wejściu. Nawet sobie nie zdajesz sprawy. Nie byłeś w stanie wyjść z szatni, żeby rozegrać mecz. Ja byłem chłopakiem grającym w piłkę, a nie gwiazdą, nie byłem profesjonalnym piłkarzem w tamtym momencie. Bycie eskortowanym przez policję mocno na mnie wpłynęło.

Jaką rolę odgrywała twoja rodzina?
Zawsze mnie utrzymywała trochę na marginesie tego wszystkiego. Nie wiem, jak skończyłbym bez nich. Jestem, kim jestem, dzięki nim.

Kiedy dotarłeś do Juvenilu A, klub cię wysłał do Levante. Tam poznałeś, jak wygląda gra poza Madrytem i skomentowałeś nawet, że źle przez to przeszedłeś. Jak oceniasz etap w Walencji?
Najlepszą opcją byłoby zostanie w Levante. Tam byłem oceniany na podstawie moich występów. Przychodziłem z Realu Madryt, więc wiele ode mnie oczekiwano i stanąłem na wysokości zadania. Myślę, że wykonałem krok w przód. Powinienem kontynuować karierę tam i nie wracać już do Madrytu.

Po powrocie do Madrytu zostałeś wysłany do Méridy, gdzie przeżyłeś „najtrudniejsze doświadczenie w karierze”. Już wtedy pojawiła się myśl o zatrzymaniu się?
Tak. Pojawiają ci się różne myśli i widzisz, że coś nie jest dobrze. Kiedy przestajesz czuć entuzjazm i radość z tego, co było twoją pasją, wiesz, że coś jest nie tak. Myślę, że wtedy zdecydowałem o poszukaniu innej drogi w życiu.

Jednak w poprzednim sezonie odszedłeś do Castellónu. Tam przeszedłeś załamanie i porzuciłeś futbol na pewien czas. Jak przebiega proces podejmowania takiej decyzji?
To było bardzo skomplikowane. Poświęciłem temu swoje życie i doświadczenie tego, że nie daje ci to radości… Myślę, że to była najtrudniejsza decyzja w moim życiu. To była kumulacja tych wszystkich wcześniejszych lat. Nie potrafiłem się zatrzymać i na koniec wszystko eksplodowało.

Ukrywałeś to początkowo przed rodziną?
Rozmawianie o tym z rodziną jest bardzo skomplikowane. Ukrywałem to i chciałem sprawiać wrażenie, że wszystko jest dobrze, ale dochodzisz do momentu, w którym musisz o wszystkim opowiedzieć, bo jesteś już na granicy. Moja rodzina zawsze będzie mnie wspierać.

Castellón dobrze zareagował. Jak to zakomunikowałeś klubowi?
Chciałem wiedzieć, jakich słów użyć, żeby wytłumaczyć im, że to nie ich wina, tylko moja. To było trudne, ale reakcja była bardzo dobra. Starali się mnie zrozumieć i pomóc mi. W świecie futbolu brakuje pracy nad zdrowiem mentalnym.

Zdrowie psychiczne jest tematem tabu w szatniach?
Tak, raczej tak. Piłkarz ma być maszyną, ma być robotem i zawsze prezentować odpowiedni poziom. Oczekuje się tylko odpowiedniej postawy od takiej osoby. Czasami czegoś brakuje i ludzie nie wiedzą, co się za tym kryje.

Myślisz, że kluby powinny więcej zainwestować w psychologów?
Tak, co więcej, kiedy to wszystko ujrzało światło dzienne, wielu chłopaków z Madrytu odezwało się do mnie. Jeśli tak robią, to znaczy, że są rzeczy do poprawy w świecie futbolu. Kluby chcą wydajności? Żeby osiągnąć odpowiednią wydajność, człowiek musi czuć się dobrze, żeby spisywać się na boisku. Czasami trzeba się skupić na człowieku, żeby później piłkarz dawał z siebie maksimum i spisywał się wzorowo.

Czujesz się swobodniej na boisku, od kiedy masz psychologa?
Jestem spokojniejszy. Potrafię radzić sobie z emocjami i relatywizować pewne rzeczy.

Otrzymałeś dużo nienawistnych komentarzy po trafieniu do Kings League. Jak sobie z tym poradziłeś?
Jeśli to przytrafiłoby mi się na innym etapie życia, byłoby źle. Ale nauczyłem się i wiem, co jest ważne. Nie przywiązuje uwagi do rzeczy, które na to nie zasługują. Skupiam się na sobie, a nie na reszcie. Nie wyobrażasz sobie, ile nienawistnych komentarzy dostałem po podjęciu tej decyzji, ale to moja decyzja, a nie kogoś innego.

Jaką wiadomość wysłałbyś do piłkarzy, którzy mogą się znajdować w podobnej sytuacji?
Rozmawiać. Wiele razy nie da się ze wszystkim poradzić samemu i trzeba rozmawiać. Nieważne, jak silny uważasz, że jesteś, wszyscy mamy swoje granice i wszyscy musimy prosić kogoś o pomoc, czy to rodzinę, czy profesjonalistę, czy kogokolwiek innego.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!