Rodrygo stąpa po kruchym lodzie
Brazylijczyk, który usiadł na ławce w meczu z Realem Sociedad, po wejściu na boisko za kontuzjowanego Brahima praktycznie przeszedł obok spotkania. Ale teraz rozpoczynają się zmagania w Lidze Mistrzów, jego ulubionych rozgrywkach…
Rodrygo w rozgrzewce przed meczem o Superpuchar Europy w Warszawie. (fot. Getty Images)
Po powrocie Realu Madryt do rywalizacji po przerwie reprezentacyjnej światła reflektorów skierowane były na Rodrygo. Carlo Ancelotti odsunął go jednak na bok. Wychowanek Santosu, będący nadzieją pogrążonej w głębokim kryzysie reprezentacji Brazylii (zdobył zwycięską bramkę w spotkaniu z Ekwadorem), w ostatnich tygodniach był przedmiotem wielu dyskusji. Dotyczyły one jego niepewnej sytuacji w jedenastce Ancelottiego, jego wypowiedzi oraz kontrowersyjnego jego zdaniem braku nominacji do Złotej Piłki.
W przeddzień meczu z Realem Sociedad Carletto aż trzy razy został zapytany o Rodrygo, a nie wystawiając go w pierwszym składzie, wysłał wiadomość, którą można interpretować dwojako – Brazylijczyk nie jest niezastąpiony, ale jest przeznaczony na ważne wieczory. Te słynne wieczory z Ligą Mistrzów, które właśnie się zaczynają i w których 23-latek błyszczy bardziej niż w jakiejkolwiek innej scenerii, zauważa dziennik AS.
W galaktycznym ataku Królewskich (Mbappé, Vinícius, Bellingham) Rodrygo, spadając w hierarchii o szczebel niżej, wydawał się być najbardziej narażonym zawodnikiem. Jego nieobecność w wyjściowej jedenastce w konfrontacji z Las Palmas zdawała się to potwierdzać, przyszywając mu łatkę, z którą czuje się niekomfortowo, o czym świadczył jego szeroko komentowany wpis sprzed kilku tygodni zamieszczony na jego kanale na WhatsAppie. Ancelotti szybko ugasił zarzewie pożaru („Powiedział mi, że to fake, że nic takiego nie mówił. Jest tutaj szczęśliwy”) i okazał mu swoje zaufanie, posyłając go do gry od pierwszej minuty w następnej kolejce przeciwko Realowi Valladolid.
Podczas jego pobytu na zgrupowaniu reprezentacji Brazylii ogłoszono listę nominowanych do Złotej Piłki, która pozostała obojętna na jego 17 goli strzelonych w poprzednim sezonie, w tym pięć na drodze po 15. Puchar Europy w historii klubu. Kolejna fala emocji pojawiła się po relacji opublikowanej przez niego na Instagramie, w której przedstawił kolaż zdobytych tytułów i swoich najlepszych momentów z ubiegłej kampanii. Jedno zdjęcie (w tym konkretnym przypadku akurat sześć) warte więcej niż tysiąc słów. Atakujący odpowiedział w najlepszy możliwy sposób, trafiając do siatki w starciu z Ekwadorem i tym samym zapewniając Canarinhos jedyne zwycięstwo w sześciu ostatnich meczach eliminacji do Mistrzostw Świata w 2026 roku.
Tym razem Ancelotti był ambiwalentny wobec Rodrygo. Wyrażał troskę i sympatię w swoich słowach, ale wylał kubeł zimnej wody na jego głowę, sadzając go na ławce rezerwowych. „Dla mnie osobiście ma takie samo znaczenie jak inni, a to ja wybieram skład. Ja nie widzę problemu… On też nie mówi mi, że ma problem w tym względzie. Nigdy ze mną o tym nie rozmawiał”, mówił Włoch w piątek na przedmeczowej konferencji prasowej.
Ale na Reale Arena Brazylijczyk po raz drugi posmakował ławki, czego nie doświadczyli jeszcze ani Mbappé, ani Vinícius, ani Bellingham (Anglik zanotował jak dotąd tylko dwa występy). To niekorzystne porównanie stało się miarą wszystkiego w przypadku Brazylijczyka. Kontuzja Brahima przyspieszyła jego wejście na boisko przeciwko Realowi Sociedad. Pojawił się na murawie w 24. minucie, ale jego wpływ na grę był niewielki. AS podkreśla, że podjął tylko jedną próbę dryblingu (w dodatku nieudaną), nie oddał ani jednego strzału i zaliczył zaledwie jeden kontakt z piłką w polu karnym rywala.
Teraz scenariusz się zmienia. A już na pewno zmienia się ścieżka dźwiękowa. Lada chwila wybrzmi jedyna w swoim rodzaju melodia hymnu Ligi Mistrzów, ulubionego turnieju Rodrygo, w którym zdobywa bramkę średnio co 150 minut, podczas gdy na strzelenie gola w La Lidze potrzebuje średnio 321 minut. W sumie ma na swoim koncie 20 trafień w najbardziej prestiżowych rozgrywkach klubowych w Europie i 27 na ligowym podwórku. W każdej z trzech ostatnich edycji Champions League zdobył po 5 bramek.
Z 15 golami w dorobku tylko sześciu piłkarzy strzeliło więcej niż on na przestrzeni trzech ostatnich lat. Jednak jedynie Mbappé (ani Haaland, ani Lewandowski) był w stanie utrzymać regularność gwarantującą co najmniej 5 goli w każdym sezonie. Nadchodzi moment Rodrygo, podsumowuje AS.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze