Relevo: Skargi Rodrygo przypominają te Di Maríi
Argentyńczyk zaczął protestować, gdy poczuł, że nie jest wystarczająco doceniany. Sytuacja Brazylijczyka nie jest identyczna, ale zachowania zaczynają być podobne.
Zasmucony Rodrygo. (fot. Getty Images)
Relevo zauważa, że Rodrygo Goes nie zamierza już dłużej milczeć. Niezależnie od tego, czy wynika to z nowej strategii komunikacji, która kontrastuje z ostrożnością wykazywaną w poprzednich latach w Realu Madryt, czy też z powodu frustracji, ale ciąg oświadczeń i reakcji Brazylijczyka mających na celu wywyższenie własnej osoby nabiera pozorów „poważnej sprawy”.
Poza tym, że obraził się, iż został pominięty na liście kandydatów do Złotej Piłki, wyraził skargę, jakiej nigdy wcześniej od niego nie słyszano. „Często po prostu jestem zawodnikiem do zapychania braków w ataku. Kogoś brakuje? Wystaw Rodrygo. Kogoś brakuje po prawej stronie? Rodrygo. Kogoś brakuje na dziewiątce? Rodrygo. To może na ciebie wpływać...” – zadeklarował w wywiadzie dla ESPN. Napastnik zdobył się na odwagę i powiedział o sytuacji w Realu i reprezentacji Brazylii, która zaczyna na niego wpływać. Chociaż jest ważny w klubie (oczkiem w głowie Florentino) dostrzega, że jego status jest przedmiotem dyskusji częściej niż status innych graczy, pomimo sporego udziału w wielkich triumfach drużyny.
Kiedy trafił do Realu Madryt, bez problemów zaadaptował się na prawą stronę, gdyż skrzydło, na którym wszedł do dorosłego futbolu i na którym czuje się najlepiej, jest zajęte przez Viníciusa. Później, kiedy Benzema odszedł, przeniósł się na środek. I nawet bez Mbappé był tylko łatą, która zakrywała nieobecność jego przyjaciela i rodaka z lewej strony. Na przykład w zeszłym sezonie rozegrał 45 meczów na pozycji napastnika oraz trzy na prawym skrzydle i dwa na lewym. W jeszcze wcześniejszym rozegrał 26 meczów na prawym skrzydle, 19 jako napastnik i siedem na lewym... Jego wszechstronność pozwoliła mu pokrywać te wszystkie pozycje. „Jestem graczem zespołowym” – podkreśla. Ale już zaczyna czuć się zmęczony i widzieć wrogów.
Niektóre objawy przypominają o zachowaniu Di Maríi. W 2013 roku transfer Garetha Bale'a do Realu Madryt zagroził roli Argentyńczyka, ale Ancelotti zapewnił go, że mu ufa i odrzucił możliwość odejścia. Walijczyk szalał na lewym skrzydle Tottenhamu, ale ta pozycja była w Madrycie prywatnym rezerwatem łowieckim Cristiano. Aby wystawić Garetha w wyjściowym składzie, trener umieścił go na prawej flance... w miejsce Di Maríi. W 4-2-3-1 nie było miejsca dla El Fideo.
Relevo przypomina, że wówczas zawodnik z Rosario, który kilka miesięcy wcześniej był ważnym graczem, tracił na znaczeniu, stał się niespokojny i zaczął protestować. To był sezon przed mundialem i nie chciał być pominięty w powołaniach. Pierwsze głosy zaczęły dochodzić z jego otoczenia. „Jest tu kwestia prezesa, ale nie chcę o tym mówić” - powiedział jego agent, Eugenio López. Wyciekła również rzekoma oferta z Monaco. A także skargi zawodnika na to, że czasami gra nie na swojej pozycji. Burzliwa sytuacja odbiła się na jego grze, co doprowadziło do ekscesów na Bernabéu. Jednym z nich, przeciwko Celcie, było to, że przyłożył ręce do genitaliów, gdy schodził za linię boczną, aby zmienił go Jesé: „Nie chciałem zrobić nic obraźliwego wobec kibiców i trenera. To był naturalny gest. Jeśli byli ludzie, którzy poczuli się z tego powodu źle, to przepraszam”, bronił się Di María w oficjalnej telewizji klubowej. W następnym meczu na Bernabéu nie zagrał....
Ancelotti, doświadczony kapitan najlepszych piłkarskich okrętów, wiedział, jak przekierować sprawą: uruchomił formację 4-3-3, aby utrzymać Bale'a po prawej stronie i obsadzić Di Maríę jako lewego pomocnika obok Xabiego Alonso i Modricia. To właśnie 12 stycznia, przeciwko Espanyolowi, Włoch wyciągnął tę równoważącą formułę, a Argentyńczyk po raz kolejny okazał się ważny. Rozegrał 22 mecze na tej pozycji i był kluczowy w końcowym rozrachunku przy zdobyciu 10 Pucharu Europy.
Sezon zakończył się dobrze, ale sprawa Di Maríi nie. Rana była trudna do zagojenia. Argentyńczyk nigdy nie czuł się doceniany i latem 2014 roku odszedł do Manchesteru United za 80 milionów euro. Wcześniej doszło do ostatniego „konfliktu” między obiema stronami. Real wysłał list do Fideo, aby nie grał w finale mistrzostw świata: chcieli uniknąć jego kontuzji, która zaszkodziłaby przy ewentualnemu odejściu. „Wiedziałem już, że chcą mnie sprzedać, ponieważ mówiło się, że James przechodzi do Realu Madryt i jest zawodnikiem, który miał zająć moją pozycję. Kiedy dostałem list, wszystko zrozumiałem. Nie otwarłem go i podarłem. Nie chciałem go czytać ani na niego patrzeć”, przyznał.
Relevo zaznacza, iż sytuacja Rodrygo nie jest taka sama. Klub patrzy na niego przychylnie, a trener wystawia bez względu na transfer Mbappé (w tym sezonie zaczynał od pierwszych minut każdy mecz). Jednak obudziło się w nim coś, co prowadzi go do uderzenia pięścią w stół, aby zwrócić na siebie uwagę, której czuje, że mu się oszczędza. Di María poczuł się niedoceniany i wyszedł tylnymi drzwiami. Przypadek Brazylijczyka nie dotarł jeszcze do tak skrajnego momentu, choć rana jest już otwarta.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze