Advertisement
Menu
/ relevo.com

Nacho: Czasem wycieka zwykły komentarz, który nie miał wyjść poza szatnię

Przedstawiamy kolejne odpowiedzi, których udzielił hiszpański defensor Al-Qadsiah w rozmowie z Relevo. Tym razem poruszył temat bycia kapitanem Królewskich i odpowiedzialności, która się z tym wiąże.

Foto: Nacho: Czasem wycieka zwykły komentarz, który nie miał wyjść poza szatnię
Nacho. (fot. Getty Images)

CZĘŚĆ I

CZĘŚĆ II

Czy szatnia Realu bardzo się zmieniła od czasu, kiedy do niej trafiłeś? Obecnie jest bardzo mało hiszpańskich zawodników. Czy cię to martwi?
Tak, jako Hiszpan i wychowanek bardzo chciałbym, żeby było ich więcej. Ale wierzę, że to są pewne epoki, pewne etapy w historii klubu. Nie jest łatwo zadomowić się tam jako wychowanek, ale jestem pewien, że to tylko etap. A w przyszłości na pewno zacznie się pojawiać więcej zawodników, którzy pokażą, że akademia Realu Madryt jest bardzo silna. Klub też będzie musiał pracować nad tym, żeby sprowadzać hiszpańskich graczy, jeśli nie będzie ich w akademii, i tyle. Uważam, że to są fazy. Są lepsze i gorsze etapy. Nie mówię, że teraz przeżywamy zły okres, bo tak nie jest. Ale oczywiście chciałbym, żeby było więcej chłopaków z akademii.

Od kogo nauczyłeś się najwięcej jako lider przez te wszystkie lata?
Zawsze patrzyłem na Sergio [Ramosa]. Nie tylko jako na piłkarza, ale też pod kątem jego przywództwa, tej nieustającej chęci wygrywania, bycia najlepszym. Mówię tu o nim jako kapitanie, ale przecież miałem też innych kapitanów – Benzemę, Marcelo, Ikera Casillasa. Cóż mogę powiedzieć o tych zawodnikach, którzy są legendami klubu? Później, kiedy sam byłem kapitanem i osiągnąłem to samo, co oni z opaską, wyobraź sobie, jak bardzo mnie to wewnętrznie cieszy.

Czy jako kapitan żyje się trudniej? Przez dodatkowe obowiązki, odpowiedzialność…
Zawsze czułem się ważny. Kiedy już od początku sezonu jesteś pierwszym kapitanem, bierzesz na siebie tę odpowiedzialność i zaczynasz myśleć „w tym roku chciałbym iść na Cibeles” albo „jako kapitan chciałbym wygrać jakiś tytuł”. Wtedy bierzesz na siebie trochę więcej odpowiedzialności i wywierasz na siebie trochę więcej presji z chęci wygrywania tytułów i podnoszenia ich osobiście. Oczywiście odpowiedzialność jest taka sama, ale wewnętrznie masz to pragnienie, żeby teraz, jako kapitan, to ty podniósł puchar.

Ale na co dzień, czy musiałeś rozwiązywać jakieś problemy?
Żadnych, bo Real Madryt to klub łatwy do zarządzania, praca z ludźmi, którzy tam są, to przyjemność. To niesamowite, klub jest świetny nie tylko na boisku i w rywalizacji, ale także wewnętrznie. Cała załoga codziennie wspiera zawodników. Moje relacje z klubem zawsze były dobre, zawsze było łatwo się dogadać. A grupa zawodników, którą miałem przyjemność prowadzić, była bardzo łatwa do zarządzania. Panowała świetna atmosfera. Dano mi wszystkie możliwości, żeby być kapitanem.

Jako weteran i kapitan, jak reagujesz na to, że czasem pewne wewnętrzne sprawy z szatni wyciekają do prasy? Jakieś rozmowy, dyskusje…
To jest trudne. W końcu w szatni trudno zachować tajemnice… Mamy 25 zawodników, wokół nas pracuje wielu ludzi, a trochę dalej też są osoby, które dowiadują się o wielu rzeczach. Jest nas wielu, a klub jest bardzo duży, wszyscy się znają. Czasem zwykły komentarz, który nie miał wyjść poza szatnię, wycieka. Chcielibyśmy, żeby wszystko zostawało w szatni, ale myślę, że najważniejsze rzeczy nigdy nie wyszły na jaw.

Nie jesteśmy tacy dobrzy, my dziennikarze, prawda?
Myślę, że czasem musicie trochę głębiej pogrzebać.

Mówiono, że czasem bywałeś skwaszony w szatni. Dlaczego?
Myślę, że to przez rywalizację. Bardzo nie lubię przegrywać. Teraz, z wiekiem, nauczyłem się trochę to opanować. Umiem podchodzić do pewnych rzeczy inaczej. Ale kiedy byłem młodszy, denerwowałem się, zamykałem w sobie, chowałem się do szatni. Na przykład Carva nie potrafił tego opanować. Do dziś jest bardziej „skwaszony”. Kiedy mówimy o tym, chodzi właśnie o rywalizację. Zawsze chcemy wygrywać, zawsze chcemy być najlepsi. Nie tylko na treningu, ale w każdym sporcie – w koszykówce, badmintonie, w cokolwiek gramy. Zawsze chcemy wygrywać, a kiedy przegrywamy, wpadamy w złość.

Czy uważasz, że zasada o starszeństwie w przyznawaniu opaski kapitana powinna zostać zmieniona? Żeby na przykład, jak w innych drużynach, odbywało się głosowanie na jednego z kapitanów albo żeby wzięto pod uwagę lata spędzone w akademii?
To zasada, która obowiązuje w klubie od wielu lat. Wszyscy zawodnicy, kiedy przychodzą, znają tę zasadę i ją szanują. Od kiedy jestem w pierwszej drużynie, nikt nigdy nie powiedział „słuchajcie, myślę, że powinienem być przed nim”. Kiedy wchodzisz do instytucji takiej jak Real Madryt i są zasady, wiesz, że musisz je szanować, i tak to już jest. Nigdy nie było żadnych wątpliwości co do tego, kto ma być pierwszy. Bo nie, tak po prostu jest. I każdy wie, gdzie się znajduje. Real Madryt ma ogromną siłę i szacunek, ponieważ na to zasłużył przez całe swoje istnienie, i wszyscy zawodnicy, którzy do klubu trafiają, są tego świadomi. Nawet ci młodsi teraz, wiedzą, że podpisali kontrakt w tym dniu, i może za kilka lat będą kapitanami, ale ich moment nadejdzie. Ale może wcześniej podpisał ktoś inny, nawet jeśli zagrał mniej, to on będzie pierwszy. Taka jest zasada.

Czy utrzymujesz kontakt z jakimiś byłymi kolegami?
Tak, oczywiście. Nadal rozmawiam z Joselu, z Carvą, z Lucasem, z którym wczoraj miałem wideorozmowę, z Modriciem, z którym rozmawialiśmy kilka dni temu. Oczywiście, to nie to samo, co codzienny kontakt, gdy byłem tam, ale nadal rozmawiam z nimi. Utrzymuję dużo kontaktów, bo to nie tylko koledzy z drużyny, ale też przyjaciele. I to piękne, że można utrzymać tę przyjaźń.

Zorganizowałeś jakieś pożegnalne przyjęcie z nimi?
Nie, przez to, jak to wszystko się potoczyło. Skończyła się Liga Mistrzów, zaczęły się zgrupowania reprezentacyjne, potem wakacje… Nie miałem czasu zorganizować pożegnania, ale nic nie szkodzi. Nadal utrzymuję z nimi kontakt. Kiedy wrócę do Madrytu, na pewno się z nimi umówię na kolację. I oczywiście pojadę też do Valdebebas, żeby ich odwiedzić, tak jak zrobił to ostatnio Joselu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!